Wojna w Ukrainie. Czy Rosjanie mają odwagę się zbuntować przeciwko Putinowi?

- Ludzie w Rosji będą się opierać Putinowi w granicach rozsądku. Nie wymagajmy od nich cudów. Oni nie mają prawdziwej wiedzy historycznej na temat II wojny światowej, są karmieni informacjami o rzekomej nazistowskiej Ukrainie – mówi Wirtualnej Polsce Krystyna Kurczab-Redlich, dziennikarka, reportażystka, wieloletnia korespondentka w Rosji, autorka książki o Władimirze Putinie. I dodaje, że żołnierze są traktowani przez Putina jako mięso armatnie i nikt – poza rodzinami – się nimi nie przejmuje.

Rosjanie protestowali przeciwko agresji w Ukrainie m.in. w St. Petesrburgu
Rosjanie protestowali przeciwko agresji w Ukrainie m.in. w St. Petesrburgu
AA/ABACA
Sylwester Ruszkiewicz

04.03.2022 | aktual.: 04.03.2022 20:12

Kolejki do bankomatów, protestujący Rosjanie na ulicach, głosy sprzeciwu w mediach społecznościowych – coraz głośniej słyszymy, że rosyjskie społeczeństwo zarówno boleśnie odczuwa sankcje, jak i próbuje potępić agresję Putina w Ukrainie. W Rosji zaczynają zamykać się znane marki, m.in. sklep Ikea, a firmy motoryzacyjne wycofują się ze sprzedaży samochodów.

Do tego narasta bunt wśród części oligarchów. Przeciw wojnie wypowiedział się Michaił Fridman, właściciel Alfa Banku, a także Oleg Deripaska, uważany za jednego z najbardziej wpływowych biznesmenów w Rosji. Z kolei Roman Abramowicz, jeszcze do niedawna właściciel londyńskiego klubu Chelsea, próbuje ratować swój majątek.

Z drugiej strony, rosyjskie służby pacyfikują jakikolwiek opór społeczny. Duma przyjęła ustawę, w której zakazała inwazji w Ukrainie nazywania wojną. Grozi za to 15 lat więzienia.Czy w takich warunkach jest jakakolwiek szansa na społeczny bunt w Rosji? Według Krystyny Kurczab-Redlich, to praktycznie niemożliwe.

- Ludzie będą się opierać w granicach rozsądku. Protestowanie i mówienie głośno o wojnie w Ukrainie wymaga wśród Rosjan nieprawdopodobnej odwagi. Nie zdajemy sobie sprawy, co oznacza zamknięcie w rosyjskim areszcie. Łamią ręce, wybijają zęby, traktują prądem. Tam wszystko się może zdarzyć, łącznie z "przypadkową" śmiercią. Ci, którzy wychodzą na ulice, są bohaterami – mówi Wirtualnej Polsce wieloletnia korespondentka z Rosji.

Jak podkreśla, putinowskie służby robią wszystko, by w Rosji, żadne medium, ani na moment, nie wpadło na pomysł, by relacjonować wydarzenia w Ukrainie takimi, jakie są naprawdę.

- Rosyjska telewizja internetowa, która miała miliony wejść dziennie, w czwartek ogłosiła, że na razie się zamyka. Z oczywistych obaw, że za chwilę wejdzie do jej siedziby rosyjska policja. Zamknięta jest radiostacja Echo Moskwy, czyli jedyna rozgłośnia, która starała się być niezależna. Rosyjskie władze mają kontrole nad internetem. Po wybuchu wojny Rosjanie zostali odcięci od internetowych wydań niemieckiego Deutsche Welle i brytyjskiego BBC. Mają co prawda jeszcze dostęp do zachodnich wiadomości na Telegramie. Ale już pojawiły się głosy, że na lotniskach służby sprawdzają, czy osoby które chcą wylecieć z Rosji, mają zainstalowaną aplikację Telegram i czy przeglądali tam opozycyjne kanały informacyjne - mówi nam dziennikarka.

