Wierzejski: nie znam się na "seks-skandalach"
Nie znam się kompletnie na "seks-skandalach" - w ten sposób wiceszef LPR Wojciech Wierzejski skomentował doniesienia "Gazety Wyborczej" o tym, że politycy Samoobrony Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński żądali usług seksualnych od pracownic biur partii.
Wiceszef Ligi powiedział, że nie zapoznał się z publikacją "GW". Jak wyjaśnił, zrobi to, jeśli sprawa "urośnie do ogólnonarodowej debaty i skandalu co najmniej na miarę takiego, jaki zgotowano LPR tydzień temu".
Wierzejski powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej, że "nie zwykł komentować żadnych skandali, które przynosi 'Gazeta Wyborcza'". Poseł "dziwi się dlaczego 'GW' nie złożyła stosownego zawiadomienia do prokuratury", w związku ze sprawą opisaną w poniedziałek.
Osoby zainteresowane, pokrzywdzone powinny niezwłocznie złożyć zawiadomienie do prokuratury, bo szkalowanie wicepremiera rządu i ugrupowania koalicji rządzącej jest rzeczą skandaliczną - jeśli to jest szkalowanie. Jeśli jest to prawda, to powinno być to wyjaśnione w trybie pilnym - uważa Wierzejski.
W poniedziałek prokurator krajowy Janusz Kaczmarek, po spotkaniu z premierem Jarosławem Kaczyńskim, postanowił o natychmiastowym wszczęciu z urzędu postępowania w sprawie rzekomego wykorzystywania seksualnego kobiet przez Leppera i Łyżwińskiego w zamian za pracę w biurach partii.