WP: Kolejna akcja paczki dla polskich kombatantów. "Dla nich najważniejsze jest, by pamiętać"
- Podczas pierwszej edycji akcji, w 2010 r., zawieźliśmy własnym samochodem ponad 80 paczek z darami dla kombatantów na Białoruś. Każdy z nich otrzymał wówczas jeden pakunek. Podczas ubiegłorocznej zbiórki przed świętami Bożego Narodzenia dla mieszkających na Kresach Polaków zawieźliśmy paczki o łącznej wadze 40 ton - mówi Ilona Gosiewska, prezes zarządu Stowarzyszenia Odra-Niemen. Od czterech lat Stowarzyszenie organizuje przedświąteczne zbiórki darów dla polskich weteranów mieszkających na Kresach.
12.12.2014 | aktual.: 14.12.2014 12:47
- Czym różnią się święta na Kresach od tych w Polsce? Może tym, że są bardzo tradycyjne. W tej dbałości o tradycję jest świadomość zachowywania polskiej tożsamości - mówi Gosiewska.
Po raz pierwszy paczki z darami dla polskich kombatantów na Kresach Wschodnich trafiły przed Wielkanocą w 2010 r. Z czasem akcja wysyłania darów dla weteranów przybierała coraz większe rozmiary i inicjatywa ta znalazła się w szerokim projekcie zorganizowanym przez wrocławskie Stowarzyszenie Odra-Niemen, "Rodacy-Bohaterom". Choć w zamyśle paczki trafiać miały do kombatantów, byłych żołnierzy Podziemia, którzy po 1945 r. pozostali poza ówczesnymi granicami wschodnimi Rzeczpospolitej, to skala, na jaką rozwinęła się akcja, pozwoliła na wsparcie także sybiraków oraz ogółem mieszkającej na dawnych Kresach Polonii.
- Naszą akcję świątecznej paczki dla kombatanta rozpoczęliśmy na Białorusi, dzięki współpracy z tamtejszym Stowarzyszeniem Żołnierzy Armii Krajowej, na czele którego stoi kpt. Weronika Sebastianowicz. Z czasem akcja objęła polskich weteranów mieszkających na Litwie oraz na Ukrainie. Obecnie do krajów, do których docieramy z paczkami, dołączyła również Mołdawia, a konkretnie północna jej część - mówi Ilona Gosiewska.
Jak podkreśla Gosiewska, projekt "Rodacy-Bohaterom" to nie tylko paczki. - Zamysł był taki, by nie była to tylko akcja pomocowa, lecz także dowód pamięci o Polakach pozostałych na Kresach. Organizujemy także akcję renowacji miejsc pamięci, którą przejęliśmy właśnie od kombatantów, którzy przez wiele lat dbali o miejsca pochówku swoich kolegów, towarzyszy broni, dowódców. Skupiamy się w swoich działaniach na weteranach, ponieważ są pokoleniem odchodzącym, ale i na tych, którzy to pokolenie wspierają - dodaje prezes Stowarzyszenia.
Kasza, słodycze i kartka świąteczna
"Na progu Świąt Bożego Narodzenia życzymy Wam dużo zdrowia i miłości, wiele radości z tych Świąt, a na Nowy Rok wszelkiej pomyślności i szczęścia. Klasa II c."
"Drodzy Rodacy! Święta Bożego Narodzenia to czas, kiedy moc truchleje, kiedy Bóg się rodzi, kiedy cały świat kocha. Święta to czas, kiedy jedno serce podróżuje do wszystkich. Z najlepszymi życzeniami pracownicy PSS „Społem” w Węgierskiej Górce."
"Wesołych, szczęśliwych i prawdziwie polskich Świąt Bożego Narodzenia oraz zdrowia i pogody ducha życzą Żołnierzom Niepodległej Polski funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego Delegatury we Wrocławiu."
- Ważne żeby oprócz jedzenia w każdej paczce znalazło się coś osobistego od darczyńców. Najczęściej wystarczą kartki świąteczne czy listy. W wielu domach, które odwiedzamy podczas przekazywania paczek widzimy, że kartki od darczyńców widnieją na półkach niczym największe eksponaty - mówi Ilona Gosiewska.
