Wojna w Ukrainie. "Rosję może spotkać to, co spotkało ZSRR w Afganistanie"
- Rosjanie szykują się do realizacji trzeciego etapu wojny w Ukrainie. Po zbrojnej agresji, zajęciu strategicznych punktów, będą chcieli przejąć całkowitą kontrolę nad tymi miejscami. Ale od początku popełniają koszmarne błędy. I już czują, że może ich spotkać drugi Afganistan – mówi Wirtualnej Polsce prof. dr hab. Bolesław Balcerowicz, generał dywizji w stanie spoczynku, były dziekan Wydziału Strategiczno-Obronnego Akademii Obrony Narodowej i były rektor tej uczelni.
10.03.2022 | aktual.: 10.03.2022 18:22
Trwa piętnasty dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Przez ten czas na terytorium zaatakowanego państwa spadło ponad 700 rakiet wystrzelonych przez reżim Władimira Putina. W czwartek udało się też wywieźć ponad 30 tys. cywilów z oblężonych miast. Według umowy z Rosjanami, otwartych miało być sześć korytarzy humanitarnych - a udało się utworzyć trzy.
Bez przełomu zakończyły się również negocjacje w Ankarze między szefem MSZ Ukrainy Dmytro Kułebą a ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. Według analityków Ośrodka Studiów Wschodnich, w ostatnich godzinach Siły Zbrojne Ukrainy powstrzymywały rosyjską ofensywę na wszystkich kierunkach, a do walk dochodziło głównie na obrzeżach atakowanych miast. Z kolei doniesienia amerykańskiego wywiadu mówią o tym, że armia rosyjska ma mobilizować rezerwy i przesuwać na Ukrainę kolejne jednostki.
Zobacz także
Jak wygląda sytuacja militarna obu stron po dwóch tygodniach walk? Jak mogą wyglądać scenariusze dalszego rozwoju sytuacji? Rozmówca Wirtualnej Polski gen. Bolesław Balcerowicz podkreśla, że Rosjanie popełniają na wojnie w Ukrainie koszmarne błędy.
- Putin zgromadził tyle wojsk przy granicy z Ukrainą, ile planował zaangażować w wojnę błyskawiczną, tzw. blitzkrieg. Początkowo użył 60-80 tys. żołnierzy, teraz jest ich tam ok. 100 tys., a dodatkowo na terenie Ukrainy działa obecnie ok. 30 tys. funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Plan błyskawicznej wojny się nie powiódł. Putin rzucił siły i środki obliczone na zwycięstwo Rosji w ciągu trzech pierwszych dni. Plan ten szybko upadł. Przesunięto więc maksymalny czas na podporządkowanie sobie Ukrainy do 10 dni. To również nie wypaliło. Po 10 dniach Rosjanie utknęli – mówi nam generał dywizji w stanie spoczynku.
Rosja "wystrzeliwuje się z Iskanderów"?
Według ostatnich doniesień, Rosja po raz pierwszy przyznała się do złego przygotowania operacji wojskowej i wysłania na Ukrainę żołnierzy z jesiennego poboru, nieprzygotowanych do działań w warunkach bojowych. Potwierdzono, że wielu młodych żołnierzy dostało się do ukraińskiej niewoli, co spowodowało ostrą reakcję Putina, który wydał rozkaz wycofania poborowych z Ukrainy.
- Nieoficjalnie mówiło się, że w początkowej fazie konfliktu, w przypadku tzw. wyjściowych sił i środków, strona ukraińska miała przewagę w stosunku 2 do 1. Ukraińcy wprowadzili do walk większą liczbę czołgów – ok. 2 tys. maszyn. Ale część ukraińskich jednostek została okrążona i odcięta od pozostałych dywizji. A Ukraińcy wycofywali się, by bronić poszczególnych miejscowości – mówi nam były rektor Akademii Obrony Narodowej.
Jego zdaniem początkowa przewaga Rosji w powietrzu i w atakach przy użyciu systemów rakietowych obecnie jest mniejsza.
- W początkowych dniach inwazji przynosiło to efekty. Obecnie Rosjanie nie dysponują już takimi zasobami, których mogliby nadal używać. Dochodzą do nas informacje, że wojska Putina zaczynają się wystrzeliwać z Iskanderów. Widać to w zachodniej części Ukrainy, gdzie nie ma takiej siły rażenia jak na Wschodzie – uważa gen. Bolesław Balcerowicz.
Według ukraińskiego resortu obrony, ofensywna operacja rosyjskich sił zbrojnych jest skutecznie powstrzymywana, a niektóre jednostki rosyjskie straciły skuteczność bojową. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest w Mariupolu na południu Ukrainy. W ciągu dwóch tygodni zginęło tam łącznie ponad 1700 osób. W obwodzie zaporoskim rosyjskie wojska zajęły sześć miast: Połohy, Wasylówka, Tokmak, Berdiańsk i Melitopol. Celem kolejnych ataków Rosjan mają być kluczowe aglomeracje – Kijów, Charków, Czernihów i Mikołajów.
- Obecnie Rosjanie szykują się do realizacji trzeciego etapu wojny w Ukrainie. Po zbrojnej agresji, zajęciu części strategicznych punktów, będą chcieli przejąć kontrolę nad tymi miejscami. Wysyłają w tym celu oddziały tzw. walki psychologicznej, czyli funkcjonariuszy FSB. Mają one na celu złamać opór Ukraińców i propagować dezinformację. To "specjaliści od zaprowadzenia putinowskiego porządku" i likwidowania wszystkich niebezpiecznych ognisk dla okupanta – ocenia gen. Balcerowicz.
Inwazja na Ukrainę. Szykuje się drugi Afganistan?
W ocenie eksperta, żeby przejść do całkowitej kontroli nad terytorium Ukrainy, potrzebnych jest ok. 500 tys. żołnierzy Federacji Rosyjskiej.
- Dopiero taka ilość wojskowych pozwoliłaby "fizycznie" objąć tereny Ukrainy. Potrzebowaliby oni dodatkowo bardzo dużo czasu. Tyle że ściągnięcie 500 tys. żołnierzy do Ukrainy jest nierealne. Cała rosyjska armia liczy obecnie 800-850 tysięcy i stacjonuje na ogromnej przestrzeni. Putin nie pozwoli sobie na ogołocenie wojsk z azjatyckiej części, za miedzą mając zawsze groźne Chiny - tłumaczy rozmówca WP.
- Skoro nie będą w stanie zapanować nad całą Ukrainą, to może ich spotkać drugi Afganistan. Mogą być uwikłani w konflikt, który potrwa latami. Będą się musieli liczyć z atakami partyzantki ukraińskiej i ogromnymi stratami. A pamiętajmy, że Talibowie w latach 80. nie mieli takiego "zasilania", jak będzie miała Ukraina ze strony całego Zachodu. Putin może szybko żałować swojej decyzji o wysłaniu wojsk na Ukrainę – ocenia gen. Balcerowicz.
Przypomnijmy, że w 1979 r. 100-tysięczna armia ZSRR rozpoczęła inwazję na Afganistan. Rosjanie wkroczyli do kraju, by wesprzeć tamtejszy komunistyczny rząd w walce z coraz liczniejszymi siłami partyzantów zwanych mudżahedinami. Jednak po trzech latach Rosjanie kontrolowali zaledwie 20 proc. terytorium Afganistanu, a ich wojska zaczęły stosować każdy dostępny im rodzaj broni, łącznie z napalmem.
Ostateczne wycofanie się ostatnich żołnierzy radzieckich z Afganistanu nastąpiło 15 lutego 1989 roku, a wspierany przez nich rząd komunistyczny w Afganistanie upadł ponad 3 lata później. Rosja straciła wówczas blisko 15 tys. żołnierzy.
Teraz, po 14 dniach rosyjskiej agresji, straty w armii agresora wynoszą ok. 12 tys. żołnierzy - podaje ukraiński rząd.
W ocenie gen. Bolesława Balcerowicza, podsumowując dwa tygodnie działań zbrojnych na Ukrainie i patrząc na dalszy rozwój wydarzeń, najważniejsza będzie postawa ukraińskich żołnierzy i ludności cywilnej, a także prezydenta Zełenskiego.
- Armia ukraińska nie składa broni, jest gotowa do nieregularnych działań odwetowych i zaczepnych akcji. Mogą w nich uczestniczyć oddziały i pododdziały, wojska ukraińskiej obrony terytorialnej, ale też powszechny ruch oporu, podobnie jak to miało miejsce we Francji podczas II wojny światowej - mówi.
- Putin nadal będzie bombardował i niszczył duże miasta, może oprócz Kijowa, bo byłoby to jego wizerunkową klęską. Będzie próbował złamać opór mieszkańców tych miast i przestraszyć ich. Ukraińcy jednak są silni, dostają mocne wsparcie od swojego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Jego autorskie przekazy do mieszkańców kraju biją na głowę odezwy przygotowywane przez sztaby wyborcze. On sam jest dla siebie sztabem i prawdziwym przywódcą – kończy wojskowy.
Czytaj też: