Wojna w PiS przeniosła się na zewnątrz
"Rzeczpospolita" pisze, że do zmiany retoryki Jarosława Kaczyńskiego nakłonili jego dawni współpracownicy walczący o wpływy w partii. "Wojna o katastrofę smoleńską" wybuchła po udzieleniu przez prezesa PiS wywiadu "Gazecie Polskiej".
15.07.2010 | aktual.: 15.07.2010 10:23
Kaczyński w wywiadzie zarzucił Donaldowi Tuskowi, że ten ścigał się z nim w drodze do Smoleńska i nie zadbał o poszanowanie przez stronę rosyjską zwłok prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Rzeczpospolita" dowiedziała się, że parlamentarny zespół do sprawy zbadania katastrofy smoleńskiej, który przed kilkoma dniami powołali posłowie PiS, choć formalnie nie ma takich uprawnień, będzie chciał przesłuchać między innymi premiera Tuska.
Zdaniem informatorów dziennika "wojna o katastrofę smoleńską" została wywołana celowo. Członek Rady Politycznej PiS przypomina, że partię czekają wybory do Komitetu Politycznego i zarządu. Jego zdaniem ludzie, których ostatnio prezes odsunął chcą odzyskać wpływy. Rozmówca "Rzeczpospolitej" wskazuje na grupę współpracujących z Jarosławem Kaczyńskim jeszcze w czasach Porozumienia Centrum.
Zdaniem innego polityka PiS grupa określana mianem talibanu, z racji niechęci do zmian wizerunkowych partii, chce wykorzystać sytuację, w której Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz są na urlopie. - Taliban wie, że wpływ na prezesa będzie miał tylko, gdy dojdzie do ostrej wojny z PO i odwrotu od koncepcji koncyliacyjnych - twierdzi rozmówca "Rzeczpospolitej".