Członkowie Stowarzyszenia wraz z kpt. Weroniką Sebastianowicz na drodze konsultacji ustalili wzorcowy model paczki dla kombatanta. Powinny się w niej znaleźć trzy kilogramy cukru, ryż, kasza, makaron, herbaty ekspresowe, kawa, litr oleju, słodycze oraz konserwy. Jak dodaje Ilona Gosiewska, wzorcowa paczka jest w pewnym sensie wyjściem naprzeciw manierze kombatantów, którzy lubią, kiedy każdy z nich otrzyma tę samą zawartość.
W ciągu czterech lat rozmiary akcji znacząco się powiększyły. - Podczas pierwszej edycji akcji, w 2010 r., zawieźliśmy własnym samochodem ponad 80 paczek z darami dla kombatantów na Białoruś. Każdy z nich otrzymał wówczas jeden pakunek. Podczas ubiegłorocznej zbiórki przed świętami Bożego Narodzenia dla mieszkających na Kresach Polaków zawieźliśmy paczki o łącznej wadze 40 ton - mówi Gosiewska.
Dary, które trafiają do lokalnych koordynatorów akcji są następnie kompletowane w paczki i kierowane do odbiorców na Wschodzie. W tym roku z darami dla kombatantów wyruszy kilkanaście dużych transportów. Pomoc Kresowianom to jednak nie tylko dary żywności, lecz także wsparcie finansowe - trafia ono na opiekę socjalną i zdrowotną dla kombatantów, lecz również na renowację miejsc pamięci. Pokrywa także część wydatków na przewóz paczek dla mieszkających na Wschodzie Polaków. - Wszyscy związani z akcją pracują jako wolontariusze i nie pobierają za to żadnych pieniędzy, jednak wraz z rozkwitem akcji "paczkowej" potrzebujemy coraz większych środków - dodaje prezes Stowarzyszenia.
Sąsiedztwo
W domu 82-letniej Weroniki Sebastianowicz, szefowej nieuznawanego przez władze białoruskie Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej na Białorusi, Grodzieński Urząd Celny znalazł i zarekwirował 70 paczek z żywnością przekazanych z Polski za pośrednictwem Stowarzyszenia Odra-Niemen i polskiego konsulatu. Paczki wypełnione żywnością miały trafić do polskich kombatantów. Urząd Celny uznał, że jest to przemyt, który Sebastianowicz koordynowała. Sąd w Grodnie zakwestionował dokumenty przedłożone przez celników. Proces został odroczony decyzją sądu w czerwcu 2014 r., jednak o zakończeniu całej sprawy nie można wciąż mówić.
- To jedyna sytuacja, kiedy natrafiliśmy na trudności ze strony państwa ościennego podczas realizacji naszej akcji "paczkowej". Spowodowała ona również pewne ograniczenia komunikacyjne. Ogółem jednak transport przebiega bezproblemowo - może dzięki temu, że nie mamy otoczki wielkiego szumu - komentuje Ilona Gosiewska.
W każdym z krajów, do którego trafiają dary, sytuacja polskiej mniejszości prezentuje się inaczej. Na Litwie dwa największa skupiska Polaków to Wileńszczyzna i rejon Solecznicki, w którym nasi rodacy stanowią około 80 proc. ludności. Polak Waldemar Tomaszewski jest litewskim europosłem, skutecznie działają tam polscy samorządowcy, którzy zabiegają z powodzeniem o unijne środki i zdobywają europejskie nagrody. Problemem ludności polskiej mieszkającej na Litwie jest jednak walka o polskie nazewnictwo ulic oraz zachowanie polskiej pisowni nazwisk.
- Z działalnością Polaków na Białorusi mogłoby być różnie, gdyby nie wsparcie licznych stowarzyszeń z kraju. Ponadto Polacy działają tam niejako w "podziemiu" i każda sprawa może na Białorusi skończyć się dla nich procesem sądowym - o sytuacji Polaków mówi pokrótce Gosiewska.
Na Ukrainie sytuacja Polaków jest mocno sprzężona z losem całego kraju. Choć jak podkreśla Ilona Gosiewska, konfliktu nie widać tak wyraźnie w zachodniej części Ukrainy, to wielu młodych ludzi z polskich rodzin dostaje powołanie do wojska i trafia na Wschód. Sporo Polaków zgrupowanych jest tam we Lwowie oraz na Żytomierszczyźnie.
