ŚwiatWP: "Nawet zwolennicy Łukaszenki przeciw wejściu białoruskich wojsk do Ukrainy". Doradca Cichanouskiej ujawnia

WP: "Nawet zwolennicy Łukaszenki przeciw wejściu białoruskich wojsk do Ukrainy". Doradca Cichanouskiej ujawnia

"Aż 60 proc. zwolenników reżimu Alaksandra Łukaszenki jest przeciwko wejściu białoruskich wojsk do Ukrainy" – przekonuje w rozmowie z Wirtualną Polską Franak Wiaczorka. Doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej ujawnia nieznane wcześniej wyniki sondaży, podkreślając, że antywojenne nastawienie jest niemal powszechne wśród Białorusinów. Nawet tych, którzy wierzą w rosyjską propagandę.

60 proc. zwolenników reżimu Alaksandra Łukaszenki jest przeciwko wejściu białoruskich wojsk do Ukrainy
60 proc. zwolenników reżimu Alaksandra Łukaszenki jest przeciwko wejściu białoruskich wojsk do Ukrainy
Źródło zdjęć: © president.gov.by
Patryk Michalski

Patryk Michalski, Wirtualna Polska: Telewizja CNN poinformowała, że Białoruś może niedługo wysłać swoich żołnierzy do Ukrainy, by wesprzeć rosyjską napaść.

Franak Wiaczorka, doradca liderki białoruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej: Nie można tego wykluczyć. Widzimy, że Putin czuje się niepewnie, jego plan wojny błyskawicznej się nie powiódł, więc chce włączyć nowego gracza. Po to, by nie był to już pojedynek Putin kontra reszta świata, by propaganda mogła mówić o koalicji krajów przeciwko Ukrainie.

Prawdopodobieństwo wejścia białoruskich wojsk do Ukrainy oceniam na 50:50. Z jednej strony jest w tej sprawie potężna presja Putina i Łukaszenki na białoruskie wojsko, ale jest też bezprecedensowy sprzeciw wobec wojny. To nie pierwszy raz, kiedy w ostatnich tygodniach słyszymy, że białoruskie wojsko ma dołączyć do Rosji. To oznacza, że pomysł wywołuje wewnętrzny opór.

Pewne jest, że pomysł zaangażowania w wojnę nie jest popierany przez Białorusinów. Z naszych informacji wynika, że wojskowi robią wszystko, żeby uniknąć zaangażowania. Pewne jest również to, że propaganda szykuje już jakiś przekaz, by zmienić nastawienie społeczeństwa i przekonać, że Białorusini powinni się zaangażować. Jeśli zdoła on przekonać elity i wojskowych, że trzeba walczyć z Ukrainą, to może dojść do zmiany. Ale oceniam, że szanse są niewielkie.

Mówi pan o tym, że Białorusini są przeciwni zaangażowaniu w wojnę. Chodzi wyłącznie o przeciwników reżimu Łukaszenki? I skąd ta pewność?

Antywojenne nastroje są niemal powszechne na Białorusi. Antywojenne podejście jest bardziej popularne na Białorusi niż Swiatłana Cichanouska, która cieszyła się 80 proc. poparciem w sfałszowanych wyborach prezydenckich w 2020 roku. Według wewnętrznych sondaży przeprowadzonych wśród Białorusinów na nasz wewnętrzny użytek, nawet 60 proc. zwolenników Łukaszenki jest przeciwko wojnie.

Co to są za sondaże?

Przeprowadzone wśród Białorusinów, na których opieramy naszą wiedzę. Z wielu względów nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów i tego, przez kogo zostały przeprowadzone. Zapewniam, że są wiarygodne. Wynika z nich, że antywojenne nastawienie wśród Białorusinów łączy wszystkich. W tych badaniach widać, że wojnie przeciwni są mężczyźni i kobiety, młodzi i starzy, mieszkańcy Mińska i małych miejscowości. Antywojenny ruch na Białorusi powstał oddolnie 2-3 dni po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji. Mam nadzieję, że te nastroje powstrzymają wejście białoruskich wojsk do Ukrainy.

Doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko podał, że otoczenie Władimira Putina pracuje nad planem odsunięcia Alaksandra Łukaszenki od władzy w Białorusi. Według niego Rosja nie jest zadowolona, że Łukaszenka zwleka z przyłączeniem się do wojny w Ukrainie. Wierzy pan w to?

Nie ma bardziej lojalnej osoby wobec Rosji i Putina niż Łukaszenka. To jest piesek na bardzo krótkiej smyczy, który przez lata wyprzedawał białoruską gospodarkę i naszą niezależność, powielając rosyjską propagandę. Gdyby Rosja chciała postawić na kogoś innego, to cały system się rozwali. Kiedy białoruscy wojskowi będą się buntowali, rozpocznie się kolejna fala protestów i rozłam elit, to nie będzie na korzyść Moskwy. Myślę, że Kreml to rozumie.

