Wierzejski stopniuje dyskryminację
Wojciech Olejniczak się, kurczę, przejęzyczył. Chciał powiedzieć „pederastom” a powiedział „Żydom”. No i w związku z tym LPR już mu siedzi na plecach, już go chce z prezydium Sejmu usunąć. Kłamstwo to brzydka sprawa, polityczne przejęzyczenie - też niefajna. Ale czy to przejęzyczenie ma jakiekolwiek znaczenie? Czy gniewny głos Wojciecha Wierzejskiego, jest w stanie ukryć fakt, że ten poseł rzeczywiście w miejscu publicznym dopuszcza się dyskryminacji?
06.12.2006 | aktual.: 06.12.2006 09:27
Oczywiście zaraz usłyszę, że co innego rasizm czy antysemityzm (nie mówiąc już o „antypolonizmie niektórych mediów”), a co innego zwykła homofobia. Zresztą jaka znów „homofobia”? Przecież każdy normalny człowiek poświadczy, że takie zjawisko nie istnieje, że to sprytny wymysł liberalnych oszołomów, którzy chcą zniszczyć naszą tradycję. Homofobia to w istocie – w rozumieniu prawidłowo rozumujących – zestaw odruchów, jakie wstrząsają normalnym człowiekiem na widok osoby o innych preferencjach seksualnych.
Tyle tylko, że Wojciech Wierzejski nie jest „normalnym” człowiekiem – i nie chodzi tu o moją ocenę jego przekonań. Wojciech Wierzejski jest posłem na Sejm, czyli osobą zatrudnioną przez polskie społeczeństwo do stanowienia prawa. Jako podwładny polskiego społeczeństwa Wojciech Wierzejski nie za bardzo ma prawo kręcić nosem i dzielić sobie swoich przełożonych na dobrych i złych. Wojciech Wierzejski nie jest posłem heteroseksualnych Polaków, tylko po prostu: Polaków. A co najmniej kilka procent z nich to „pederaści” i na to Wojciech Wierzejski nic nie poradzi. Jego „dowcipna” wywieszka na drzwiach biura jest nie tylko dyskryminacją. Jest niezgodna z prawem również dlatego, że ogranicza dostęp pewnej grupy polskich obywateli do ich obieralnych – excusez le mot – organów.
To nie jest tak, że są większe i mniejsze dyskryminacje – takie, które są niedopuszczalne i takie, na jakie może sobie pozwolić polski urzędnik. Skandalem w całej sprawie nie jest to, że Olejniczak się pomylił tylko to, że Wierzejski części społeczeństwa z chęcią założyłby żółte opaski i wtrynił w jakieś getta. Ale o tym cicho sza, skoro udało się udowodnić po raz kolejny, że nie jesteśmy antysemitami.
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska