ŚwiatWojna wirtualna USA - Chiny

Wojna wirtualna USA - Chiny

Skandal szpiegowski spowodowany kolizją samolotu amerykańskiego z chińskim myśliwcem mógł potencjalnie spowodować wybuch wojny. Na szczęście do tego nie doszło...w realu. Bo w cyberprzestrzeni szaleje wojna internetowa pomiędzy amerykańskimi i chińskimi hackerami. I to bardzo poważna wojna, straty szacuje się już na miliony dolarów, na razie głównie po chińskiej stronie. Ale wkrótce ma ruszyć zapowiadana przez Chińczyków "ofensywa majowa", która bez wątpienia wyrządzi milionowe straty również po amerykańskiej stronie.

23.04.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Głównym napastnikiem że strony Ameryki jest pokaźna grupa hackerow pod pseudonimem PoisonBox. Ich kampania nosi kryptonim "China Killer". Jak do tej pory Poison Box udało się włamać do ponad 100 chińskich serwerów! W większości przypadków hackerzy wpisują krótki tekst: "This site is owned by PoisonBox". A potem z dumą zawiadamiają wszystkie znane czaty i witryny hackerskie, że udało im się zniszczyć kolejną chińską witrynę.

Wszystko podobno zaczęło się po chińskiej stronie, która pierwsza zaatakowała Amerykanów w odwecie za śmierć ich pilota w wyniku kolizji powietrznej. 22-letni Jia En Zhu - jeden z bardziej znanych hackerow chińskich - z duma się do tego przyznaje: "Wiele osób w Chinach nie może wybaczyć Ameryce śmierci naszego pilota oraz braku przeprosin. Jednocześnie nie możemy zrozumieć dlaczego nasz rząd jest tak miękki i ulega presji opinii światowej. Dlatego my - hackerzy - postanowiliśmy walczyć z wrogiem poprzez internet."

W wyniku pierwszych ataków chińskich hackerów najbardziej ucierpiało kilka witryn rządowych w USA. Między innymi główny serwer Marynarki Wojennej w Arlington w stanie Virginia, gdzie Chińczycy umieścili swoją flagę oraz słowa: "Pamiętajcie, że Chiny również mają bombę atomową!".

PoisonBox po raz pierwszy zaatakował Chińczyków 4 kwietnia. Nieco zaskoczeni Azjaci potrzebowali trochę czasu aby zmobilizować się w jakąś większa grupę. Ale kilka dni temu oficjalnie ogłosili na czatach hackerskich, że ruszają z ofensywa na Amerykę...1 maja! Jakżeby inaczej, w Święto Pracy. Ofensywa ma trwać aż do 4 maja, który to dzień jest wielkim świętem narodowym w Chinach. Tego dnia w 1919 roku młodzież chińska protestowała na Placu Tiananmen przeciwko ingerencji zachodnich mocarstw w wewnętrzne sprawy Chin oraz przeciw japońskim zapędom imperialnym pod koniec I-szej Wojny Światowej.

Wszyscy w USA biorą te pogróżki jak najbardziej poważnie. Administratorzy serwerów w pośpiechu wydają pieniądze na ulepszenie zabezpieczeń anty-hackerskich.

"To wam nic nie pomoże", szydzi Jia En zhu, "chińscy hackerzy są w stanie przebić się przez najbardziej wymyślną barierę! Jesteśmy najlepszymi hackerami na świecie!", dodaje z emfazą. (pr)

wojnahackerzyafera
Komentarze (0)