Woda nie zalała Sandomierza, ale to jeszcze nie koniec
Woda wbrew obawom nie zalała w nocy prawobrzeżnej części Sandomierza. Strażacy całą noc walczyli o to, by woda z wezbranej Wisły nie wlała się ponownie przez przerwany na długości 800 metrów wał. Od dwóch dni pracuje tam 300 strażaków.
Do Sandomierza napływa woda z drugiej fali na Wiśle oraz z rzeki Trześniówka przez uszkodzony lewy wał od strony Podkarpacia. W prawobrzeżnej części miasta przeprowadzono ewakuację mieszkańców, ale tylko 3 osoby zdecydowały się na opuszczenie swoich domów. Jedna skorzystała z tymczasowej noclegowni zorganizowanej przez miasto w Gimnazjum nr 1. Ludzie w rozmowie z Polskim Radiem Kielce mówili, że wolą zostać u siebie, bo ich zdaniem druga fala nie będzie tak groźna, jak pierwsza.
W prawobrzeżnej części Sandomierza cały czas pracują pompy, które usuwają wodę stojącą tutaj od ponad 2 tygodni. Na najbardziej obecnie zatopione osiedle Vitrum została skierowana pompa bardzo wysokiej wydajności, którą przywieźli Czesi.
Działania służb antykryzysowych koncentrują się także przy Wiśle, na wale obok huty szkła. Strażacy i wojsko budują tymczasowy wał opaskowy zabezpieczający wyrwę, która powstała podczas pierwszej fali.