Wojna w Izraelu. Oto tropy, które prowadzą do Rosji
Rosja mogła inspirować bojowników Hamasu przy planowaniu ataku na Izrael i dzielić się wojskową wiedzą, jak atakować czołgi dronami. To poszlaki wskazujące na rosyjskie zaangażowanie w ten konflikt - uważa dr hab. Krzysztof Żęgota z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, który zajmuje się polityką bezpieczeństwa Rosji.
- Biedny, biedny Zełenski. Zupełnie wyszedł z mody - napisała na Telegramie Olga Skabajewa, czołowa propagandystka Kremla i gwiazda rosyjskiej państwowej telewizji. W ten sposób odnosiła się do doniesień o pomocy USA udzielonej Izraelowi. Wtórował jej Andriej Rudenko, rosyjski korespondent wojenny: - Teraz jest ten moment, kiedy można i trzeba raz na zawsze rozprawić się z ukraińskim reżimem. Świata nie interesują teraz problemy Zełenskiego - napisał.
Z kolei Dmitrij Miedwiediew, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, powiedział, że Stany Zjednoczone i ich sojusznicy powinni zająć się pracą nad porozumieniem palestyńsko-izraelskim, a nie ingerować w sprawy Rosji i udzielać pomocy wojskowej Ukrainie.
Według zajmującego się polityką bezpieczeństwa Rosji dr. hab. Krzysztofa Żęgoty reakcja rosyjskich władz oraz działania kremlowskiej propagandy świadczą o tym, że Rosja mogła udzielać wsparcia organizacji Hamas przed terrorystycznym atakiem na Izrael. - Rosja bardzo zyskuje na tym konflikcie w tym sensie, że odciąga uwagę Zachodu od wojny w Ukrainie. Wyraźnie liczą na to, że zaangażowanie polityczne oraz pomoc militarna zostanie podzielona pomiędzy Ukrainę a Izrael. To główna poszlaka rosyjskiego zaangażowania w wydarzenia na Bliskim Wschodzie - mówi WP Krzysztof Żegota z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy za atakiem Hamasu stoi Kreml?
Krzysztof Żęgota wylicza tropy prowadzące do Rosji: - Sposób walki nawiązuje do doświadczeń rosyjskich wojskowych w wojnie w Ukrainie. Wiedzieliśmy atak poprzez wystrzelenie masy pocisków rakietowych, przy których obrona przeciwrakietowa zostaje częściowo sparaliżowana, a także użycie bomb zrzucanych z dronów przeciwko czołgom i pojazdom. Może to świadczyć o tym, że rosyjscy eksperci podzieli się swoim militarnym doświadczeniem i taktyką z bojownikami Hamasu - mówi dalej dr hab. Żęgota.
- Widać także polityczne wsparcie ze strony Rosji dla Hamasu. I tu trzeba przypomnieć, że ta organizacja jest finansowana przez Iran, a w wojnie ukraińskiej Iran popiera Rosję. Mamy więc krąg liderów, którzy są po jednej stronie - podsumowuje rozmówca WP.
O możliwym rosyjskim zaangażowaniu w wojnę Hamasu przeciwko Izraelowi pisze w rosyjskojęzycznym serwisie Telegram Leonid Newzlin rosyjski przedsiębiorca, który wyemigrował do Izraela. Według niego takie wypowiedzi jak Miedwiediewa wskazują na rozpoczęcie rosyjskiej kampanii mającej na celu zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy.
Tymczasem w rosyjskich mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia, jakoby Hamas posługiwał się zachodnią bronią dostarczoną z Ukrainy. Jednak według części ekspertów wojskowych może to być broń zdobyta przez Rosjan na polach bitwy w Ukrainie i następnie przekazana bojownikom. Natomiast karkołomna teza, która pojawiła się w Rosji, jest gotową wymówką wobec podejrzeń o wspieranie Hamasu przez służby Kremla.
Atak na lotniach. To kalka rosyjskiego pomysłu
Eksperci wojskowi odnotowali jeszcze jeden wątek wiążący taktykę Hamas z Rosją. Uczestnicy festiwalu muzycznego w kibucu Urim w Izraelu stali się celem nalotu bojowników poruszających na paralotniach. Według ppłk rez. Macieja Korowaja inspiracja do sobotniego ataku mogła pochodzić z rosyjskich wojsk specjalnych, gdzie przed laty testowano bojowe użycie paralotni.
Dzięki motolotniom bojownicy przy pełnym zaskoczeniu Izraela wdarli się 14 km w głąb terytorium tego kraju - wprost na miejsce festiwalu. Według informacji z niedzieli 260 uczestników imprezy zostało bestialsko zabitych, wiele osób uprowadzono stamtąd jako zakładników.
W sobotę rano terrorystyczna organizacja Hamas rozpoczęła atak na terytorium Izraela ze Strefy Gazy. Bojownicy w kilku miejscach granicy używając koparek, przełamali graniczne umocnienia i następnie weszli do osiedli, kibuców, a także do przygranicznego miasta Sderot. W ciągu weekendu z terytorium Gazy odpalono 3200 rakiet. W wyniku tych działań zabitych zostało ponad 700 obywateli Izraela, 2150 zostało rannych, a nieokreślona liczba osób została pojmana jako zakładnicy (dane izraelskiego wojska z niedzieli).
W niedzielę Izrael ogłosił, że kraj oficjalnie jest w stanie wojny. Rozpoczęły się naloty lotnictwa na cele w Strefie Gazy. Ogłoszono, że wojsko może przeprowadzać "znaczące działania militarne". W atakach odwetowych Izraela zginęło co najmniej 370 osób, a 2200 zostało rannych.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski