Włodzimierz Cimoszewicz: francuskie "nie" dla Traktatu Konstutucyjnego byłoby klęską dla Europy
Niedobrze się stanie jeśli Francuzi odrzucą Traktat Konstytucyjny. Z politycznego punktu widzenia w Europie niewątpliwie pojawi się takie silne przekonanie o porażce, o klęsce, o wspólnej klęsce, o tym, że nie byliśmy zdolni porozumieć się co do pewnych zmian, pewnych reform, o których mowa była od wielu lat - powiedział Włodzimierz Cimoszewicz, Marszałek Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, gość "Sygnałów Dnia".
19.04.2005 | aktual.: 19.04.2005 10:35
Sygnały Dnia: To pytanie powtarzane jest coraz częściej, z coraz większą intensywnością: co się stanie, jeśli 29 maja Francuzi w referendum odrzucą Traktat Konstytucyjny?
Włodzimierz Cimoszewicz: Niedobrze się stanie. Z prawnego punktu widzenia ten traktat zostanie skutecznie zablokowany, nie będzie mógł już nabrać mocy wiążącej. Nie potrafię sobie wyobrazić takiego wariantu, aby Francuzi powtórnie głosowali, mieli drugie referendum w tej sprawie. Z politycznego punktu widzenia w Europie niewątpliwie pojawi się takie silne przekonanie o porażce, o klęsce, o wspólnej klęsce, o tym, że nie byliśmy zdolni porozumieć się co do pewnych zmian, pewnych reform, o których mowa była od wielu lat. Niektórzy Europejczycy z tzw. starych krajów członkowskich mogą to zupełnie nieracjonalnie jednak kojarzyć z faktem dostrzeżenia tego, że Unia jest większa. W sumie w dłuższej perspektywie brak tego porozumienia może wzmocnić chęć powrotu do znanych od dawna pomysłów o różnych kręgach integracji...
Sygnały Dnia: Europa dwóch prędkości.
Włodzimierz Cimoszewicz: O różnych prędkościach, co może oznaczać niedobry scenariusz z punktu widzenia nowych państw członkowskich. Tak więc także z naszego punktu widzenia byłaby to wieść niedobra.
Sygnały Dnia: Ale czy w tej sytuacji, jeśli Francuzi odrzuciliby tzw. konstytucję europejską, w Polsce należałoby także organizować referendum?
Włodzimierz Cimoszewicz: Wie pan, niewątpliwie trzeba się będzie zastanowić nad tym, czy organizować referendum, bo jest to, oczywiście, bardzo kosztowne przedsięwzięcie, nawet połączone z jakimiś wyborami, co obniża koszty, nadal wiele kosztuje. Ponadto przecież trzeba prowadzić dość kosztowną również kampanię wyjaśniającą, edukacyjną. I powstaje wtedy zasadne pytanie o sens.
Z punktu widzenia prawa międzynarodowego każdy kraj, który podpisał umowę międzynarodową, niezależnie od innych powinien wszcząć procedurę ratyfikacyjną. To jest naszą powinnością. Jak z tego wybrnąć? Trzeba się będzie wtedy zastanowić. No, nie przesądzajmy jeszcze. Ja rozumiem, że wielu polityków francuskich, chociaż oni są podzieleni w swoich opiniach, musi przez najbliższe tygodnie z wielkim zaangażowaniem, aktywnością próbować przekonywać rodaków do głosowania za ratyfikacją traktatu. Z punktu widzenia prezydenta Francji, który tak mocno się osobiście angażował w całe to przedsięwzięcie, jak sądzę, byłaby to wręcz upokarzająca porażka polityczna i on na pewno także o tym myśli.
Sygnały Dnia: No tak, i w dziwnej sytuacji byłyby te kraje, które powiedziały "tak" dla konstytucji europejskiej, my jesteśmy za, Francuzi są przeciw, no i co? I cały pomysł upada? Czy to nie ma znaczenia?
Włodzimierz Cimoszewicz: Nie jest to o tyle dziwne, że tak bywa, bywało tak w świecie, wie pan. Ja zajmując się przez wiele lat prawem międzynarodowym, mógłbym wskazać przykłady takich umów, które były podpisywane, ratyfikowane przez jednych, nie ratyfikowane przez innych, nie wchodziły w życie. To się zdarza, chociaż gdy chodzi o skutki, praktyczne skutki, to w tym przypadku byłoby to niedobre.
Oczywiście, mają rację ci, którzy twierdzą, że z formalnego punktu widzenia Unia może funkcjonować, bo przecież ma podstawy prawne. To wszystko jest prawda, tylko niemniej chodzi o coś bardziej subtelnego, o klimat, o atmosferę, o samopoczucie Europejczyków. Nam potrzeba coraz więcej zgody, współdziałania i porozumienia, bo taka jest logika konkurencji we współczesnym świecie, w skali globalnej. Kto nie potrafi patrzeć na pewne zjawiska zachodzące w skali Ziemi, ten niewiele rozumie.