Wojna w Ukrainie na TikTok-u. Historia Walerii z Czernihowa

20-letnia ukraińska tiktokerka Waleria Szaszenok z ciętym humorem dokumentowała swój pobyt w schronie. Cały świat śledził to w mediach społecznościowych. Jej nagrania na TikToku mają miliony wyświetleń.

20-letnia ukraińska tiktokerka Waleria Szaszenok z ciętym humorem dokumentowała swój pobyt w schronie i zrujnowanym mieście. Fot: TikTok/Jakub Kamiński
20-letnia ukraińska tiktokerka Waleria Szaszenok z ciętym humorem dokumentowała swój pobyt w schronie i zrujnowanym mieście. Fot: TikTok/Jakub Kamiński
Źródło zdjęć: © East News
Maciej Szefer

18.05.2022 | aktual.: 18.05.2022 18:19

Połączenie z Mediolanem wypaliło. Waleria Szaszenok ubrana w bluzę z napisem "Future", macha na zoomie do kamery. Przyjechała do Włoch kilka tygodni temu, gdzie przygarnęła ją włoska rodzina. Do czasu ucieczki z Ukrainy ukrywała się z rodzicami w Czernihowie, w północnej Ukrainie, w pobliżu granicy z Białorusią i Rosją.

Wybuch wojny

- Mama weszła do mojego pokoju (24 lutego - przyp. red.) i powiedziała: "Waleria! W Kijowie wybuchła bomba i zniszczyła budynek!" - wspomina 20-letnia Waleria Szaszenok. Reakcja jej i rodziców była błyskawiczna: spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i zeszli do starej piwnicy, która służyła ojcu za biuro. Wtedy prowadził w tym budynku restaurację i niedawno odremontował piwnicę, w której była kabina prysznicowa, ubikacje i nawet urządzenie do ćwiczeń. Waleria spędziła tam 17 dni, które wspomina jako "bardzo nudne". Na szczęście miała przy sobie telefon komórkowy i dostęp do internetu.

Waleria należy do pokolenia Z, które nie zna życia bez internetu i mediów społecznościowych: Instagrama i TikToka. Były dla niej od zawsze oknem na świat, ale teraz to świat chciał się dowiedzieć, co dzieje się w jej kraju. W tym czasie pojawił się na TikToku trend: "Rzeczy, które mają sens w...", by użytkownicy pokazywali niezwykłe rzeczy w swoich mieszkaniach czy miastach, i które tylko tam miały swoje uzasadnienie.

Tik Tok oknem na świat?

Waleria poszła za tym przykładem i pokazała codzienne życie w piwnicznym schronie. Z ciętym humorem kręciła filmiki wideo, pokazując to wszystko, co w schronie miało sens. Na przykład suszenie włosów nawiewem ciepłego powietrza, przygotowanie śniadania czy sernika bez kuchni. Nagrania te spotkały się z dużym oddźwiękiem w sieci. Obecnie 20-latka może pochwalić się 1,1 mln obserwujących, a jej najbardziej udany filmik został kliknięty 48 mln razy. Główną rolę w filmikach Walerii odgrywa subtelny czarny humor.

- Lubię czarny humor, bo pomaga przetrzymać te absurdalne czasy - mówi Waleria. I tłumaczy, że "poczucie humoru jest częścią ukraińskiej kultury". - Ukraińcy rzeczywiście wierzą w to, że wojna wkrótce się skończy, że ją wygramy. Wolą być optymistami. Nie mają innego wyboru – uważa dziewczyna.

W trakcie wojny bardzo popularne stały się memy z ukraińskich mediów społecznościowych. Ukraińskie poczucie humoru jest widoczne nie tylko w świecie cyfrowym, ale także rzeczywistym. Billboardy z napisem: "русский военный корабль иди нахуй" (tłum. "Rosyjski okręcie wojenny, p*** się") zdobią ulice niektórych miast. To odpowiedź ukraińskiej straży granicznej z Wyspy Węży podczas pierwszych dni wojny, kiedy otrzymała ona od Rosji rozkaz poddania się.

Ucieczka ze schronu w mediach społecznościowych

Po 17 dniach spędzonych w schronie i nasilających się atakach Rosjan, Waleria zdecydowała się na samotną ucieczkę. Jej rodzice zostali w Czernihowie. Przez Polskę i Niemcy Ukrainka dotarła do Włoch. Od kilku tygodni mieszka u jednej z rodzin. Dziewczyna utrzymuje stały kontakt z przyjaciółmi i telefonuje codziennie z matką, rzadziej z ojcem. - On jest znerwicowany, bo nie ma co robić, krzyczy na mnie przez telefon, zaczyna wariować - opowiada Waleria.

Regularnie wymienia też informacje z przyjacielem Antonem. Również on chciał uciec z Ukrainy, ale mu się nie udało. Prawo zabrania bowiem mężczyznom w wieku od 18 do 60 lat opuszczania kraju. Anton zaciągnął się do wojska i jest teraz wartownikiem w jednej z jednostek.

Pod koniec marca Waleria dowiedziała się od matki, że jej kuzyn został trafiony bombą i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. - Co Rosja robi w moim kraju? To pytanie zadaję sobie każdego dnia. Putin mówi, że chce nas chronić przed rządem ukraińskim. Co takiego? Mieliśmy idealne życie i nie chcemy być chronieni przez Rosję - mówi 20-latka, która dorastała mówiąc po rosyjsku.

Co po wojnie?

Podobnie jak wszyscy jej rodacy, Waleria ma nadzieję, że wojna w Ukrainie wkrótce się skończy. Pewnego dnia chce tam wrócić. - Tęsknię za moim krajem - zaznacza.

W tym tygodniu Waleria wyrusza w trasę promującą jej książkę: "24 lutego… niebo nie było już niebieskie". Zebrała w niej swoje zdjęcia i przeżycia po wkroczeniu do Ukrainy wojsk rosyjskich. Podkreśla, że "książkę tą dedykuje Rosjanom z nadzieją, że zrozumieją, co zrobili". Jednocześnie tak naprawdę wcale w to nie wierzy. Niektórzy nie chcieli tego zrozumieć, inni bali się sprzeciwić.

Jednak 20-latka chce dalej działać - nie tylko na TikTok-u i Instagramie. Waleria nawiązała współpracę z organizacjami pomocowymi z Czernihowa i korzystając ze swojej popularności, chce zebrać pieniądze na odbudowę rodzinnego miasta.

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie