ŚwiatWłodzimierz Cimoszewicz: nie chodziło o to żeby kandydować, ale żeby wygrać

Włodzimierz Cimoszewicz: nie chodziło o to żeby kandydować, ale żeby wygrać

(RadioZet)

Posłuchaj Wywiadu

Włodzimierz Cimoszewicz: nie chodziło o to żeby kandydować, ale żeby wygrać

20.05.2005 | aktual.: 20.05.2005 11:26

Gościem Radia ZET jest marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry, kłaniam się. Panie marszałku, stchórzył pan. Nie, nie sądzę. Stchórzył pan mówiąc, że nie będzie pan kandydował. Wszyscy na pana liczyli, liczyło na pana SLD i nie tylko SLD, tymczasem pan dał czarną polewkę SLD, dlaczego ? Pani Moniko, po pierwsze to „wszyscy” to było mniej więcej 14, 15 proc. Jestem za to wdzięczny tym ludziom, jestem wdzięczny za poparcie, za słowa uznania przy tej okazji wyrażane i nie ukrywałem tego, że fakt, że ich zawodzę był dla mnie najpoważniejszą przeszkodzą w podjęciu tej decyzji Ale chciał pan mieć łatwe dojście do prezydentury, chciał pan, żeby nie kandydował Marek Borowski. To nie była kwestia odwagi, czy braku odwagi, tylko racjonalności zachowań. Poza wspomnianymi przeze mnie względami natury osobistej, proszę mi wierzyć, bardzo dla mnie ważnymi, tu nie chodziło o to, żeby kandydować, tylko, żeby postarać się wygrać. To z kolei zależało od spełnienia pewnych
elementarnych warunków, wśród nich był brak rywalizacji w środowiskach lewicy, dzisiaj i tak już bardzo osłabionych z powodów znanych. W sytuacji, w której okazało się, że jest lub będzie więcej niż jeden kandydat lewicy ja uznałem, że to po prostu nie ma sensu, bo moje kandydowanie oznaczałoby zaakceptowanie logiki rywalizacji na lewicy, walki, zwalczania się, mówienie o sobie rzeczy przykrych, niedobrych, krytycznych, bo nie ma innej logiki zwycięstwa. To nie jest dla mnie. To nie było dla pana zaskoczenie, że Marek Borowski kandyduje, przecież od dawna było wiadomo i twardo mówił, że kandyduje, a tymczasem pan trzymał wszystkich w napięciu. W jakimś stopniu było to jednak zaskoczeniem dlatego, że oczywiście należało się liczyć z taką możliwością, ale wydawało się, ze wszyscy rozumieją, że raczej trzeba szukać porozumienia i znaleźć jakąś metodę, jakieś kryterium, jakiś mechanizm, czy to wyłonienia, czy to uzgodnienia poparcia dla jednego polityka. No, ale potem się tak nie stało. A czy list posłanek z
Socjaldemokracji Polskiej był decydujący? Napisały do pana, żeby pan nie kandydował. Absolutnie nie, oczywiście nie. Było to – nie ukrywam – w kategoriach osobistych nieco przykre, że koleżanki, z którymi w tej polityce stykałem się od kilkunastu lat, zachowały się tak jak się zachowały, przed podjęciem przeze mnie decyzji. Przyszły z propozycją, w kategoriach osobistych niestosowną, ale to absolutnie nie miało żadnego znaczenia Czy wg pana SLD powinno poprzeć teraz Marka Borowskiego i jednoczyć się wokół jednego kandydata, czy jest to możliwe ? Proszę pani, wydaje mi się, że jest to bardzo trudne. Trudne nie tylko dla działaczy, którzy by ewentualnie podejmowali decyzje o jakiś deklaracjach, ale także dla sympatyków, dla zwolenników, dla tego środowiska politycznego. Dla ludzi głosujących na lewicę w ostatnich latach, charakterystyczne było bardzo silne przywiązanie do jedności tego środowiska, może nawet aż irracjonalnie silne, no ale było i pozostaje faktem. Ci, którzy pozostali jeszcze przy SLD ze swoją
sympatią i poparciem, krytycznie oceniają Marka Borowskiego. I mówią o nim „podwójny zdrajca”, tak jak opowiada sekretarz Dyduch. To powiedział pan Marek Dyduch, ja tutaj myślę raczej o zwykłych obywatelach, nie zaangażowanych w politykę, których nikt nie zmusi do zmiany zdania stanowiska, to oni w końcu w kabinie wyborczej w tajnym trybie podejmują swoją własną decyzję. Także to, jak sądzę, byłoby bardzo trudne. Marek Borowski musi się oczywiście liczyć z tym, że – tak jak każdy dorosły człowiek – ponosi się konsekwencje podejmowanych przez siebie decyzji. Jeżeli podejmuję decyzje, której z kimś nie uzgadniam, nie powinienem oczekiwać od tego kogoś później, podporządkowania się swoim własnym decyzjom. Taka jest logika tego typu sytuacji. Jeżeli się wchodzi na jakąś drogę to później kolejne jej etapy są logiczną konsekwencją. Niestety obawiam się, że dzisiaj podziały na lewicy, kłótnie na lewicy w najbliższych miesiącach, a być może i latach, są bardziej prawdopodobne niż jeszcze kilka tygodni temu. I dobrym
pomysłem jest, żeby Jerzy Szmajdziński kandydował ? To jest niewątpliwie bardzo doświadczony polityk przy czym myślę, że w tej chwili każdy z ewentualnych kandydatów, podobnie jak kierownictwo, czy kierownictwa tych środowisk lewicowych, powinny sobie odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście chodzi o poważny udział w wyborach prezydenckich, czy chodzi już o zupełnie inną logikę, czyli wykorzystanie wyborów prezydenckich jako .... Zaistnienie ? Okazji do promocji ugrupowania w wyborach parlamentarnych. Obawiam się, że rzeczywiście będzie obowiązywała teraz taka logika, żeby dbać o interesy partyjne w wyborach parlamentarnych przy okazji prezydenckich. Zawiódł pan prezydenta Kwaśniewskiego ? Nie użył tego określenia w naszej rozmowie, choć niewątpliwie było mu przykro, jak sadzę i wolałby, żeby moja decyzja była inną, ale jednocześnie też, nie kwestionował mojego rozumowania i moich motywów. No i jednocześnie pan prezydent mówił, że ma kilku kandydatów. Nie mówił, że jednym, jedynym kandydatem lewicy jest
Włodzimierz Cimoszewicz. To prawda. Gdyby może tak powiedział, to inaczej by się wszystko potoczyło, tak ? Nie wiem do czego pani zmierza. No dobrze, Sejm debatował wczoraj o stosunkach polsko – białoruskich, PO i PiS chcą ukarać Aleksandra Łukaszenkę i wspomóc tamtejszą opozycję pieniędzmi i wolnym radiem nadającym z Polski. Dobry pomysł ? Proszę pani, powiem bardzo otwarcie skoro już otwarcie jest o tym może, że jest to pomysł o pewnej tradycji. Blisko dwa lata temu przyszedł do mnie Jan Nowak Jeziorański, żeby o tym porozmawiać. Ja osobiście uważam, że tak, należałoby iść w tym kierunku. Białorusini – jak każde społeczeństwo na świecie, a na pewno już w Europie – mają prawo do rzetelnej informacji. Taką rzetelną informacją nie dysponują i nie posiadają. Wydaje się, że Unia Europejska powinna w sposób bardzo otwarty stwierdzić, że gotowa jest zaangażować się w tego typu projekt. Jeżeli mam jakieś wątpliwości, co do sposobu rozmawiania o tym w naszym kraju, to to, że polityka zagraniczna i dyplomacja
wymagają jednak trochę większej dyskrecji i takie dosyć czasami trochę propagandowe inicjatywy, zachowania i debaty, nie pomagają, tylko wręcz najczęściej utrudniają skuteczne działanie. Czy myśli pan, że to nasze machanie szabelką może coś utrudnić ? Może, dlatego, że my pamiętajmy o takich prostym fakcie, że na Białorusi mieszka bardzo duża grupa ludzi polskiego pochodzenia i chociaż oni są – na ile mi wiadomo – lojalnymi obywatelami swojego państwa, to mogą być niestety traktowani przez prezydenta tego kraju, jako swoiści zakładnicy, oni mogą płacić cenę za ewentualne błędne zachowania, pomysły lansowane w Polsce. I na koniec chciałam się jeszcze dowiedzieć, czy zgodzi się pan na zmiany w ordynacji wyborczej ? To zależy na jakie. Ja uważam, że dobrze by było przyjąć takie zmiany, jakie proponuje Państwowa Komisja Wyborcza, usuwające rozmaite chropowatości prawa wyborczego. Natomiast jestem kategorycznie przeciwny zmienianiu reguł wyborczych bezpośrednio przed wyborami. Cztery lata temu stało się coś
bardzo niedobrego, kiedy AWS i Unia Wolności dokonały zmiany reguł gry. W tej chwili lewica i PSL chcą takich zmian. Ja się na to nie zgadzam. Uprzedzałem o tym przewodniczącego komisji pracującej nad tymi projektami, pana Kurczuka, usłuchano mojego głosu i jeżeli rzeczywiście w sprawozdaniu będą zawarte takie propozycje, jak czytam w dzisiejszej prasie, to tych zmian nie będzie. Czyli nie dopuści pan do głosowania nad tymi zmianami ? Nie dopuszczę. Gdyby zadzwonił do pana Jerzy Szmajdziński, co by mu pan powiedział ? Jurek - kandyduj, czy Jurek - daj sobie spokój ? Na pewno głęboko się zastanów. Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Włodzimierz Cimoszewicz, marszałek Sejmu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)