Wiesław Kaczmarek: SLD ma kilka wpadek
Do momentu, gdy za prawo nie biorą się politycy, to to prawo jest w porządku. Od momentu, gdy biorą się politycy, pojawiają się w tym prawie interesy, które próbują załatwić, sprawy jednostek, przedsiębiorstw, grup interesów - powiedział Wiesław Kaczmarek, poseł SLD, gość "Salonu Politycznego Trójki".
20.01.2004 | aktual.: 20.01.2004 12:12
Jolanta Pieńkowska:Rozczarowało pana, to, co się wczoraj stało, czy tego się pan spodziewał? Ośmiogodzinna dyskusja. I jedne gazety piszą, że nie szczędzono premierowi słów krytyki. Inne, że mimo wojowniczych nastrojów było spokojnie. Jak było?
Wiesław Kaczmarek:Myślę, że dyskusja była nawet dotkliwa i w małej części dotyczyła klubu. Chociaż było trochę głosów oceniających sytuację klubu, ale wielu dyskutantów próbowało sięgnąć do istoty spraw, do przyczyn. W końcu nie zmieni zdania, że to, jak jest oceniony klub, czy sytuacja, jeżeli ona w ogóle jest tak krytyczna, to jest właściwie objaw stanu rzeczy. To nie jest przyczyna. Dlaczego trzeba było się nią zająć ? Chociażby dlatego, że musimy cały czas pamiętać o tym, że SLD-UP dzisiaj w parlamencie rządzi w układzie mniejszościowym.
Jolanta Pieńkowska:Ale mówi pan objaw, a nie przyczyna. To co jest przyczyną tego, że Sojusz według jednych sondaży ma 17% i jest na trzecim miejscu, a według wczorajszego sondażu OBOP-u jest na drugim i ma 19%?
Wiesław Kaczmarek:Nie odbyła się taka dyskusja, żebym miał pełną satysfakcję, to znaczy polegająca na takiej wnikliwej diagnozie. To musi się stać niebawem, bo każda osoba, która czuje odrobinę odpowiedzialności za formację polityczną, w której jest musi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego.
Jolanta Pieńkowska:Ale Wiesław Kaczmarek jest inteligentnym człowiekiem i na pewno wie, dlaczego?
Wiesław Kaczmarek:Trudny wysiłek, ale myślę, że można podjąć ryzyko takiej diagnozy. No na pewno jest to cała warstwa tworzonego prawa. Ja spotkałem jeden z komentarzy, który - myślę - jest trafny, że do momentu, gdy za prawo nie biorą się politycy, to to prawo jest w porządku. Od momentu, gdy biorą się politycy, pojawiają się w tym prawie interesy, które próbują załatwić, sprawy jednostek, przedsiębiorstw, grup interesów.
Jolanta Pieńkowska:Mówi pan na przykład o ustawie o grach losowych?
Wiesław Kaczmarek:Mamy tutaj kilka wpadek. Wpadek ewidentnych, których nie da się wytłumaczyć w inny sposób. Wpadka o grach losowych jest interpretacją nie do końca sfinalizowaną, ale szeroko zaprezentowaną przez prasę. Gorsze wpadki dla mnie, bo to jest jak policzek dla parlamentu, ale w sensie pozytywnym, to są rzeczy dla Trybunału Konstytucyjnego.
Jolanta Pieńkowska:Narodowy Fundusz Zdrowia?
Wiesław Kaczmarek:Ustawa lustracyjna. I moglibyśmy tutaj taką licytację prowadzić. Drugi powód, który zabrzmiał dość donośnie wczoraj, który jest bardzo przykry, ale nie widzę powodu, żeby o nim nie powiedzieć publicznie, to jest postrzeganie przez społeczeństwo, przez różne grupy i formacje polityczne, ale też i ludzi, że oto Sojusz Lewicy poszedł do władzy po to, żeby się nachapać. Powtarzam sformułowanie, które padło z ust jednego z dyskutantów.
Jolanta Pieńkowska:I jaka była odpowiedź?
Wiesław Kaczmarek:W takich dyskusjach, w takim momencie raczej jest cisza. Bo one wywołują dość brutalną refleksję, która jest pewnie wielu z nas potrzebna w tym zakresie. Myślę, że jest to obserwacja w części prawdziwa, w części nie. To tak, jakbyśmy musieli dokonać oceny, na ile to wszystko, co tworzy pewien obraz medialny, a jest pełne często różnego rodzaju afer rzekomych i afer prawdziwych. To czasami trudno jest odsiać. Co jest prawdą, co jest pewną literacką fikcja. Natomiast niewątpliwie taka opinia przywarła do Sojuszu...
Przeczytaj całą rozmowę