I podaje przykład opresyjnego działania reżimu Putina. - Trzy tygodnie temu na karę sześciu lat więzienia został skazany 16-letni chłopak. Tylko za to, że razem z kolegami w jednej z rosyjskich miejscowości napisał na bramie siedziby Federalnej Służby Bezpieczeństwa żądanie wolności dla nauczyciela-opozycjonisty - opowiada Krystyna Kurczab-Redlich.

Jej zdaniem Rosjanie – biorąc pod uwagę historyczną przeszłość, ale także charakter narodu – nie są w stanie się przebudzić i zbuntować.

- Kolejki do bankomatów? Jak znam Rosjan, to stoją i milczą i nie odzywają się do innych osób. Boją się otworzyć usta, bo nie wiadomo, kto stoi obok i czy przypadkiem nie doniesie odpowiednim służbom. Rosyjski fizjolog Ivan Pavlov mówił: "Rosyjski umysł nie przywiązuje się do faktów, najbardziej lubi słowa, nie zastanawia się nad ich znaczeniem, nie lubi patrzeć na prawdziwą rzeczywistość". Będąc wiele lat w Rosji, byłam przerażona tym, jak oni bardzo kochają bajki i mity - mówi nam autorka książki o Putinie.

- Naród rosyjski przez setki lat był bity i pacyfikowany, zawsze miał nad sobą jakiś terror. To nie jest naród, który miał w historii czas na demokrację, oświecenie i rozwój. Musimy sobie z tego zdawać sprawę, żądając od Rosjan buntu. Tylko część społeczeństwa rosyjskiego jest bardziej wykształcona i zorientowana na Zachód. Wie co się dzieje, zdaje sobie sprawę z tego co robi Putin i jak wygląda krwawa wojna w Ukrainie. I będzie zawsze w opozycji. Ale nie wyjdzie na ulicę, bo boi się represji ze strony reżimu rosyjskich władz. A reszta ma niewolniczą duszę i nie wyzbędzie się jej na nasze życzenie - wylicza Krystyna Kurczab- Redlich.

- Kto z nich wyjdzie na ulicę, wiedząc, że będzie bity, wybiją mu zęby i zostanie zabrany do aresztu albo zesłany do łagru? Żądamy od nich cudów. Żądamy wykształcenia historycznego, prawdziwej wiedzy na temat II wojny światowej, których nie mają. Wszystkie wybory prezydenckie, w których wygrał Putin były sfałszowane. Jak w takich warunkach Rosjanie mają się zbuntować, skoro zawsze się ich pacyfikuje - dodaje.

Przypomnijmy, że "konflikt" jest przedstawiany w Rosji tak jak chce tego Kreml. Nie mówi się w ogóle o wojnie i ofiarach. Dopiero po kilku dniach podano fałszywe dane o stratach po stronie rosyjskiej. Nie przedostają się również relacje rosyjskich żołnierzy, którzy będąc zatrzymywanymi przez Ukraińców, są zdezorientowani i wydaje im się, że uczestniczą w ćwiczeniach.

- Rosyjscy żołnierze są mięsem armatnim, oni naprawdę nie zdają sobie sprawy z tego, w jakim celu jadą na wojnę i z kim mają walczyć. Dowódcy mogli im powiedzieć, że nie będą musieli walczyć, ale zostaną przywitani jako "wyzwoliciele od ukraińskiego nazizmu". Na szczytach putinowskiej władzy ich los nikogo nie obchodzi. Wszystko jedno, czy zginie ich tysiąc czy dziesięć tysięcy. Dzisiaj, tak jak to było w Czeczenii, ich ciała leżą spalone w Ukrainie. Dowódcy nie pozwalają zabierać zwłok, bo nie ma gdzie ich już chować. Trafiają do kostnicy w białoruskim Mozyrzu, która już jest przepełniona. Nad grobami czekają matki, ale Putina to nie obchodzi. W Rosji nie będzie oficjalnych pogrzebów. Nikt z władz nie powie, że rosyjskich żołnierzy zabito nie 500, ale ponad 9 tysięcy – mówi nam autorka książki o Putinie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiewojna ukraińsko-rosyjskaukraina
Wybrane dla Ciebie