Wirusolog odpowiada prezydentowi. "To jest kompletnie inna choroba"
Prezydent Andrzej Duda przekazał we wtorek, że "COVID-19 powoli zaczyna się przeradzać w miarę normalną grypę". - To nie może przekształcić się w grypę, bo z grypą nie ma kompletnie nic wspólnego. To jest zupełnie inny wirus i kompletnie inna choroba. Ogłaszanie zwycięstwa na tym etapie może być nieco przedwczesne - skomentował słowa prezydenta w rozmowie z WP prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
01.02.2022 17:35
We wtorek Ministerstwo Zdrowia poinformowało o ponad 39,1 tys. nowych przypadków zakażenia koronawirusem. W ciągu ostatniej doby z powodu COVID-19 zmarło 239 osób.
Andrzej Duda uczestniczył we wtorkowym posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego. Podczas obrad prezydent nawiązał do trwającej piątej fali pandemii COVID-19. - Liczba zachorowań się zwiększa, ale na szczęście nie zwiększa się liczba osób przebywających w szpitalu, więc wszystko wskazuje na to, że ta nowa odmiana koronawirusa, chociaż jest bardziej zaraźliwa, to jest łagodniejsza - tłumaczyła głowa państwa.
- Powoli zaczyna się to przeradzać w miarę normalną grypę. (...) Oby tak było. Wszyscy byśmy chcieli, żeby nie było absolutnie żadnych lockdownów, żeby ludzie mogli normalnie pracować, żeby firmy mogły funkcjonować - dodał Duda.
COVID-19 przekształci się w grypę? "To jest kompletnie inna choroba"
O komentarz do tych słów Wirtualna Polska poprosiła prof. Krzysztofa Pyrcia, kierownika Pracownii Wirusologii Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz członka grupy eksperckiej ds. COVID-19 przy Komisji Europejskiej.
- COVID-19 nie może przekształcić się w grypę, bo z grypą nie ma kompletnie nic wspólnego. To jest zupełnie inny wirus i kompletnie inna choroba - komentował w rozmowie z WP ekspert.
Jak dodał, "wypowiedź prezydenta ma w sobie ziarno prawdy". - Ale osobiście uważam, że ogłaszanie zwycięstwa na tym etapie może być nieco przedwczesne. Nowy wariant Omikron faktycznie trochę rzadziej prowadzi do hospitalizacji, ale "trochę rzadziej" nie oznacza "rzadko" - tłumaczył prof. Pyrć.
- Na to nakłada się częściowa przynajmniej ochrona przed śmiercią i bardzo ciężką postacią choroby przez nasz układ odpornościowy u osób zaszczepionych, ale również u ozdrowieńców. W Polsce mamy 57 proc. osób zaszczepionych, a nabycie odporności poprzez przechorowanie kosztowało społeczeństwo ok. 200 tys. zgonów (liczba zgonów covidowych i "nadprogramowych" – przyp. red.). To jest bardzo droga odporność, ale ona jednak istnieje. Miejmy nadzieję, że wypadkowa tych wartości w Polsce wystarczy, aby obecna fala zakażeń nie miała tragicznego oblicza - podkreślał wirusolog.
Jak zaznaczył, "pamiętajmy, że w szpitalach leżą ludzie, a nie odsetki". - Nawet przy mniejszej zjadliwości wirusa, jeśli jednocześnie zachoruje bardzo dużo osób, to również dużo osób wyląduje w szpitalach - oświadczył ekspert.
Zobacz także
Endemia zamiast pandemii? "COVID to nie katarek"
Czy jest zatem szansa, że piąta fala będzie tą ostatnią? - Widzę nadzieję na to, że ta pandemia jako problem społeczny będzie już zmierzać do końca, ale musimy pamiętać, że COVID-19 nie przestanie być niebezpieczną chorobą. To nie jest katarek - wyjaśniał prof. Pyrć.
- Widzimy, że liczba zgonów znowu zaczęła powoli rosnąć. Fakt, że wirus przestanie paraliżować społeczeństwo, nie oznacza, że nie będzie on groźny dla jednostek. Czasami niektórzy uznają, że słowo "pandemia" oznacza wysoką śmiertelność, a "endemia" - niską. To nieprawda. Te terminy obrazują raczej częstość występowania. Choroby takie jak malaria czy gruźlica też są czasem klasyfikowane jako endemiczne - dodał wirusolog.
Prof. Pyrć zwrócił również uwagę na "prognozy MOCOS i ICM, które wskazują, że szczyt piątej fali jeszcze przed nami". - Liczba zachorowań może być najwyższa w okolicach połowy lutego, z kolei szczyt zgonów może przypaść na trzeci tydzień lutego. Pamiętajmy o tym, ale miejmy również na uwadze ograniczenia wszelkich modeli - przekazał w rozmowie z WP.
Do wtorku łącznie wykonano w Polsce ponad 51,6 mln szczepień przeciw COVID-19. W pełni zaszczepionych jest 21,7 mln osób, co stanowi 57,3 proc. społeczeństwa. Dawkę przypominającą przyjęło prawie 27 proc. Polaków.