Jest decyzja Sejmu. Głosowano ws. Kierwińskiego
Sejm zagłosował nad wnioskiem o wotum nieufności wobec obecnego szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Wniosek przepadł.
W środę po godzinie 17 w Sejmie poddano pod głosowanie wniosek PiS dot. wotum nieufności wobec obecnego szefa MSWiA Marcina Kierwińskiego. Głosowało 428 posłów. Za wnioskiem było 188, przeciw 240. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński, komentując wniosek posłów PiS o wyrażenie wotum nieufności wobec niego, zapewnił, że jest spokojny.
- Wiadomo, o co chodzi PiS-owi. Kończy się ich bezkarność, kończy się stan nieprzestrzegania prawa. Mam dla nich złą wiadomość. Ten stan już będzie trwały w Polsce. Prawo będzie przestrzegane, przestępcy będą łapani - powiedział w środę dziennikarzom w Sejmie Kierwiński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- To była kompromitacja. Ludzie, którzy rozwalali polską policję, dzisiaj chcą jej bronić. Robią to tak, że atakują polskich policjantów, którzy bronią polskiego prawa - skomentował już po głosowaniu w Sejmie Kierwiński.
- Te zarzuty są kuriozalne. Dziś politycy PiS stawiając takie zarzuty służbom, które mam zaszczyt reprezentować, pokazują, że stają po stronie osób skazanych, a nie po stronie funkcjonariuszy - dodał.
Debata przed głosowaniem
Podczas debaty poprzedzającej głosowanie ze strony PiS przemawiał były szef MON Mariusz Błaszczak, który argumentował, że Kierwiński jest odpowiedzialny za ataki na protestujących rolników, jakie miały miejsce 6 marca tego roku, a w przeddzień demonstracji zasłynął z prowokacyjnych wypowiedzi.
- Otóż podgrzewał emocje, zamiast je studzić. Mówił o zakazie wjazdu ciągników, maszyn rolniczych do Warszawy - uzasadniał poseł PiS. Dodał, że z informacji, jakie uzyskał od policji, wie, że "policja wcale się nie przeciwstawiała temu, żeby maszyny rolnicze mogły do Warszawy wjechać".
- Mieliśmy do czynienia z ręcznym sterowaniem policją, z taką decyzją, która musiała zapaść w MSWiA - ocenił Błaszczak. Podkreślił, że 6 marca na urlopie przebywał komendant stołeczny policji, komendant główny policji, co zdaniem posła "też można traktować jako sposób na ręczne sterowanie wydarzeniami" w stolicy.
- W niezwykle trudnych i skomplikowanych czasach dla PiS ważniejsza jest zadyma polityczna i awantura na tej sali niż sensowna refleksja nad potrzebami, wśród których jest bezpieczeństwo i budowanie silnych formacji - stwierdził natomiast poseł Krzysztof Paszyk z PSL.