Wirtualne banki stoją otworem?
Według przedstawicieli firmy Arcus, trzy duże i jeden mniejszy bank w Polsce nie stosują dobrych zabezpieczeń przed hakerami, którzy mogą swobodnie wejść i dokonywać operacji na wirtualnych kontach bankowych ich klientów. Taką informację można przeczytać w czwartkowym wydaniu dziennika Prawo i Gospodarka.
W Polsce w sieci działa trzynaście banków. Według przedstawicieli firmy Arcus, Internet jest doskonałym narzędziem komunikacji, wydatnie ułatwiającym operacje bankowe. Problem w tym, że powinien te operacje ułatwiać jedynie właścicielom konta, a nie każdemu, kto podłączony jest do sieci.
Większość polskich banków internetowych stosuje jako zabezpieczenia bezpieczny protokół przesyłania danych SSL. Teoretycznie system ten, szyfrujący przesyłane dane uniemożliwia ich przechwycenie przez osobę niepowołaną, jednak - jak twierdzi prezes Arcusa Przemysław Słomski - każda osoba wchodząca na stronę internetową narażona jest na to, że haker obserwujący ruchy internauty będzie za nim podążał, przez co będzie miał również dostęp do niezabezpieczonego, wirtualnego konta bankowego.
Według raportu przedstawionego przez firmę Arcus, w naszym kraju są trzy duże i jeden mniejszy bank, na których kontach klientów internetowych hakerzy mogą swobodnie dokonywać różnego rodzaju operacji, w tym przelewu gotówki. Te banki nie stosują żadnych zabezpieczeń. W konta internetowych klientów dwóch innych banków hakerzy mogą swobodnie zaglądać, lecz nie będą w stanie wykonywać żadnych operacji ze względu na karty kodów.
Aby zabezpieczyć się przed internetowymi złodziejami należy nabyć token, czyli urządzenie kryptograficzne, które generuje jednorazowe, unikalne kody potrzebne do identyfikacji klienta oraz autoryzacji jego dyspozycji.
Zdaniem firmy Arcus, klienci wirtualnych banków powinni też uzyskać dokładne informacje, jakiego typu zabezpieczenia oferują poszczególne instytucje finansowe i dowiedzieć się jaką gwarancję bezpieczeństwa dają.(ck)
