Władimir Putin odrzuca oskarżenia USA ws. ataku chemicznego w Syrii
Prezydent Rosji Władimir Putin odrzucił jako "kompletną bzdurę" oskarżenia, że to syryjskie władze użyły broni chemicznej w niedawnym ataku pod Damaszkiem - donosi BBC News. Tymczasem według USA to właśnie reżim Baszara al-Asada stoi za atakiem gazowym, w którym zginęło ponad 1400 osób.
- Syryjskie wojska rządowe są w ofensywie i otoczyły opozycję w kilku regionach - powiedział Putin, którego cytuje brytyjski serwis. - W tych okolicznościach dawanie autu tym, którzy nawołują to militarnej interwencji, to kompletna bzdura - dodał.
Rosyjski przywódca uważa również, że zbliżający się szczyt G20 może być platformą do dyskusji o syryjskim kryzysie - donosi z kolei Reuters.
Szczyt G20, nieformalnego klubu skupiającego 19 największych gospodarek świata i Unię Europejską, odbędzie się 5-6 września w Petersburgu.
Jak pisze agencja Reutera, Putin powiedział także, że prezydent USA Barack Obama powinien wziąć pod uwagę potencjalne ofiary zbrojnego ataku przeciw Syrii. Wezwał on również Waszyngton do zaprezentowania dowodów na swoje twierdzenia przed Radą Bezpieczeństwa ONZ. - Jeśli mają dowody, niech je pokażą. Jeśli ich nie pokażą, to znaczy, że ich nie ma - stwierdził rosyjski przywódca podczas spotkania z dziennikarzami we Władywostoku.
Czytaj również: Syria spodziewa się ataku "w każdej chwili"
Kreml już wcześniej oświadczył, że będzie "aktywnie pracował na rzecz tego, aby uniknąć wszelkiego scenariusza siłowego" w Syrii.
Rosyjskie stanowisko w tej sprawie jest niezmienne. Jeśli Stany Zjednoczone zdecydują się na interwencję bez zgody ONZ, złamią prawo międzynarodowe. Takie działanie może zaprzepaścić możliwość rozwiązania problemu za pomocą rozmów i działań dyplomatycznych - ostrzegł rzecznik rosyjskiego MSZ Aleksander Łukaszewicz.
Z kolei Barack Obama powiedział w piątek, że Waszyngton nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, jak odpowiedzieć na użycie przez Syrię broni chemicznej, ale jako lider światowy USA są zobowiązane, by rozliczyć kraje łamiące międzynarodowe normy.
21 sierpnia doszło do ataku pod Damaszkiem, w którym - jak twierdzi syryjska opozycja - reżim użył broni chemicznej. Zginęło wówczas, według danych podanych przez sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego co najmniej 1429 osób, w tym co najmniej 426 dzieci. Władze w Damaszku zaprzeczają tym oskarżeniom.
W trwającej od marca 2011 r. wojnie domowej w Syrii życie straciło już ponad 100 tys. ludzi.