Włodzimierz Cimoszewicz: są jeszcze szanse na traktat
Szanse nadal są, oczywiście. Ja oczekuję, że w tej chwili Irlandczycy wystąpią z jakby końcowymi propozycjami. Najpóźniej 14 czerwca ministrowie spraw zagranicznych spotkają się ponownie z perspektywą taką oto, że 17–18 Rada Europejska i przy jej okazji kolejna sesja konferencji międzyrządowej zajmującej się traktatem konstytucyjnym z udziałem premierów i prezydentów być może dokończą. Mówię: być może, ponieważ tego nie wykluczam, ale też przestrzegałbym przed nadmiernym optymizmem – powiedział minister spraw zagranicznych Włodzimierz Cimoszewicz w radiowych „Sygnałach Dnia”.
„Sygnały Dnia”: Panie ministrze, czy uprawnione jest zdanie po brukselskim spotkaniu resortów spraw zagranicznych, że tylko jeszcze Polska wykazała nostalgię za Niceą?
Włodzimierz Cimoszewicz: Myślę, że można tak powiedzieć, dlatego że przysłuchując się wczorajszej i uczestnicząc w niej dyskusji w Brukseli, rzeczywiście potwierdzam — nikt poza nami nie powiedział dobrego słowa o procedurze nicejskiej. Natomiast utrzymuje się bardzo wiele różnic zdań ci do konstrukcji tej nowej procedury, nowego systemu. Państwa małe i średnie opowiadają się za zrównaniem progów większościowych liczby państw i odsetka ludności reprezentowanej przez te państwa niezbędnych na podjęcie decyzji. Niektóre państwa nadal podtrzymują poparcie dla propozycji konwentu, natomiast Irlandia, która, jak wiadomo, przewodzi Unii Europejskiej, wyraźnie stwierdziła: jedno jest pewne — propozycja konwentu jest nie do zaakceptowania i musi być zmieniona. Jednocześnie to, co pozostawia jakąś nutkę optymizmu to wyraźne, pełne determinacji zaangażowanie Irlandczyków w osiąganie porozumienia. Podsumowując naszą kilkugodzinną dyskusję, nasz irlandzki kolega wyraźnie stwierdził, że trzeba szukać takiego
rozwiązania, które jest akceptowalne dla wszystkich i kładł na to akcent. Miałem wrażenie, że mówi z jednej strony do nas czy o nas, a także do wszystkich naszych pozostałych kolegów. Nie będzie łatwo.
„Sygnały Dnia”: A co mógł mieć na myśli Joschka Fischer mówiąc, że czeka nas przyjemna niespodzianka.
Włodzimierz Cimoszewicz: Trudno mi powiedzieć. Rozmawiałem z nim wczoraj przy okazji tej konferencji, tego spotkania o sprawach polsko-niemieckich, rozmaitych kwestiach międzynarodowych, ale także o traktacie. W rozmowie ze mną raczej był pesymistycznie nastawiony. I kiedy zapytał mnie, jakie rozwiązanie, powiedziałem mu: to bardzo proste, uczciwy kompromis. A więc tak jak my zdecydowaliśmy się na demonstrację, coś znacznie więcej niż gest dobrej woli politycznej, gdy powiedzieliśmy, że nie wykluczamy rozwiązania opartego na tzw. systemie podwójnej większości, tak też nasi partnerzy powinni zareagować podobnie.
„Sygnały Dnia”: Czas płynie, panie ministrze. Czy uda się za przewodnictwa Irlandii dokończyć dzieła i stworzyć traktat europejski i zaakceptować go?
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie mogę być tego pewien, choć jednocześnie jestem przekonany, że jeżeli nie zrobimy tego teraz, to prawdopodobnie na bardzo długo ta sprawa może trafić na półkę. W najbliższych miesiącach będziemy musieli rozpocząć dyskusję o tzw. nowej perspektywie finansowej, czyli tych ramach finansowych funkcjonowania Unii po 2006 roku. I to jest wystarczająco poważny i pilny problem, by na nim właśnie się skoncentrować. Szanse nadal są, oczywiście. Ja oczekuję, że w tej chwili Irlandczycy wystąpią z jakby końcowymi propozycjami. Najpóźniej 14 czerwca ministrowie spraw zagranicznych spotkają się ponownie z perspektywą taką oto, że 17–18 Rada Europejska i przy jej okazji kolejna sesja konferencji międzyrządowej zajmującej się traktatem konstytucyjnym z udziałem premierów i prezydentów być może dokończą. Mówię: być może, ponieważ tego nie wykluczam, ale też przestrzegałbym przed nadmiernym optymizmem.
„Sygnały Dnia”: Jeszcze jedna sprawa z traktatem związana, sprawa, która być może jest nieco na drugim miejscu, ale od czasu do czasu się pojawia, czyli pojęcie chrześcijaństwa i w jaki sposób ono ma być umieszczone, zaznaczone we wstępie do konstytucji. Teraz pod jakim kątem należy na to spoglądać? Jako na tradycję europejską?
Włodzimierz Cimoszewicz: Wczorajsza dyskusja bardzo przypominała to, co działo się wcześniej. Z jednej strony podział głosów, ale z drugiej strony te same nieporozumienia. Nawiasem mówiąc, trudno mi jest do końca zrozumieć, dlaczego tak trudno jest rozróżnić pewne pojęcia, które w tej dyskusji się pojawiają. Otóż Polska wraz z grupą innych państw mówi, że we wstępie, w którego tekście jest fragment odwołujący się do tradycji, do dziedzictwa europejskiego, należy wskazać też na tradycje chrześcijańskie. Wychodzimy z założenia, że jest to fakt oczywisty, historyczny i bardzo ważny z punktu widzenia tradycji europejskiej. Natomiast nie proponujemy wprowadzania wartości chrześcijańskich. Dla wielu, oczywiście, bardzo ważnego pojęcia, ale pojęcia, które rzeczywiście w wieloreligijnej, otwartej, tolerancyjnej Europie mogłoby wywoływać podziały. Nadal wielu ministrów występowało przeciwko wprowadzaniu pojęcia wartości chrześcijańskich, a więc przeciwko czemuś, czego nikt nie proponuje. I trudno mi jest, jak
mówię, zrozumieć przyczyny takiej sytuacji, chyba że chodzi tutaj o świadome mylenie tych pojęć po to, żeby nie ułatwiać dojścia do porozumienia. Jakie będzie rozwiązanie? I tutaj, w tym przypadku trudno jest jednoznacznie prognozować, choć, jak wiadomo, kilka państw przyłączyło się do włosko-polskiej inicjatywy. Ministrowie spraw zagranicznych skierowali w tej sprawie list, a więc jest po raz pierwszy pewien dokument reprezentujący poglądy sporej części uczestników.
Przeczytaj cały wywiad