"WP": doradca Trumpa ds. zagranicznych to niekompetentny autoreklamiarz
• Doradca Donalda Trumpa ds. polityki zagranicznej Carter Page ma powiązania biznesowe z Rosją i nikłą wiedzę o sprawach międzynarodowych - pisze "Washington Post"
• Prorosyjskie i antyamerykańskie wypowiedzi Page'a wywołały szok w USA
• Trump ogłosił skład swego zespołu doradców do spraw polityki zagranicznej w marcu
Dziennik w weekendowym wydaniu przedstawia sylwetkę Page'a, który na spotkaniu ekspertów do spraw polityki zagranicznej w Waszyngtonie na początku czerwca przedstawił w samych superlatywach rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Miesiąc później Page był w Moskwie, gdzie w swym przemówieniu ostro skrytykował politykę USA wobec Rosji i innych krajów. Według Page'a Stany Zjednoczone i inne państwa zachodnie "hamują potencjalny postęp" w niepodległych krajach, będących w czasach zimnej wojny częścią ZSRR, "poprzez swoje pełne hipokryzji skupienie się na takich kwestiach, jak rozwój demokracji".
W lutym 2015 roku Page potępił sankcje nałożone na Rosję przez USA i Unię Europejską po aneksji Krymu i inwazji na wschodniej Ukrainie. W blogu zamieszczonym na stronach magazynu "Global Policy Journal" porównał je do opublikowania w 1850 roku w USA poradnika dla właścicieli niewolników, który instruował ich, "jak stworzyć idealnego niewolnika".
Page ukończył Akademię Marynarki Wojennej, pracował w wywiadzie na Saharze Zachodniej i zrobił następnie dyplom na wydziale biznesu Uniwersytetu Nowojorskiego. W 2004 roku przeprowadził się do Moskwy, gdzie pracował dla rosyjskiego oddziału banku inwestycyjnego Merrill Lynch. Potem związał się z Gazpromem, kupując udziały w jego filii eksploatującej złoża ropy naftowej i gazu ziemnego w pobliżu wyspy Sachalin. Założył też firmę inwestycyjną Global Energy Capital.
W wywiadzie dla agencji Bloomberg News Page powiedział, że doradzał Gazpromowi w sprawie nabycia przez niego aktywów Royal Group Shell w pobliżu Sachalina.
Były prezes Merrill Lynch Russia Siergiej Aleksaszenko wyraził jednak wątpliwość, czy to prawda. "Gazprom nie potrzebował żadnych rad, bo to nie była transakcja podyktowana względami komercyjnymi" - powiedział.
Podważył też kwalifikacje Page'a w zakresie problemów międzynarodowych.
"Roześmiałem się, kiedy się dowiedziałem o tym, (że Page będzie doradzać Trumpowi) bo on nigdy nie był (merytorycznie) przygotowany do rozmów o polityce zagranicznej" - dodał Aleksaszenko.
Trump ogłosił skład swego zespołu doradców do spraw polityki zagranicznej w marcu. W zespole tym nie ma żadnych osób zasługujących na miano ekspertów w tej dziedzinie, prócz specjalisty do spraw Bliskiego Wschodu Walida Pharesa.
W wywiadzie dla Bloomberg News Page przyznał, że posiada akcje Gazpromu i że wartość jego portfolio ucierpiała na skutek sankcji nałożonych na Rosję.
Bronił też szefa Rosnieftu Igora Sieczyna, jednego z rosyjskich oligarchów objętych w ramach sankcji zakazem wjazdu do USA oraz robienia interesów z przedsiębiorstwami amerykańskimi. Page powiedział, że Sieczyn - bliski współpracownik Putina - "zrobił w ostatniej dekadzie więcej dla poprawy stosunków USA-Rosja niż ktokolwiek inny z rządu lub spoza niego po obu stronach Atlantyku ".
Sam Trump wywołał szok swoimi wypowiedziami, w których chwalił Putina i podważał dalszy sens istnienia NATO.
Demokratyczny kongresman Adam Schiff z komisji do spraw wywiadu Izby Reprezentantów powiedział, że rosyjskie powiązania doradców republikańskiego kandydata do Białego Domu "pokazują, że Kreml sięga swymi mackami do sztabu wyborczego Trumpa".
Jednak jak dotąd nie doszukano się związków biznesowych samego prezydenckiego kandydata Republikanów z Rosją.
Dziennikarz "Washington Post" Max Ehrenfreund napisał w niedzielę na swym blogu: "Gdyby Trump rzeczywiście miał konszachty z Putinem, w Moskwie stałaby już Trump Tower (reprezentacyjny wieżowiec Trumpa w Nowym Jorku), albo nawet kilka".
Inny doradca Trumpa do spraw polityki zagranicznej, emerytowany generał Michael T. Flynn, w wywiadzie telewizyjnym w niedzielę starał się zatrzeć wizerunek Trumpa jako "nieświadomego agenta Rosji"; tak go bowiem go określił były dyrektor CIA Michael Morrell.
- Uważam, że Rosja ma antyamerykańską wizję świata. I Donald Trump to oczywiście rozumie - powiedział generał w rozmowie z telewizją NBC.