Wojciech Jabłoński i Kazimierz Kik o używaniu prywatnego auta do celów służbowych przez Sikorskiego
Radosław Sikorski ocenia uczciwość posłów, ale sam powinien się wytłumaczyć. Wzywa go do tego tygodnik "Wprost": chodzi o dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych. - W starciu Platforma-PiS jest 1:1. Okazuje się, że nie tylko posłowie PiS to drobne cwaniaczki, ale politycy PO również mają swoje za uszami. Sikorski, który wcześniej należał do PiS, najwyraźniej przejął pewne zachowania od kolegów - ironizuje dr Wojciech Jabłoński, politolog, ekspert ds. marketingu politycznego z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
08.12.2014 | aktual.: 08.12.2014 15:50
Rozmówca WP.PL nie jest zaskoczony, że marszałek sejmu z myśliwego, który przeprowadzał audyt podróży parlamentarzystów stał się zwierzyną łowną. - Sikorski jest osobą, która jest znana ze swojej arogancji i zamiłowania do wydawania pieniędzy podatników, o czym dowiedzieliśmy się przy okazji afery taśmowej i drogiej kolacji, którą raczył się wraz z Jackiem Rostowskim - przypomina.
- Marszałek ginie od własnego miecza - komentuje prof. Kazimierz Kik, politolog z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Wskazuje, że ustalenia "Wprost" to kolejny przejaw upadku polskiej klasy politycznej, w której nie widać troski o dobro wspólne, a jedynie o dobro indywidualne poszczególnych polityków. - Do polityki nie idzie się z przyczyn ideowych, ale z motywacji ekonomicznych. Nie służba jest ważna a partycypowanie we władzy i urządzenie się kosztem społeczeństwa. Politycy przyzwyczaili się do czerpania pełnymi garściami ze środków publicznych - wskazuje politolog.
Prof. Kik zwraca uwagę, że politycy sami tworzą takie prawo, które daje im dużą swobodę w wykorzystywaniu środków publicznych. - Trzeba ograniczyć fundusze, które są w dyspozycji polityków. Władza jest coraz mniej efektywna, a kosztuje podatnika coraz więcej - uważa.
Zdaniem politologa wyborcy z narastającym niesmakiem przyglądają się kolejnym doniesieniom na temat polityków-kombinatorów. Rozmówca WP ma o Sikorskim bardzo krytyczne zdanie. W opinii prof. Kika marszałek sejmu jest politykiem z przypadku, bez żadnego backgroundu. - Polska polityka składa się z takich Sikorskich, którzy by zadusili, zagryźli przeciwnika, zupełnie nie przejmując się tym, że tworzą atmosferę do walki poniżej pasa - uważa.
W przekonaniu prof. Kika skandal nie zaszkodzi jednak Sikorskiemu, bo "coś nad nim czuwa". - Zaliczył już tyle wpadek, narobił tyle szkód, przekroczył wszelkie granice, co w każdym normalnym państwie wykluczałoby go z życia politycznego, tymczasem jest on drugą osobą w państwie - mówi politolog. Również w przekonaniu dr. Jabłońskiego Sikorski bez szwanku wyjdzie z kolejnych opresji. - Utrzyma się na stanowisku, bo to "standardy", do których już dawno przyzwyczaił opinię publiczną. Nic mu nie grozi, dopóki nie ruszą go partyjne tryby w samej Platformie, a na to się nie zanosi, bo Julia Pitera w niedzielę w studio telewizyjnym była gotowa za niego umierać. To, że sam ma swoje na sumieniu, nie będzie mu też w najmniejszym stopniu przeszkadzało w karaniu innych - przekonuje.
Rzeczniczka marszałka sejmu Małgorzata Ławrowska wyjaśnia w oświadczeniu dla mediów, że Radosław Sikorski wykorzystał jedną trzecią limitu przysługującego mu na zwrot kosztów przejazdów samochodem prywatnym.
Oświadczenie odnosi się do poniedziałkowej publikacji "Wprost", w której wyliczono, że Radosław Sikorski pobrał dziesiątki tysięcy złotych zwrotu kosztów za używanie prywatnego auta do celów służbowych. Sprawa dotyczy okresu od 2007 r. do września 2014 r., gdy Sikorski pełnił funkcję szefa polskiej dyplomacji. Ta posada wiąże się z całodobową opieką Biura Ochrony Rządu i możliwością jeżdżenia rządową limuzyną. Mimo to, według "Wprost", co najmniej od 2009 r. Sikorski wykorzystywał publiczne środki na podróże prywatnym autem. W ciągu siedmiu lat ówczesny szef MSZ miał pobrać z sejmowej kasy kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tygodnik, a wraz z nim część polityków podważa możliwość tak częstego jeżdżenia prywatnym samochodem w sprawach służbowych przez szefa MSZ, który wożony jest zazwyczaj służbową limuzyną lub przebywa za granicą.
Radosław Sikorski osobiście nie skomentował publikacji. Oświadczenie przygotowała jego rzeczniczka Małgorzata Ławrowska. Podkreśliła, że sprawa była wielokrotnie wyjaśniana w mediach, a prokuratura po zbadaniu sprawy odmówiła wszczęcia śledztwa.
"Jest zwyczajem, że ministrowie wszystkich rządów, bez względu na skład koalicji rządzącej, rozdzielają podróże ministerialne od poselskich, co szczególnie obowiązuje w okresie prowadzenia kampanii wyborczych" - napisała Ławrowska.
Jak dodała, w okresie siedmiu lat były szef MSZ odebrał 80 tys. zł zwrotu kosztów przejazdów samochodem prywatnym w celach służbowych, co stanowi jedną trzecią przysługującego mu limitu. "Nieporozumienie może wynikać z błędnego przekonania, jakoby BOR chronił ówczesnego ministra przez 24 godziny na dobę" - wyjaśniła rzeczniczka.
Zaznaczyła, że można czasowo zrzekać się ochrony i jeździć dwoma samochodami. Ławrowska podkreśliła, że każda podróż tam i z powrotem z Warszawy do okręgu wyborczego Radosława Sikorskiego - województwa kujawsko-pomorskiego - to trasa licząca ok. 700 km. Marszałek Sejmu ograniczył się do zamieszczenia oświadczenia na swoim Twitterze, a także na umieszczeniu tam zdjęcia, które ilustruje artykuł o jego podróżach we "Wprost". Widać na nim Sikroskiego stojącego przy prywatnym samochodzie. "Dziękuję tygodnikowi 'Wprost' za potwierdzenie zdjęciem, że do i po okręgu wyborczym jeżdżę także samochodem prywatnym" - skomentował je marszałek sejmu.
PiS domaga się usunięcia marszałka
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zwrócił się do premier Ewy Kopacz o usunięcie Radosława Sikorskiego z PO i funkcji marszałka Sejmu. Błaszczak powiedział na konferencji prasowej, że reakcja premier Kopacz będzie testem dla rządu i PO. Przypomniał, że PiS usunął ze swego klubu posłów, których rozliczenia podróży budziły kontrowersje.
Poseł Bartosz Kownacki zapowiedział, że PiS złoży w poniedziałek do Prokuratora Generalnego wniosek o zbadanie z urzędu, czy prokuratura Warszawa-Śródmieście słusznie odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie podróży Radosława Sikorskiego.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska