Wojna w Ukrainie. Eksperci dla WP o deklaracji ws. MiG‑29. "Dobry manewr"
Polskie władze gotowe są niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu USA. - Dobry manewr, oczywiście zakładając, że będzie on połączony z dostarczeniem Polsce ekwiwalentu - powiedział WP gen. Stanisław Koziej. Podobnie ruch Polski ocenia gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych.
08.03.2022 | aktual.: 08.03.2022 21:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polskie władze ogłosiły we wtorek wieczorem, że są gotowe "niezwłocznie i nieodpłatnie przemieścić wszystkie swoje samoloty MiG-29 do bazy w Ramstein i przekazać je do dyspozycji rządu USA".
- Pozytywnie oceniam ten ruch. Mam nadzieję, że jest to uzgodnione w gronie sojuszników z NATO. Myślę, że w komunikacie resortu nie wszystko zostało powiedziane - stwierdził w rozmowie z WP gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
- Ten ruch utrudnia Rosji zareagowanie na przekazanie samolotów, bo musiałaby zareagować na decyzje całego NATO. Rosja stoi więc w trudniejsze sytuacji - łatwiej byłoby jej zareagować wobec samej Polski - zauważył gen. Koziej.
Dodał, że ten ruch pokazuje wspólne działanie NATO i wsparcie sojusznicze.
- Uważam, że to jest dobry manewr, oczywiście zakładając, że będzie on połączony z dostarczeniem Polsce ekwiwalentu w postaci np. myśliwców F-16, po to, aby bezpieczeństwo wschodniej flanki Sojuszu i naszych sił powietrznych nie doznało uszczerbku - stwierdził gen. Stanisław Koziej
- Mam nadzieję, że tak to będzie wyglądało - podkreślił.
Polska gotowa przemieścić samoloty MiG-29. Gen. Drewniak: mamy szansę zrobić coś dobrego
Gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych, również powiedział, że im szybciej te samoloty trafią na Ukrainę, tym lepiej.
- Różnice są nieduże - mamy monitor w kabinach, oni nie. Mamy trochę inaczej skalowane przyrządy (w stopach). Ale jeśli decyzje zostaną podjęte szybko, to samoloty mogą być na Ukrainie za kilka dni. Zdjąć system IFF, przemalować barwy – i mogą latać. Oczywiście, trochę żal MiG-ów, bo to kawał historii naszego lotnictwa bojowego, ale w tym przypadku nie kierujmy się sentymentami. Kierujmy się logiką. Mamy szansę zrobić coś dobrego, jeśli usiądziemy z Amerykanami do stołu i wynegocjujemy dobre warunki - ocenił w rozmowie z WP gen. Tomasz Drewniak, były inspektor Sił Powietrznych.
Wojna w Ukrainie. "Inne rozwiązania niż F-16 nie wchodzą w grę"
- Jeżeli oddamy swoje samoloty, to musimy dostać coś w zamian, nie widzę innej opcji. Sytuacja na świecie jest, jaka jest. Nie możemy zostać tylko z 48 F-16, które już mamy, bo wyglądałoby… no, co najmniej średnio. Polska powinna posiadać od sześciu do dziewięciu eskadr samolotów wielozadaniowych. A co dostaniemy lub co dostać możemy? W naszej sytuacji żadne inne rozwiązanie niż F-16 nie wchodzą w grę - powiedział z kolei Wirtualnej Polsce były wysoki rangą oficer Sił Powietrznych.
- Jeśli zaś mówimy o F-16, to musielibyśmy dostać pulę samolotów np. od Gwardii Narodowej, która je użytkuje. Pytanie w jakiej wersji, z jakim uzbrojeniem i w jakiej wersji oprogramowania pokładowego? Trzeba będzie przeszkolić dwie-trzy eskadry pilotów. A to trwa. Wyszkolenie pilota myśliwca bojowego na F-16 to okres minimum dwóch lat do statusu combat ready. Zobaczymy, co i w jakim stanie Amerykanie nam zaproponują, w jakim czasie będziemy w stanie to rozwiązanie zaimplementować do Sił Powietrznych - dodał nasz rozmówca.
Wojna w Ukrainie. Blinken o samolotach
Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w niedzielę, że Stany Zjednoczone rozważają wysłanie samolotów do Polski, jeżeli Warszawa zdecyduje się przekazać myśliwce Ukrainie. Przedstawiciele polskich władz zapewniają, że nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie, a postanowienia w tej kwestii powinny zapadać w ramach NATO.
Komunikat, który opublikował polski resort we wtorek wieczorem, jest oświadczeniem ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua właśnie w związku z wypowiedzią sekretarza stanu USA.
Wiele informacji traktujących o rzekomych atakach i agresji ze strony ukraińskiej, które podają rosyjskie media, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.