Władze USA chcą deportacji Polki, adwokat protestuje
Władze amerykańskie bronią decyzji o
deportacji Polki z Chicago, która po 18 latach pobytu w USA musi
wyjechać do kraju, zostawiając rodzinę. Jej adwokat uważa jednak,
że amerykański sąd naruszył przepisy, skłaniając Polkę do
podpisania zgody na dobrowolny wyjazd.
06.06.2007 | aktual.: 07.06.2007 06:41
Od 18 lat na wizie turystycznej
Pani Janina Wasilewska przyjechała do USA na półrocznej wizie turystycznej i pozostała po jej wygaśnięciu. Przez 10 lat ignorowała polecenia sądu imigracyjnego i Zarządu Apelacji w sprawach Imigracyjnych. Chociaż zobowiązała się w sądzie do dobrowolnego wyjazdu z USA, potem zeznała, że nie miała zamiaru wypełnić tej umowy - powiedział w wywiadzie dla chicagowskiego radia publicznego Carl Rusnok z federalnego biura ds. imigracji i służb celnych.
41-letnia Janina Wasilewska przyjechała z Polski do Chicago w marcu 1989 r. Wystąpiła tam o azyl polityczny, motywując to swoją działalnością w Solidarności w czasie studiów w Warszawie.
Procedura rozpatrywania podania o azyl przeciągała się, aż w 1995 r. władze amerykańskie wydały decyzję negatywną. Jako przyczynę podano demokratyczne zmiany w Polsce.
Adwokat: moja klientka nie wiedziała co podpisuje
W chicagowskim sądzie na rozprawie dotyczącej azylu pani Wasilewska podpisała zobowiązanie dobrowolnego wyjazdu z USA. Jednak jej obecny adwokat Royal Berg zwraca uwagę, że jego klientka nie wiedziała wtedy, co podpisuje, ponieważ słabo znała angielski, jej ówczesny adwokat nie znał polskiego, a nie zapewniono jej nawet tłumacza.
Sędzia powinien był ją poinformować o jej prawach- powiedział Berg w wywiadzie dla dziennika "Chicago Tribune". Jego zdaniem, sąd miał obowiązek powiadomić ją, że ma prawo do tłumacza, tak aby rozumiała przebieg rozprawy.
Sędzia imigracyjny ani razu nie zwrócił się do niej bezpośrednio i nie dał wskazówek przewidzianych przepisami - powiedział mecenas Berg w publicznym radiu.
Przez 10 lat nie będzie mogła wrócić do USA
Pani Wasilewska ma wyjechać z USA w piątek, ma już bilet na samolot dla siebie i swego 6-letniego syna Briana. Wszystkie możliwości apelacji zostały wyczerpane. Miejscowy demokratyczny senator Richard Durbin odmówił interwencji.
Carl Rusnok ze służb imigracyjnych uważa, że jego urząd wykazał się pobłażliwością, gdyż "nie aresztował pani Wasilewskiej i odłożył jej deportację do 8 czerwca".
Syn Wasilewskiej - Brian urodził się w USA, dzięki czemu ma obywatelstwo amerykańskie, ale jego matka nie będzie mogła wrócić do Stanów Zjednoczonych przez 10 lat - tak mówi prawo imigracyjne. W Chicago zostaje mąż pani Janiny, Tony Wasilewski, gdyż nie może opuścić firmy, którą prowadzi (sprzątanie mieszkań) - jedynego źródła utrzymania rodziny. W Polsce - powiedziała pani Janina "Chicago Tribune" - nie mają nawet mieszkania.
Tony ma wkrótce otrzymać obywatelstwo USA. Oboje uważali dotąd Amerykę za swoją drugą ojczyznę - na ich domu w Shiller Park na przedmieściach Chicago powiewa amerykańska flaga. (mam)
Tomasz Zalewski