Wiesław Gołas kończy we wtorek 75 lat
Jeden z najbardziej lubianych polskich aktorów - Wiesław Gołas, wykonawca słynnej piosenki "W Polskę idziemy" i odtwórca ok. 120 ról filmowych, teatralnych i telewizyjnych, kończy 75 lat.
03.10.2005 | aktual.: 03.10.2005 14:19
Choć kojarzony głównie z postaciami komediowymi - m.in. Tomkiem Czereśniakiem z "Czterech pancernych i psa" czy Roberta z "Żony dla Australijczyka" - aktor ma na koncie także role dramatyczne - m.in. tytułowego ogniomistrza Kalenia, którego zagrał w filmie Ewy i Czesława Petelskich.
Kreowany na komika jest w gruncie rzeczy o wiele głębszym aktorem niż wskazuje to, co dane mu było zagrać - mówi o artyście Gustaw Holoubek.
Wielokrotnie interpretował piosenki śpiewane w Kabarecie "Dudek" i Kabarecie Starszych Panów. Był również współtwórcą kabaretu "Koń". Wylansowane przez niego w latach 60. przeboje - "W Polskę idziemy", "Tupot białych mew", "W co się bawić" czy "Upiorny twist" - należą do klasyki gatunku.
Gołas urodził się 4 października 1930 roku w Kielcach. Już w gimnazjum marzył o aktorstwie, ale związał się z nim dopiero po wojnie. Za swój życiowy sukces aktor uznaje nie role filmowe, ale fakt, że w wieku 13 lat złożył przysięgę w Szarych Szeregach.
W 1954 r. ukończył warszawską PWST i zadebiutował jako teatralny Papkin w Jeleniej Górze. Tę właśnie rolę ceni najbardziej. "Papkin jest liryczny i zadziorny, żartuje, śmieje się, płacze, umiera rzekomo otruty. Jest w nim wszystko z naszego zawodu" - wyjaśnia.
Występował także na scenie Teatru Dolnośląskiego we Wrocławiu, Teatru Dramatycznego i Teatru Polskiego w Warszawie.
W 1957 roku Gołas zagrał główną rolę w "Szkicach węglem" Antoniego Bohdziewicza. Popis kunsztu aktorskiego - zdaniem wielu krytyków filmowych - dał w filmie "Ogniomistrz Kaleń" (1961) wcielając się w tytułową postać.
W całej swojej karierze zagrał ponad 120 postaci, współpracując ze znanymi reżyserami. Wystąpił m.in. w "Jak być kochaną" Wojciecha Jerzego Hasa, "Upale" Kazimierza Kutza, "Domu bez okien" Stanisława Jędryki, "Mężu swojej żony" i "Brunecie wieczorową porą" Stanisława Barei.