Wniosek posłów PiS został odrzucony
Sejmowa komisja obrony negatywnie zaopiniowała wniosek PiS o udzielenie votum nieufności ministrowi obrony Bogdanowi Klichowi. Za pozytywną rekomendacją głosowało 10 posłów, 16 było przeciw. Komisja obrony obradowała nad opinią w sprawie wniosku o wotum nieufności wobec Klicha, któremu zarzucono m.in. współodpowiedzialność za katastrofę smoleńską i decyzje, które przeciążyły budżet MON.
02.02.2011 | aktual.: 02.02.2011 20:39
Klich wyraził zadowolenie, że na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, która opiniowała wniosek o wotum nieufności wobec niego, mógł przedstawić zmiany, jakie zaszły w MON za jego kadencji. - Jestem zadowolony przede wszystkim, dlatego że po raz pierwszy miałem okazję, żeby podsumować te ostatnie trzy lata w resorcie obrony narodowej - powiedział.
Wyraził przekonanie, że "jest znacznie więcej plusów niż minusów". Zakończył się program profesjonalizacji armii, a inne zmiany, np. w strukturze i rozmieszczeniu jednostek wojskowych, są na ukończeniu - wymieniał.
- Bronię misji w Afganistanie, bronię decyzji, które były podjęte, choć wiem, że większość Polaków jest przeciwko obecności wojska polskiego w Afganistanie, ale to, co wydarzyło się w ciągu ostatnich trzech lat, pozwoliło nam radykalnie wzmocnić naszą pozycję w Sojuszu Północnoatlantyckim - dodał.
- Profesjonalizacja kosztowała mniej, niż planowano, struktura armii się poprawiła, zaangażowanie w Afganistanie opłaciło się Polsce w NATO - mówił minister obrony Bogdan Klich podczas posiedzenia sejmowej komisji obrony.
Szef MON ustosunkował się do zarzutów zawartych we wniosku o jego dymisję, który sejmowa komisja obrony ma zaopiniować przed czwartkowym głosowaniem nad wotum nieufności.
- Rząd Donalda Tuska i ja jako minister odpowiadamy za uwolnienie tysięcy obywateli od lawirowania i omijania przepisów w celu uniknięcia niechcianej służby; dzięki temu do armii trafiają ci, którzy chcą - powiedział Klich.
- Dzisiaj siły zbrojne są w pełni zawodowe, w pełni dobrowolne, lepiej zorganizowane i lepiej walczące niż trzy lata temu, a kiedy trzeba, pomagają w przypadku klęsk takich jak ostatnia powódź i reagują szybciej niż kiedyś, bo zmienił się system podejmowania decyzji - mówił.
- Być może niechęć pana posła Dorna do profesjonalizacji bierze się stąd, że już nigdy żaden polityk nie będzie mógł straszyć Polaków zesłaniem w kamasze - dodał, nawiązując do wypowiedzi Ludwika Dorna, gdy ten był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie PiS.
Argumentował, że zwiększenie polskiego kontyngentu w Afganistanie i przejęcie odpowiedzialności za prowincję Ghazni wzmocniło pozycję Polski w NATO. - Na szczycie w Lizbonie załatwiliśmy wszystkie najważniejsze dla Polski sprawy. Nie można kwestionować faktu, że to się odbyło także za sprawą koncentracji polskiego wojska w Ghazni - powiedział. Do dyskusji zapisało się kilkunastu posłów.
"Rządził Klich - doszło do zapaści"
- W okresie sprawowania funkcji przez Bogdana Klicha doszło do zapaści oraz do osłabienia zdolności obronnych Rzeczypospolitej - powiedział w imieniu wnioskodawców, głównie posłów PiS, Ludwik Dorn (niezrz.).
Dorn zarzucił Klichowi, że skrócenie okresu profesjonalizacji armii do dwóch lat, przejęcie odpowiedzialności przez polski kontyngent za prowincję Ghazni w Afganistanie i niewłaściwe zakupy zbyt obciążają budżet MON, co odbija się na szkoleniu żołnierzy.
Dorn ocenił, że Klich "odziedziczył siły zbrojne w nienajlepszym stanie", ale doprowadził do ich zapaści. Zdaniem posła przejście na armię zawodową należało rozłożyć nie na dwa lata, ale na co najmniej 6-7 lat.
Według Dorna decyzja o przejęciu odpowiedzialności przez polskich żołnierzy za prowincję Ghazni była pochopna, a Afganistan "wysysa siły żywotne na każdym odcinku". Argumentował np., że piloci samolotów transportowych nie mogli wykonywać lotów szkoleniowych, ponieważ wojskowe zakłady zajmujące się remontami "były zawalone naprawą CAS, które latają jak te muły do Afganistanu".
Inny powód podawany we wniosku to brak właściwej reakcji i wprowadzenia środków zaradczych po katastrofie lotniczej w Mirosławcu w styczniu 2008 r. Wnioskodawcy zarzucają też Klichowi, że "nie zareagował odpowiednio na konferencję prasową MAK, gdzie strona rosyjska w międzynarodowej opinii publicznej utrwaliła obraz, że pijany dowódca Sił Powietrznych wymuszał na pilotach lądowanie"
Bogdan Klich nie pozostawał dłużny. - To bajkopisarstwo można zaliczyć do literatury science fiction. W zasadzie nie powinienem się do tych bajek w ogóle odnosić - tak Bogdan Klich zaczął odpowiedź na krytykę jego działalności wygłoszoną przez Ludwika Dorna
Co zrobi PSL? "Posłowie mają duży dylemat"
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec Klicha złożył 18 stycznia klub PiS. Politycy PiS twierdzą, że szef MON jest politycznie współodpowiedzialny za katastrofę smoleńską i za zły stan polskich sił zbrojnych.
Odwołania ministra chcą też kluby SLD i PJN. Na odwołanie Klicha nie ma szans bez głosów PSL. Do odwołania ministra potrzebna jest bowiem większość głosów ustawowej liczby posłów - czyli 231. A PO i PSL mają razem 234 z 460 głosów.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski w rozmowie przyznał, że niektórzy koledzy mają "duży dylemat", jak zachować się podczas głosowania nad wotum nieufności wobec Klicha. Podkreślił jednak, że będzie przekonywał ludowców, by stanęli w obronie szefa MON.
- Wiem, że niektórzy koledzy z klubu mają dylemat, jak zagłosować - wtórował mu poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Sam sugeruje, że może poprzeć wniosek PiS. Pytany, jak zagłosuje, odparł: "Zagłosuję tak, żeby móc w sobotę spojrzeć w lustro". W jego ocenie, szef MON powinien sam podać się do dymisji, by wybawić z trudnej sytuacji premiera i całą koalicję.
- Minister Klich, mam wrażenie, nie potrafi czegoś zrozumieć. Konstytucyjnie i politycznie odpowiada za obszar wojska i on nie musi ponosić jakiejś bezpośredniej winy za cokolwiek, ale jeżeli w jego obszarze źle się dzieje i on nie potrafi temu zapobiegać, to oznacza, że niestety odpowiedzialność polityczna spoczywa na ministrze - powiedział Kłopotek.
Jednak Żelichowski stwierdził, że pomimo iż w głosowaniu nie będzie zarządzona dyscyplina klubowa, to nikt z PSL nie podniesie ręki za odwołaniem Klicha. - Posłowie PSL to są rozsądni ludzie, dlaczego miałaby być dyscyplina. (...) Na pewno nikt nie podniesie ręki, a jeżeli podniesie, to będzie ostatnia ręka, którą podniósł - żartował szef klubu PSL.
W jego ocenie, wniosek PiS o odwołanie Klicha jest "przedwczesny i osłabia polską armię". - Za dwa tygodnie będzie raport komisji ministra MSWiA Jerzego Millera, który wskaże winnych przyczyn katastrofy smoleńskiej. Nic w tej chwili nie stoi na przeszkodzie, żeby poczekać te dwa tygodnie i wtedy wrócić do sprawy - podkreślił szef klubu PSL.
PO: Jesteśmy spokojni o głosowanie
O przebieg głosowania nad wotum nieufności wobec Klicha spokojna jest PO. - Jesteśmy spokojni o to głosowanie i jesteśmy pewni, że nasz koalicjant zagłosuje w obronie ministra Bogdana Klicha - powiedział szef zespołu szybkiego reagowania PO Paweł Olszewski. Dodał, że nie należy na poważnie traktować wypowiedzi Kłopotka, który "zawsze idzie w poprzek linii swojego klubu".
Poseł PiS Mariusz Kamiński, zasiadający w Komisji Obrony Narodowej ocenia, że Klich jest najgorszym ministrem obrony po 1989 roku. - Ponosi odpowiedzialność polityczną za katastrofę smoleńską. Za jego rządów zdarzyły się cztery bezprecedensowe katastrofy, w tym dwie duże: katastrofa CASY i katastrofa smoleńska. Klich niewłaściwie zareagował na raport MAK, nie bronił honoru polskich oficerów - powiedział Kamiński.
Jego zdaniem, fatalnie przeprowadzony został program profesjonalizacji armii. - Minister Klich podjął fatalną decyzją dotyczącą przejęcia prowincji Ghazni, co od początku przekraczało możliwości polskiej armii. Minister Klich nie przeprowadził przetargu dla najważniejszych osób w państwie - dodał Kamiński.
"Po 10 kwietnia Klich powinien podać się do dymisji"
Według Kamińskiego, wniosek o wotum nieufności ma szanse na przegłosowanie w sejmie. - PSL się waha. Sami politycy PO nie bronią Klicha z zaciekłością. Mam wrażenie, że minister Klich nawet jak nie zostanie odwołany przez sejm, to w ciągu najbliższych tygodni będzie odwołany przez premiera, albo sam poda się do dymisji - stwierdził.
Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński powiedział natomiast, że Klich sam powinien podać się do dymisji już po katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia.
- Jedną z przyczyn, którą widać gołym okiem, a która doprowadziła do katastrofy, było nieprzestrzeganie procedur i błędy w szkoleniu pilotów, o których mówiła już komisja zajmująca się katastrofą CASY z 2007 roku. Te wszystkie błędy nie zostały naprawione za urzędowania ministra Klicha dlatego powinien zostać zdymisjonowany - powiedział Wikiński.
Również rzecznik klubu PJN Lucjan Karasiewicz ocenił, że gdyby Klich umiał postępować honorowo, to sam podałby się do dymisji. - Kto jak kto, ale minister obrony narodowej, który broni honoru polskiego żołnierza, sam powinien postępować honorowo i dawać przykład. Niestety, pan minister po raz kolejny pokazuje, że te wartości są dla niego obce - powiedział Karasiewicz. Dodał, że jego klub w całości będzie głosował za odwołaniem szefa MON.
Debata w sejmie nad wnioskiem zaplanowana została w czwartek o godz. 14. Głosowanie - w piątek.