Więźniowie do pracy. Polska jest na szarym końcu, ale przed Francją
• W Polsce pracuje 37 proc. więźniów, a w Niemczech 85 proc.
• Ministerstwo Sprawiedliwości chce wybudować 40 hal produkcyjnych, w których 3750 więźniów ma podjąć pracę
• Więźniowie zalegają na 1,1 mld zł z alimentami i grzywnami
29.04.2016 | aktual.: 29.04.2016 14:09
Ministerstwo Sprawiedliwości chce w ciągu 8 lat zbudować przy więzieniach 40 hal produkcyjnych za ok. 105 mln zł i w większym stopniu resocjalizować więźniów poprzez pracę. Polska ma gonić Niemcy i Węgry, gdzie wskaźnik zatrudnienia więźniów to 85 proc. Według resortu Polska jest na szarym końcu, ale za nami jest np. Francja.
Służba Więzienna przygotowała zestawienie państw pod względem zatrudnienia więźniów. Na Węgrzech i w Niemczech wynosi on 85 proc., na Słowacji - 80 proc., w Portugalii - 60 proc., w Grecji - 43 proc., a we Francji - 28 proc. W Polsce ten wskaźnik wynosi 37,4 proc. Węgry plasują się tak wysoko, bo niedawno wprowadzono tam obowiązek pracy więźniów, którzy zajmują się np. produkcją rzeczy potrzebnych administracji publicznej.
W Polsce też są firmy powstałe z myślą o pracy więźniów. Liderem wśród więziennych zakładów pracy jest PPO Przedsiębiorstwo Państwowe w Strzelcach Opolskich, które zatrudnia ok. 300 osadzonych - produkują oni głównie obuwie bezpieczne i branżowe. Przedsiębiorstwo - jak informowała Służba Więzienna - produkuje i sprzedaje rocznie ok. miliona par butów, a roczne przychody przekraczają 50 mln zł (zysk: 6 mln zł).
Kryminolog i były szef polskiego więziennictwa dr Paweł Moczydłowski podkreśla, że wartość pracy więźniów jest wielowymiarowa. - Więzień oswaja się z myślą, że praca jest w życiu jedną z podstawowych rzeczy. Jak więzień już wyjdzie zza krat, to może się utrzymywać nie z przestępstw, ale z pracy - wskazuje. I dodaje, że resocjalizacja przez pracę jest formą najskuteczniejszą, a "bezczynność jest źródłem agresji, niepokoju, niestabilności emocjonalnej".
Dziś spośród ok. 75 tys. więźniów, jacy są w Polsce, 37,4 proc. pracuje - 10 tys. (40 proc.) ma prace płatną, a 60 proc. nieodpłatną. Jeśli pracują dla samorządów i organizacji dobroczynnych (maks. 90 godzin miesięcznie), to nie wypłaca im się wynagrodzeń: zajmują się sprzątaniem, opieka nad ludźmi starszymi i w hospicjach, a także nad zwierzętami. Jeśli pracują dla firm - to otrzymują wynagrodzenie. Mają nawet - w wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2010 r. - zagwarantowaną pensję minimalną.
W planach MS dzięki budowie 40 hal produkcyjnych o średniej powierzchni 1 tys. mkw. zatrudnienie więźniów ma się znacząco zwiększy. - Docelowa wielkość zatrudnienia osób pozbawionych wolności w halach produkcyjnych na terenie jednostek organizacyjnych Służby Więziennej, powinna osiągnąć maksymalnie 3 750 miejsc pracy, przy uwzględnieniu zatrudnienia w halach już wybudowanych oraz zatrudnienia w 40 halach planowanych do wybudowania w przeciągu 8 lat - podaje ministerstwo. Resort szacuje, że dzięki programowi koszt utrzymania więźnia zmniejszy się o 30 proc. Miesięcznie utrzymanie jednego więźnia to aktualnie 3150 zł.
Obecnie przepisy pozwalają na to, aby więźniowie wykonywali prace porządkowe na rzecz samorządów. - Nic nie stoi na przeszkodzie, aby więźniowie mogli budować mieszkania komunalne, drogi lokalne i inną infrastrukturę. Dzięki temu obniżą się koszty tych inwestycji, przez co skorzystają na tym społeczności lokalne. Obecnie Polska jest na szarym końcu, jeśli chodzi o poziom zatrudnienia skazanych, a na samym szczycie, jeśli chodzi o wynagradzanie więźniów. Dodatkowo jesteśmy jednym z nielicznych krajów, w którym więźniowie w jakikolwiek sposób nie partycypują w kosztach swojego utrzymania - uzasadnia MS.
Wcześniej jednak trzeba będzie wybudować hale. Pieniądze mają pochodzić z Funduszu Aktywizacji Zawodowej Skazanych oraz Rozwoju Przywięziennych Zakładów Pracy, który zasilany jest z potrąceń od wynagrodzeń więźniów. Koszt: 105 mln zł.
Zgodnie z prawem skazani mają obowiązek wykonywania pracy. Chętnych do niej jest jednak więcej, niż możliwości zatrudnienia, stąd więzienia i areszty nie zmuszają skazańców do pracy, a podejmują ją jedynie ci, którzy chcą.
- Do pracy nie są kierowani skazani, którzy nie mogą jej wykonywać ze względów medycznych, skazani którzy aktualnie poddawani są specjalistycznym oddziaływaniom psychologicznym np. związane z różnego rodzaju uzależnieniami, którzy przebywają w oddziałach terapeutycznych, przebywają w jednostce w związku z udziałem w czynnościach procesowych, skazani tzw. niebezpieczni - podkreśla MS.
Ci więźniowie, którzy będą pracować odpłatnie - wedle planów MS - z otrzymywanej pensji będą łożyć na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz pomoc postpenitencjarną (7 proc.), fundusz zajmujący się aktywizacją skazanych (45 proc., z których będą finansowane ulgi dla przedsiębiorców). Pozostała kwota (48 proc.) trafić ma do kieszeni osadzonego pracownika.
- Opina publiczna patrzy na to tak: więzień siedzi bezczynnie, więc niech idzie do roboty. Z drugiej strony jeśli z myślą o więźniach tworzy się ulgi, to zwykły bezrobotny może pomyśleć: a co ze mną? dlaczego dla łobuzów jest praca i ulgi, a dla zwykłych bezrobotnych nie? - mówi Moczydłowski. Jego zdaniem jednak warto ułatwiać firmom zatrudnianie więźniów i obniżać koszty ich pracy.
Rzeczą bardzo istotną jest też to, że poprzez pracę skazańcy mogliby spłacać swoje zobowiązania finansowe wobec państwa. Wedle danych Centralnego Zarząd Służby Więziennej to ok. 1,1 mld zł - w tym zaległych alimentów jest 722 mln zł, bieżących - 8,5 mln zł, a reszta w postaci zaległych grzywien to 370 mln zł. - Kierując więźniów do pracy można się dobrać do alimenciarzy - komentuje Moczydłowski, powołując się na te dane CZSW.
Problem więźniami w roli pracowników jest jednak taki, że są oni niskowykwalifikowaną siłą roboczą, trzeba ich kształcić, a stanowiska pracy dla nich muszą być nadzorowane. - Prawie połowa populacji więźniów jest osadzona w zakładach karnych zamkniętych, są więc kwalifikowani jako groźni. Ich nie można wypuścić na zewnątrz np. do sprzątania lasów. Dla nich trzeba stworzyć miejsca pracy w więzieniach - podkreśla kryminolog.
- Więźniowie mają dach nad głową, miejsce do spania i wyżywienie, więc ich dochody nie muszą być wysokie. Oni wolą robić cokolwiek, niż gnić w bezczynności. Projekt ministerstwa jest trudny, ale bardzo potrzebny - konkluduje rozmówca WP.