Wirus ospy mógł trafić w ręce terrorystów
Naukowcy uczestniczący w San Marino w kongresie poświęconym bioterroryzmowi sygnalizują, że hodowany w laboratoriach w Nowosybirsku i Atlancie wirus ospy mógł trafić w niepowołane ręce - podała w czwartek włoska prasa.
O takiej ewentualności poinformował szef laboratorium bakteriologii włoskiego Ministerstwa Zdrowia Antonio Cassone. Według niego możliwy jest atak terrorystyczny przy użyciu wirusa ospy, rozpylonego z samolotu na przykład nad stadionem.
Naukowcy przypominają, że ostatnie przypadki ospy zdarzały się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a oficjalnie od 1980 roku wirus nie zagraża już ludności świata. Zaniechano więc także szczepień ochronnych przeciwko ospie.
"Hodowle" ospy prowadzone są obecnie dla celów naukowych w dwóch laboratoriach: w Nowosybirsku w Rosji i w Altancie w USA. Naukowcy obawiają się, że właśnie z laboratorium w Nowosybirsku wirus mógł zostać wykradziony i trafić w ręce terrorystów.
Biolodzy zwracają uwagę, że w przeciwieństwie do wirusa eboli i dżumy, wirusem ospy można stosunkowo łatwo zarazić znaczną liczbę osób, samemu nie narażając się na bezpośrednie niebezpieczeństwo. (jask)