Mimo tego, że powszechnie wydaje się, że Kresowianie to głównie ludzie starsi, to polska młodzież w krajach wschodniej Europy stanowi nierzadko o sile tamtejszej Polonii. - Młodzież wileńska stworzyła koło przy związku Polaków, są bardzo efektywni, inicjatywni, współpracują z organizacjami w Polsce. Poznaliśmy młodzież polską we Lwowie, która poza strukturami oficjalnymi stworzyła stowarzyszenie, też aktywna młodzież jest w Lidzie, w Grodnie, gdzie warunki do rozwoju takich grup nie są łatwe. Dla kontrastu powiem, że gdy byliśmy w Rumunii, tamtejsi Polacy narzekali, że jest tutaj tak dobrze im jako mniejszości narodowej, że młodzież niechętnie włącza się w różne inicjatywy i jest mało aktywna - mówi prezes Stowarzyszenia Odra-Niemen.
Jak podkreśla Iwona Gosiewska, potrzeby Polaków na Kresach uwarunkowane są pokoleniowo. - Młodym brakuje narzędzi szkoleniowych, średniemu pokoleniu - wsparcia organizacyjnego, zaś kombatanci potrzebują tego, by ktoś o nich pamiętał - dodaje.
Współpraca przynosi rezultaty
Stowarzyszenie Odra-Niemen zabiega o współpracę z innymi stowarzyszeniami, by móc usprawnić pomoc kierowaną Polonii i wymieniać doświadczenia. Przykładem takiej współpracy może być akcja "paczkowa", dzięki której dary są zbierane przez wielu koordynatorów w różnych miastach Polski.
- Na początku było tak, że paczki zbieraliśmy w naszym prywatnym mieszkaniu. Od drugiej edycji przychodziły wszystkie paczki na jeden adres wrocławski. Akcja zaczęła ewoluować i zaczęły się tworzyć stowarzyszenia w innych miastach. We Wrocławiu zbieramy obecnie paczki z Dolnego Śląska, z rejonów sąsiednich, np. Opolszczyzny, ale też z miejsc, w których nie mamy stałych silnych partnerów. Dużo darów przychodzi do nas także z zagranicy. Natomiast oddział SO-N powstał w Poznaniu i "zdjął" nam Wielkopolskę. Oddział tworzy się także w Krakowie i też powoli nas odciąża. Pomału organizuje się środowisko w Lublinie, na Pomorzu współpracujemy ze Stowarzyszeniem Traugutt - tłumaczy Ilona Gosiewska.
Środowiska, jakie podejmują współpracę przy projekcie "Rodacy-Bohaterom" są bardzo zróżnicowane - od kibiców, przez studentów i uczniów, na organizacjach pozarządowych skończywszy.
Transporty zaplanowane już do lutego
Dary dla Kresowian może złożyć każdy. Lista lokalnych koordynatorów znajduje się na stronie rodacybohaterom.pl.
Jak podkreśla Ilona Gosiewska, zbiórka dopiero się "rozkręca". - W listopadzie spotykamy się pod kątem organizacyjnym, wtedy też spływają pierwsze dary. Prawdziwy ruch rozpoczyna się jednak po 6 grudnia i apogeum osiąga kilka dni przed świętami. Wczoraj odebraliśmy cały bagażnik darów od jednej z wrocławskich szkół, dzisiaj przyjechały paczki z Wołowa, jutro zaś otrzymamy paczki z Nysy. Na dzień dzisiejszy, na 11 grudnia, w samym Wrocławiu mamy około 200 paczek, lecz nie znamy jeszcze danych z innych regionów - mówi prezes Gosiewska.
Jeszcze przed świętami wolontariusze ruszą z paczkami na Białoruś. Młodzież wrocławska pojedzie z darami na Litwę pod koniec grudnia, natomiast wolontariusze z Pomorza - w styczniu. Przed świętami oddział krakowski pojedzie z paczkami do Lwowa, a kibice z Warszawy - na Białoruś.
- Mamy już kilkanaście wyjazdów zaplanowanych do lutego. Do końca grudnia oficjalnie musimy zakończyć akcję przyjmowania darów, a następnie musimy uzupełnić dokumenty potrzebne dla ministerstwa - dodaje Ilona Gosiewska.
Michał Dzierżak, Wirtualna Polska