Wojna w PO. Głowy lecą jedna po drugiej, w partii rozliczenia i szukanie winnych. PiS triumfuje
Czystki w Platformie Obywatelskiej, które opisujemy od tygodnia, mogły sięgnąć kilka szczebli wyżej. Wyrzucani z partii są samorządowcy PO, którzy tworzą lokalne koalicje z PiS. Ale pretensje kierowane są także do parlamentarzystów formacji Grzegorza Schetyny, którzy uważani są za "patronów" sojuszów z radnymi ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. W strukturach partii wrze.
23.11.2018 | aktual.: 23.11.2018 16:35
Jak pisaliśmy w WP, radni PO, którzy startowali w wyborach samorządowych z list największej partii opozycyjnej (w sojuszu z Nowoczesną) i zdecydowali się na współpracę z PiS, będą masowo wyrzucani. – Litości nie będzie, wylecą jeden po drugim – twierdzili nasi rozmówcy.
Poseł PO Mariusz Witczak dodawał w rozmowie z WP: – Jest ogólna zasada: jeśli ktokolwiek, na jakimkolwiek poziomie samorządowym, wejdzie w koalicję z PiS, będzie wykluczany z naszej partii.
Zobacz także
I tak się dzieje: albo lokalni działacze PO są automatycznie wykluczani z ugrupowania za "pakty z diabłem", albo sami cisnęli partyjną legitymacją – by uniknąć wyrzucenia.
Patroni i ojcowie
Ale nie tylko do radnych są pretensje ze strony partyjnej centrali. Pod pręgierzem znaleźli się także parlemantarzyści PO pochodzący z regionów, powiatów, gmin, w których działacze Platformy zawierali i zawierają sojusze z PiS.
Przykład? Gorzów. Tam – jak pisaliśmy w WP – PO dogadała się z PiS. Przewodniczącym rady powiatu został Karol Zieleński, radny z list PiS. Starostą wybrano Michała Wasilewskiego, członka PO i ostatnio dyrektora biura senatora Władysława Komarnickiego. Na PO-PiS zdecydowano się mimo tego, że... PO mogła dogadać się z PSL i koalicją Razem dla Powiatu, aby mieć zdecydowaną większość w powiecie. Mimo to radni Platformy woleli PiS.
– Komornicki zawalił sprawę – żalił się tuż po zawarciu koalicji jeden z polityków PO. Twierdził, że to ten senator właśnie miał stać za stworzeniem "tego chorego układu" z partią Jarosława Kaczyńskiego i jest jego nieformalnym patronem.
Zobacz także
Dzień później w Sejmie usłyszeliśmy, że senator może mieć problemy w partii. – Waldek już stoi w przedpokoju – mówił nam jeden z polityków.
Sam Komornicki, nazywany "ojcem chrzestnym" porozumienia – jak słyszymy – twierdził, że nie chce kontynuacji koalicji PO-PSL w powiecie, bo – jak mawiał – "Platforma jest w tym sojuszu jedynie kwiatkiem do kożucha". Dziś Komornicki ucina krótko: – Staramy się rozmawiać z każdym rozsądnym i wartościowym człowiekiem, nie oglądając się na szyldy partyjne. Byleby powiat się rozwijał.
Senator PO z Zielonej Góry Waldemar Sługocki – szef Platformy w Lubuskiem – zapowiada z kolei w lokalnych mediach... wyciągnięcie konsekwencji wobec polityków, którzy są odpowiedzialni za koalicję z PiS. Stoi zatem w opozycji do swojego partyjnego kolegi z Senatu.
Wzajemne oskarżenia
Tyle że wyroki mogą być w przypadku parlamentarzystów odroczone. Powód? Sam Grzegorz Schetyna w niektórych powiatach i sejmikach nie poradził sobie z niesubordynowanymi działaczami. I stąd – słyszymy w partii – rosnące pretensje do przewodniczącego PO.
– Największą porażkę Grzegorz poniósł na Dolnym Śląsku. Nie tylko wizerunkową, ale realną, wymierną – nie kryje zadowolenia jego dawny partyjny rywal z regionu Jacek Protasiewicz.
– Platforma straci tam mnóstwo kasy, już zresztą straciła – dorzuca inny rozmówca.
Marszałkiem województwa dolnośląskiego został właśnie Cezary Przybylski reprezentujący Bezpartyjnych Samorządowców, którzy tworzą koalicję z PiS na Dolnym Śląsku, mateczniku Schetyny. Przybylski dawniej kojarzony był właśnie z Protasiewiczem. Panowie do dziś mają kontakt.
Przybylski – jak słyszymy – chciał zemścić się na Schetynie, który robił wszystko, by kilka lat temu odwołać go ze stanowiska marszałka województwa. Liderowi PO się nie udało. Co więcej – jak opowiadają lokalni działacze – Schetyna chciał odwołać Przybylskiego przy pomocy działaczy... z PiS. – Grzesiek do nikogo nie może mieć dziś pretensji, bo sam próbował dogadywać się pisowcami – mówi nam człowiek z Dolnego Śląska.
I dodaje, że kiedy PiS wysyłało pół rządu do regionu, by dogadać się z Bezpartyjnymi Samorządowcami, Schetyna wysyłał szeregowych posłów. I ostatecznie przegrał.
Dziś Schetyna tłumaczy to tak: Bezpartyjni dali się kupić PiS, a w jego mateczniku miało dość do politycznej korupcji.
– Im dłużej Grzegorz tak się z tego tłumaczy, tym bardziej widać jego rozgoryczenie, że PiS "zreprywatyzowało" mu Dolny Śląsk – uważa polityk opozycji.
– Centrala nie może w kółko powtarzać, że winni są działacze. Lider partii też ponosi za to część odpowiedzialności – twierdzi rozmówca z Platformy.
A PiS na Dolnym Śląsku – i nie tylko – przejmuje władzę w kolejnych powiatach. Kawałek po kawałku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl