Wiesław Kaczmarek: trzeba się trzymać pewnych zasad

Wiesław Kaczmarek w Radiu Zet (RadioZet)

Obraz
© (RadioZet)

Gościem Radia Zet jest Wiesław Kaczmarek, który jest teraz u „janików”, a nie u „borówek”. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. Dlaczego pan zrejterował, dlaczego pan nie odszedł do partii Marka Borowskiego, która powstała dzisiaj w nocy? Z prostej przyczyny, że nawet w sytuacjach stresowo–kryzysowych trzeba trzymać się pewnych zasad. Powiedziałem publicznie, że decyzję podejmę po rozmowie na posiedzeniu klubu parlamentarnego i Radzie Krajowej, bo jeżeli nawet mamy się rozejść, to nie rozchodźmy się w warunkach korespondencyjnych. To jest czysta i prosta zasada. Jeżeli jestem zdeterminowany, jeżeli mam to zrobić w niedzielę, jak to padło, to trzeba przejść tę próbę i wytłumaczyć tym, z którymi się było trochę czasu, dlaczego i z jakiego powodu, a właściwie musiałbym się cofnąć do hasła Dziesięciu i do uchwały, która została podjęta. Ta uchwała była podjęta po to, żeby zmienić SLD. Nie lubię wychodzić w połowie drogi z projektu nie wiedząc jaki jest finał. Nie porzuca się takich spraw. Jest parę
innych przyczyn, jedna, o której nie powinienem mówić publicznie, ale powiem. Jeżeli zakładam nowe przedsięwzięcie, to muszę mieć też pewien komfort, że ci, którzy stoją obok mnie, to są ci, z którymi chcę to założyć. Nie miałem takiego komfortu. Z kim pan nie chciał być w tej partii? To już są sprawy o wymiarze czysto personalnym. To już sobie liderzy tego porozumienia, Socjaldemokracji Polskiej, muszą z tym poradzić. Nie chcę podchodzić do tego na zasadzie palenia mostów. Muszę powiedzieć, że byłem trochę zdziwiony determinacją pewnej grupy reformatorów, ale cóż, takie są czasy. Skoro Krzysztof Janik wyprzedza o krok, to Marek Borowski też postanowił wyprzedzić o krok Krzysztofa Janika. To nie są wyścigi. To nie jest zabawa w ściganie się kto będzie pierwszy. Z jednej strony jeden z liderów, moich kolegów, mówi: pośpiech jest potrzebny przy łapaniu pcheł, natomiast w rozmowie używa argumentów, że liczy się skuteczność, a nie koleżeńskość i etyka, to ja takiej zasady łamać nie mogę, bo bym się źle czuł.
Myślę, że liczy się jedno i drugie i trzeba dopełnić wszystkiego, żeby mieć tą twarz, którą polityka ma. Jeżeli się używa argumentu, że nie należy robić żadnych zdarzeń, bo jest szczyt w Brukseli i mówi się to publicznie, to myślę, że warto dotrzymać takiej zapowiedzi, przynajmniej na początku tej niezwykle trudnej operacji, bo to jest trudna operacja w wymiarze emocjonalnym i organizacyjnym. Nie dotrzymuje się pewnych zasad – to można mieć wątpliwości. Premier Leszek Miller zapowiedział, według „Gazety Wyborczej”, że poda się do dymisji 4 maja. Czy to jest dobry termin? To błąd. Dlaczego? Uważam, że nie można przeciągać, i spodziewałem się takiego ruchu, nie można przeciągać tego procesu. Przestańmy mówić o jakichś magicznych datach, 1 maja, 14 czerwca. Jeżeli to Krzysztof Janik ma udowodnić, że autentycznie mu zależy, i że jest liderem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jest liderem klubu i jest skuteczny w działaniu, ma wolę naprawy, to działanie jest proste: jutro czy dzisiaj wygłasza expose, zgodnie z
deklaracją premier składa dymisję, formułowany jest nowy rząd, który ma za zadanie zrealizować to, co jest w tym expose, w cudzysłowie expose, obywa się konwencja maj, czerwiec, która zmienia statut, weryfikuje skład Rady Krajowej, bo Rada Krajowa powinna podać się do dymisji wraz z zarządem, wybierane są nowe władze, są zmiany w statucie, a dokończenie procesu zmiany w SLD odbywa się, jeżeli nie można zrobić tego wcześniej, ostatecznie na kongresie. To trzeba przeprowadzić z żelazną konsekwencją. Tu nie ma żadnych ulg, preferencji, odmiennego traktowania, bo stan jest krytyczny. Jeżeli to nie zostanie zrobione, to faktycznie ostatnie osoby, które wierzą, że można naprawić SLD, przestaną w to wierzyć. Czyli uważa pan, że rząd jak najszybciej, już w następnym tygodniu? Rola prezydenta znacząca, bo to prezydent powierza misję tworzenia rządu. To on wskazuje premiera elekta, który dostaje 14 dni i musi udowodnić swoją zdolność do stworzenia nowego rządu przed parlamentem. Jeżeli przeciągać będziemy, tak jak
jest próba przeciągania, to proszę pamiętać, że bodaj 29 kwietnia, będziemy dyskutowali o rozwiązaniu parlamentu. Mamy stan kuriozalny, mamy złożoną dymisję premiera, który chce być do 4 maja, a wcześniej jest głosowanie o skróceniu kadencji Sejmu. To jest już taki kociokwik i harmider, że nikt normalny tego nie zrozumie i to tylko wystawia nam fatalną notę, którą i tak mamy złą, jako elicie politycznej, więc tu są potrzebne konkretne, zdecydowane, przemyślane, bo czasami szybkie nie są przemyślane, ale było tyle czasu, żeby zrealizować i mieć plan polityczny, że trzeba go przeprowadzić. Następcą Leszka Millera będzie według pana Marek Belka? To jeden z moich szefów, z którym współpracowało mi się znakomicie, jako z człowiekiem – fachowcem, mniej politykiem. Być może taka osoba jak Marek Belka, która nie jest osobą z partyjnego świecznika, bo pewnie nawet niektórzy nie wiedzą czy jest członkiem SLD czy nie, jest bardzo dobrą kandydaturą. Włodzimierz Cimoszewicz zostaje czy odchodzi? Jak to jest? Najlepiej,
żeby na to pytanie odpowiedział Włodzimierz Cimoszewicz. Niestety Włodzimierz Cimoszewicz nie odpowiada na moje pytania. Bo jest na szczycie w Brukseli. Nawet jak jest w Warszawie, to nie odpowiada mi, więc może pan mi pomoże... Mogę złożyć publiczne oświadczenie, że może spróbuję doprowadzić kiedyś, najpierw może do kawy, a później rozmowy na antenie z Włodzimierzem Cimoszewiczem, bo warto, bo jest to niewątpliwie postać, jeden z najlepszych polskich ministrów spraw zagranicznych. Odłóżmy prywatę na bok. Proszę powiedzieć czy zostaje czy odchodzi, bo to jest ważne pytanie. Nie jestem uprawniony, żeby wypowiadać się w imieniu Włodzimierza Cimoszewicza. Przykro mi, ale myślę, że powinien to zrobić sam osobiście. Czy to nie jest tchórzostwo z pana strony, że pan nie odszedł z Markiem Borowskim? Czy nie jest tak, że ważył sobie w głowie Wiesław Kaczmarek, co jest bardziej opłacalne, bo może Borowskiemu nie wyjdzie? Słyszałem już nawet, że TVN podaje, że już jestem jakimś ministrem w nowym rządzie. To są bzdury
i spekulacje. Tego się zawsze obawiam. Chyba o tchórzostwo się nie posądzam, tylko chciałbym mieć przekonanie, że zrobiłem wszystko i nie lubię unikać odpowiedzialności i uciekać od projektu, który rozpocząłem. Nie wchodziłem do grupy Dziesięciu Marka Borowskiego ze świadomością, że będę szukał alibi na wyjście, wchodziłem po to, żeby podjąć bardzo trudną operację zmiany w SLD. Częściowo się to udało. Mam nadzieję, że uda się do końca. Dlaczego pan wyszedł taki zbulwersowany w nocy z tego spotkania? Co się takiego wydarzyło? Nie lubię takich sytuacji, że jeżeli się mi mówi, że najpierw musisz się zdecydować o wyjściu z SLD, i ci którzy chcą się zdecydować, że wychodzą, to zostają, ci którzy nie wychodzą, to wychodzą z pomieszczenia, bo ci co zostaną będą mieli szansę pracować nad dokumentami programowymi nowej partii. To nie jest zasada, którą akceptuję. Sądzi pan, że takie przedłużanie się trwania rządu Leszka Millera doprowadzi do tego, że spuchnie, w sensie liczbowym, partia Borowskiego? Zdecydowanie tak.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że jeżeli będzie taki znowu stan zawieszenia, krok do tyłu, krok do przodu, to w sposób w pełni uprawniony, będzie wzrastała część osób, która podzieli pogląd Marka Borowskiego, że SLD jest strukturą nienaprawialną, a jej liderzy nawet nowi zachowują się kunktatorsko i koniunkturalnie. Czyli pana rozdział z Markiem Borowskim zakończył się? Nie. Nie? Jak to jest? Tak to, ponieważ ja uważam, że trzeba było dokończyć ten projekt. Tu niestety łamię pewną zasadę, ale mogę to powiedzieć na podstawie wczorajszej dyskusji. Marek Borowski jest przekonany, że to co wspólnie kiedyś tworzyliśmy, z większym czy mniejszym udziałem, jest już nienaprawialne. Tu się różnimy. Jak pisze Magda Cień w„Trybunie”: mogłam kandydować do Europarlamentu. Taką genialną myśl złapał deutschmarek. Nie będę komentować paru gazet, ponieważ jak na dziennikarstwo, zachowują się mało etycznie. Myślę o „Trybunie”. Będzie pan kandydował do Europarlamentu? Myślę o „Pulsie Biznesu” i ostatnich artykułach. Będzie
pan kandydował? Nie będę. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Wiesław Kaczmarek.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)