Willy Brandt otwiera Niemcy na Wschód - przełomowy gest kanclerza
Socjaldemokrata i antyfaszysta Willy Brandt przeszedł do historii jako inicjator pojednania z Europą Wschodnią. Kanclerz RFN klęczący pod Pomnikiem Bohaterów Getta stał się symbolem nowych Niemiec. Wzbudzał skrajne emocje - uwielbiano go i nienawidzono. Urodził się 18 grudnia 1913 r.
17.12.2013 | aktual.: 18.12.2013 10:43
Willy Brandt zasiadał w fotelu kanclerskim tylko pięć lat. To zaledwie epizod w porównaniu z 14-letnią kadencją Konrada Adenauera (1949-1963) czy jeszcze dłuższymi rządami Helmuta Kohla (1982-1998).
Pierwszy socjaldemokratyczny kanclerz RFN wykorzystał swoją krótką kadencję (1969-1974) do przełamania nieufności wobec Niemców będącej skutkiem wojny i do rozpoczęcia procesu pojednania z Polakami, Rosjanami i innymi narodami Europy Środkowej i Wschodniej, które ucierpiały wskutek nazistowskiej agresji i okupacji.
W polityce wewnętrznej Brandt realizował hasło "Odważmy się na więcej demokracji", reformując skostniałe struktury społeczne i wyciągając rękę do buntującej się młodzieży, zaczynającej wtedy zadawać pytania swoim ojcom, co robili w czasie wojny. "Był idolem naszego pokolenia; przeciwieństwem naszych milczących rodziców, twierdzących, że nic nie wiedzieli i nic złego nie zrobili w czasach nazistowskiego terroru" - pisze Holger Schmale w weekendowym wydaniu "Berliner Zeitung".
Wiarygodność Brandta wynikała z jego niezwykłego jak na niemieckie warunki życiorysu. Herbert Frahm, bo tak brzmiało pierwotne nazwisko późniejszego kanclerza, urodził się 18 grudnia 1913 roku w Lubece jako nieślubne dziecko ekspedientki. Do SPD wstępuje jako 16-latek, jednak wkrótce porzuca socjaldemokratów na rzecz bardziej radykalnej Socjalistycznej Partii Robotniczej (SAP), rokującej - jego zdaniem - większe nadzieje na skuteczną walkę z rosnącymi w siłę nazistami.
Po dojściu do władzy Hitlera w 1933 roku, poszukiwany przez Gestapo socjalista ucieka do Norwegii z zadaniem zorganizowania zagranicznych struktur partii. Przyjmuje pseudonim Willy Brandt, który po wojnie staje się jego nazwiskiem. Ten okres jego życia pełen jest dramatycznych momentów. W 1936 roku przez kilka miesięcy przebywa nielegalnie w Niemczech, a rok później jako dziennikarz relacjonuje przebieg wojny domowej w Hiszpanii.
Po zakończeniu wojny Brandt przyjeżdża do Niemiec jako korespondent prasy skandynawskiej. Opisuje dla gazet duńskich i norweskich przebieg procesu zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze. Dwa lata później decyduje się na stały powrót do Niemiec. - Miałem wrażenie, że w kraju jestem bardziej potrzebny - powie w jednym z wywiadów. Zniechęcony do radykalnych ideologii, rozpoczyna karierę w SPD. W latach 1957-1966 jest burmistrzem Berlina Zachodniego - "miasta frontowego" wolnego świata.
Kluczowym doświadczeniem, które zdecydowało o jego wyborze polityki odprężenia, była budowa w 1961 roku przez władze NRD muru dzielącego Berlin na dwie części, przy całkowitej bierności aliantów zachodnich. W liście, będącym odpowiedzią na prośbę Brandta o pomoc, prezydent John F. Kennedy napisał, że mur można zlikwidować tylko za pomocą wojny, a nikt nie ma zamiaru jej z tego powodu wywoływać.
- Zrozumieliśmy, że podział (Niemiec) będzie trwał długo - pisze najbliższy współpracownik Brandta - Egon Bahr, twórca koncepcji polityki "zmiana poprzez zbliżenie". Późniejsza "Ostpolitik" (polityka wschodnia) rządu Brandta opierała się na założeniu, że aby w przyszłości zmienić powojenny status quo, należy najpierw go uznać.
W pierwszej połowie lat 60. Brandt przegrał dwukrotnie walkę o stanowisko kanclerza. W tym czasie stał się obiektem niewybrednych ataków ze strony rządzących chadeków. Politycy CDU i CSU wypominali mu emigrację w czasie wojny jako zdradę ojczyzny. - Co pan robił przez dwanaście lat za granicą? Bo my wiemy, co robiliśmy tutaj, w kraju - pytał premier Bawarii Franz Josef Strauss. Zaś Adenauer zwracał się do niego per "Brandt alias Frahm".
Natomiast wielu lewicowych i liberalnych intelektualistów włączyło się w kampanię wyborczą Brandta. W akcji "Pomoc dla Willy'ego" uczestniczyli m.in. pisarze Guenter Grass i Heinrich Boell, walnie przyczyniając się do sukcesu wyborczego w 1969 roku.
Najważniejszym projektem koalicyjnego rządu SPD i liberalnej FDP był pakiet "układów wschodnich" - z ZSRR, Polską, Czechosłowacją i NRD, potwierdzających powojenne granice w Europie.
Przy okazji podpisania 7 grudnia 1970 roku w Warszawie układu o normalizacji stosunków, w którym RFN po raz pierwszy uznała polską granicę zachodnią na Odrze i Nysie, Brandt, składając wieniec pod Pomnikiem Bohaterów Getta, nieoczekiwanie uklęknął. - Nagle poczułem, że złożenie wieńca nie wystarczy - tłumaczył potem kanclerz. - Pod presją najnowszej niemieckiej historii uczyniłem to, co czynią ludzie, gdy zawiodą słowa. W ten sposób oddałem cześć milionom pomordowanych - pisał w swoich wspomnieniach. Świat docenił jego politykę - w 1971 roku Brandt otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.
Karierę Brandta, po zdecydowanie wygranych w 1972 roku wyborach parlamentarnych, nieoczekiwanie przerwała afera szpiegowska, gdy okazało się, że jego współpracownik Guenter Guillaume jest agentem Stasi. Rozgoryczony polityk nosił się, jak wynika z listu do rodziny, z zamiarem popełnienia samobójstwa.
Po przezwyciężeniu kryzysu spowodowanego dymisją na początku maja 1974 roku, Brandt wrócił do polityki. Pozostał do 1987 roku szefem SPD, kierował Międzynarodówką Socjalistyczną, jako szef komisji Północ-Południe zajmował się problemami krajów rozwijających się.
Główna zasada polityki odprężenia SPD, mówiąca, że reformy w krajach komunistycznych są możliwe tylko wtedy, gdy nie zagrażają władzy, po powstaniu Solidarności doprowadziła do napięć w kontaktach z polską opozycją. Podczas wizyty w Polsce w 1985 roku Brandt nie spotkał się z Lechem Wałęsą, mimo otrzymania od przywódcy polskich robotników zaproszenia do Gdańska. Solidarność odebrała odmowę jako policzek - komentował brytyjski historyk Timothy Garton Ash.
Polska opozycja długo pamiętała socjaldemokratom ten incydent, zapominając nieraz o pomocy udzielonej Solidarności przez związane z SPD fundacje i związki zawodowe.
Upadek muru berlińskiego Brandt powitał jako ukoronowanie zapoczątkowanej przez niego polityki otwarcia na Wschód. Na wiecu w Berlinie 10 listopada 1989 roku, przewidując rychłe zjednoczenie kraju, mówił, że "zrasta się to, co do siebie należy". Umarł 8 października 1992 roku w Unkel pod Bonn. Dziś nikt nie kwestionuje jego zasług. - Brandt był szczęśliwym trafem dla Niemiec i Europy - powiedział prezydent Austrii Heinz Fischer z okazji 100. urodzin socjaldemokraty.