"Wierne i niezawodne" uderzyły dokładnie w serce Moskwy
Rosyjską stolicą wstrząsnęły rano dwa wybuchy. Większość mieszkańców Moskwy jechała właśnie do pracy, gdy w metrze eksplodowały bomby. W zamachach zginęło 38 osób, a 65 zostało rannych. Zdaniem byłego dowódcy GROM-u, generała Romana Polko, terroryści dokładnie wybrali czas i miejsce ataku, a także jego sprawców - dwie kobiety.
WP: Małgorzata Pantke: Rosyjskie służby bezpieczeństwa uważają, że zamachowcy pochodzili z Północnego Kaukazu. Według Grzegorza Ślubowskiego, byłego korespondenta Polskiego Radia w Rosji, za atakami mogli stać rosyjscy faszyści.
Gen. Roman Polko: Nie chcę spekulować. Jednak przez dłuższy czas było cicho o terrorystach związanych z Kaukazem. Sądzę, że na 99% to właśnie oni.
WP: Sprawcy nieprzypadkowo wybrali miejsce, gdzie doszło do wybuchu. W pobliżu stacji Łubianka znajduje się siedziba Federalnej Służby Bezpieczeństwa, nieco dalej Kreml.
- Należy pamiętać, że to nie atak na budynek FSB ani metro są celem terrorystów, ale przekaz medialny. Zamachowcy uderzyli w miejscu, które się wiąże z konkretnymi budynkami i z budzącą się do życia Moskwą. Ofiarami są niewinne osoby, które straciły życie, ale także wszyscy mieszkańcy rosyjskiej stolicy – prawie 10 mln ludzi, którzy codziennie korzystają z metra. Oni nie będą już mogli spokojnie dojechać do pracy.
WP: Czy moment zamachu wiąże się z tym, że na początku maja Rosja będzie obchodzić Dzień Zwycięstwa, rocznicę zakończenia II wojny światowej?
- Wszystko wskazuje na to, że zamach został dobrze przygotowany pod każdym względem – synchronizacja, wybór sprawców, jak się okazuje kobiet, dobór miejsca i czasu. Moskwa szykuje się do radosnego święta zwycięstwa nad faszyzmem, gdy następuje atak terrorystyczny. Sprawcy chcieli pokazać światu, że w Rosji nie jest tak spokojnie, jak chcieliby przywódcy tego państwa.
WP: Czy kobiety są sprawniejszymi terrorystkami niż mężczyźni?
- Kobiety są bardziej zdeterminowane, raczej w takich przypadkach nie zawodzą. Są częściej wierne przywódcy grupy terrorystycznej, który jest swoistym guru.
Podczas akcji ważne są ułamki sekund, kiedy antyterrorysta musi wyeliminować osobnika stwarzającego zagrożenie. Jednak każdy normalny człowiek ma skrupuły, by strzelić w kierunku kobiety czy dziecka. Niestety, także kobiety i dzieci czasem posługują się bronią i wykorzystują ten moment wahania antyterrorysty.
WP: Poranny atak nie jest pierwszym zamachem na moskiewskie metro. Jak zapobiegać atakom na takie cele?
- Metro czy hipermarkety to tzw. miękkie cele. Nawet szczegółowe kontrole na lotniskach są mało skuteczne, a podróż samolotem stała się przez nie uciążliwa. Nie wyobrażam sobie, by takie środki bezpieczeństwa można było wprowadzić w centrach handlowych. Być może pojawią się kiedyś skanery, które pozwolą kontrolować, czy ktoś wnosi do metra materiały wybuchowe. Najistotniejsze są jednak działania służb specjalnych. Jednak w układzie międzynarodowym często trudno przychodzi im wymiana informacji, a tylko tak można śledzić organizacje terrorystyczne i zapobiegać zamachom.
WP: Czy mieszkańcy Moskwy powinni się w najbliższym czasie obawiać kolejnych zamachów?
- Na pewno będą się bać przed każdym wejściem do metra. Ludzka pamięć nie pozwoli zapomnieć o tym, co się stało. Nikt odpowiedzialny nie powie przecież, że metro będzie tak zabezpieczone, że kolejne zamachy nie mogą mieć miejsca.
Rozmawiała Małgorzata Pantke, Wirtualna Polska