Prorosyjskie nastroje na Białorusi dramatycznie spadają. Myślenie, że ktoś inny będzie prowadził bardziej prorosyjską politykę, jest bardzo naiwne. Cały system był zbudowany pod Łukaszenkę. Im jest wygodnie w tym związku. Łukaszenka rozumie, że Moskwa jest dla niego jedyną szansą, by trwać. A Putin wie, że Łukaszenka jest gwarancją rosyjskiej kontroli. Łukaszenka jest jak reżim Vichy w okupowanej Francji na początku II wojny światowej, jest całkowicie wierny i realizuje represje. Rosja chciałaby taki reżim zainstalować również w Kijowie.

Jak przeciwnicy Łukaszenki odbierają obecność rosyjskich wojsk na Białorusi?

Według sondaży nieco ponad 50 proc. społeczeństwa białoruskiego chce wyjścia rosyjskich wojsk z Białorusi. Ludzie uważają, że dalsze pozostawanie rosyjskich wojsk i ewentualne włączenie się do wojny przeciwko Ukrainie doprowadzi do sankcji, biedy, całkowitego upadku gospodarczego i śmierci ludzi.

Społeczeństwo rozumie, że obecność rosyjskich wojsk jest niebezpieczna, dlatego nasze badania pokazują, że Białorusini chcą neutralności. Oczywiście trudno mówić w tej sytuacji o neutralności, ale myślę, że to oddaje mentalność Białorusinów, którzy są pokojowo nastawieni, stoją po środku.

Myślę, że to skutek doświadczeń XX wieku, kiedy wszystkie wojny przeszły przez Białoruś. Ta pamięć historyczna i trauma ukształtowały podświadomą niechęć wobec wojny w jakiejkolwiek formie, więc ta świadomość obecności rosyjskich wojsk budzi w ludziach obawy.

Sondaże doskonale pokazują, że poglądy Białorusinów wobec inwazji kształtowane są przez media. Ci, którzy oglądają białoruskie państwowe media propagandowe, głoszą fałszywą narrację o operacji specjalnej. Powtarzają, że to prezydent Zełenski głosi fejki, a Rosjanie nie zabijają zwykłych Ukraińców. Ci, którzy mają dostęp do internetu, doskonale rozumieją, że to brutalna wojna, która niesie śmierć. Jednak - co jest bardzo ciekawe - nawet ci, którzy wierzą w kłamliwą narrację propagandową o operacji specjalnej, są radykalnie przeciwni zaangażowaniu Białorusi.

Jaki procent białoruskiego społeczeństwa zdaje sobie sprawę z tego, że to wojna, napaść na Ukrainę, w której giną niewinni ludzie?

Nie mogę tego dokładnie powiedzieć, bo część nie odpowiada na to pytanie. Ale na pewno jest pewna część Białorusinów, która wierzy, że to nie wojna, a operacja specjalna, która ma likwidować nazistów. I jest to zatrważające.

Jak wojna w Ukrainie wpływa na walkę białoruskich opozycjonistów, którzy od 2020 roku robią wszystko, by Białoruś była wolna i niepodległa?

Widzimy, że niektórzy Białorusini decydują się na opuszczenie kraju ze względu na strach przed wojną. Obserwujemy też narastającą gotowość do protestów, m.in. wśród robotników państwowego sektora. To otwiera możliwość strajków w przyszłości.

Społeczeństwo bardzo mocno się polityzuje i myślę, że jest to zjawisko większe niż podczas wyborów prezydenckich w 2020 r. Wówczas większość Białorusinów była w roli kibiców na stadionie, popierali nasze postulaty, ale nie byli gotowi ryzykować. Podczas wojny nie da się już kibicować z trybun. Stąd właśnie te antywojenne nastroje i mobilizacja silniejsza niż w ostatnich latach. Nawet wśród elit reżimu panuje niezrozumienie, strach przed tym, że przez wojnę stracą to, co zdobyli za cenę nieprzeszkadzania Łukaszence lub dzięki temu, że go popierają. Dlatego możemy przypuszczać, że przeciwnych zaangażowaniu w wojnę będzie też coraz więcej ludzi systemu.

To może przyspieszyć zmiany na Białorusi w przewidywalnym terminie?

Zmiany już się dzieją. Dla Łukaszenki to jest ostatnia wojna i ostatnia walka, a wejście białoruskich wojsk do Ukrainy będzie gwoździem do jego trumny. Nie ma szans tego przetrwać. Reżim Łukaszenki padnie szybciej niż zmieni się sytuacja w Rosji.

Właśnie dlatego trzymamy rękę na pulsie i próbujemy pomagać Ukrainie, bo rozumiemy, że nasz los jest zależny od ich zwycięstwa. Nie będzie wolnej Białorusi bez wolnej Ukrainy. Zwycięstwo Ukrainy będzie historyczną szansą dla Białorusi.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie