Wołek: nie ma nacisków ws. Starachowic
Nie było, nie ma i nie będzie żadnych
nacisków na prokuraturę i sąd w tzw. sprawie starachowickiej -
zapewnił posłów podsekretarz stanu w Ministerstwie
Sprawiedliwości Tadeusz Wołek, odpowiadając na pytanie Przemysława
Gosiewskiego (PiS).
"Za naciski będziemy uważać podsycanie nieufności do tych organów i kwestionowanie ich kompetencji oraz podważanie działania niezależnych i niezawisłych sądów" - powiedział Wołek.
Gosiewski spytał, na jakim etapie jest ustalanie źródła informacji posłów Henryka Długosza i Andrzeja Jagiełły o mających nastąpić aresztowaniach starachowickich samorządowców oraz czy zebrany materiał uprawdopodabnia tezę, że źródłem przecieków może być wiceminister SWiA Zbigniew Sobotka.
Wołek podkreślił, że w sprawie utrudniania postępowania karnego, w której podejrzani są b. poseł SLD Andrzej Jagiełło i Henryk Długosz (zawiesił członkostwo w klubie SLD), śledztwo jest "drobiazgowe i wnikliwe" i zmierza także do wykrycia źródła informacji o akcji policyjnej.
Według wiceministra, dotychczas przesłuchano w tej sprawie 71 świadków i planuje się przesłuchanie jeszcze 30 osób. Analizowane są billingi telefoniczne osób objętych śledztwem, trwa analizowanie dokumentów z MSWiA i komendy wojewódzkiej policji w Kielcach. Prokuratura czeka też na raport komisji specjalnej w MSWiA dla wyjaśnienia przyczyn wypływu informacji o operacji specjalnej w Starachowicach.
"Stan sprawy przeciw posłom świętokrzyskim wskazuje na to, że - według mojej wiedzy - we wrześniu ma być sprawa zakończona i w październiku akt oskarżenia wpłynie do sądu" - powiedział Wołek.
Gosiewski zwrócił uwagę, że do prowadzenia sprawy starachowickich radnych nie wyznaczono sędziego ze znaczącym doświadczeniem zawodowym, ale asesora sądowego. Spytał, czy fakt ten był "przedmiotem zainteresowania resortu sprawiedliwości w trybie nadzoru administracyjnego nad sądami". Posła interesowało też, dlaczego wyłączono jawność postępowania sądowego, które mogło być prowadzone w części lub w całości w trybie jawnym.
Według Wołka, nieuzasadnione są obawy, że na organy sprawiedliwości mogą być wywierane naciski "w celu ukrycia przed opinią publiczną licznych aspektów współpracy działaczy SLD w województwie świętokrzyskim ze światem przestępczym".
"Muszę stanowczo sprzeciwić się takiemu manipulowaniu opinią publiczną, co przybiera już formy pomawiania sądów i prokuratury o podporządkowywanie się politycznym naciskom" - podkreślił Wołek.
Wyjaśnił, że sędzia Janusz Kubicki, któremu przydzielono sprawę karną przeciwko starachowickim radnym, uznał, iż jego osobista znajomość z oskarżonym, wieloletnim biegłym sadowym, może budzić wątpliwości do bezstronności i wniósł o wyłączenie go ze sprawy. Podobne wnioski złożyli pozostali sędziowie orzekający w sprawach karnych, także powołując się na znajomość z innymi oskarżonymi.
Według Wołka, "nie ma niczego dziwnego w orzekaniu w sprawach karnych przez asesorów". Wyjaśnił, że w procesie karnym ustawowo przydziela się sprawy sędziom i asesorom w kolejności według listy, a dobieranie ich w inny sposób, na przykład pod względem doświadczenia zawodowego, nie jest dopuszczalne. Wiceminister dodał, że sprawa radnych starachowickich nie jest skomplikowana z punktu widzenia prawnego.
Wyjaśniając sprawę wyłączenia jawności, Wołek powiedział, że uzasadnienie aktu oskarżenia jak i część postępowania przygotowawczego objęte są klauzulami tajności. Wobec tego sąd zobowiązany był z urzędu uchylić jawność sprawy, nie czekając na wniosek stron.
4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od wiceministra Sobotki. Długosz zaprzeczał, jakoby mógł dowiedzieć się, że policja interesuje się członkami SLD w Starachowicach od zastępcy komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach Ryszarda Mochockiego.
Dwaj starachowiccy samorządowcy zostali zatrzymani w marcu z kilkunastoma osobami przez CBŚ i aresztowani. Prokuratura oskarżyła starostę starachowickiego o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. 20 sierpnia w Sądzie Rejonowym w Starachowicach za zamkniętymi dla mediów i publiczności drzwiami rozpoczął się ich proces.(iza)