Wielu Polaków nie mogło głosować w Berlinie
W lokalu wyborczym znajdującym się w
ambasadzie RP w Berlinie panowała nerwowa atmosfera ze
względu na dużą liczbę osób, które nie dopełniły wymaganych
formalności i nie zostały dopuszczone do głosowania w drugiej
turze wyborów prezydenckich.
23.10.2005 | aktual.: 23.10.2005 17:41
Przewodniczący komisji wyborczej Tadeusz Śniadecki powiedział, że do wczesnego popołudnia w niedzielę ponad 200 Polakom nie wydano z tego powodu kart do głosowania. Niektóre osoby zachowują się agresywnie, uważając, że zostało złamane ich prawo wyborcze - dodał Śniadecki.
Alojzy Haczyk, Polak mieszkający od 25 lat w Berlinie, podniesionym głosem krytykował polskie władze. Jego zdaniem, konsulaty powinny prowadzić ewidencję Polaków mieszkających za granicą i informować ich o przepisach wyborczych.
Dwa tygodnie temu głosowałem bez problemu w Polsce, a teraz w Berlinie nie mogę. To skandal - mówił. Twierdził, że gdy w 1990 roku wybierał prezydenta Lecha Wałęsę nie wymagano wcześniejszej rejestracji.
Inna mieszkanka Berlina powiedziała, że gdy dwa tygodnie temu głosowała w Poznaniu, nikt nie uprzedził jej o konieczności posiadania zaświadczenia. Teraz ani ja, ani moja 18-letnia córka nie możemy spełnić swego obywatelskiego obowiązku - mówiła podenerwowana zapowiadając, że zwróci się ze skargą do mediów.
Do godzin popołudniowych w Berlinie poszła do urn połowa z ponad 2000 uprawnionych do głosowania osób.
Był wśród nich mieszkający w Berlinie od 1989 roku Andrzej Niziński, wiceprezes Polskiego Klubu Olimpijskiego. Pochodzący z Gdańska lekkoatleta prowadzi w stolicy Niemiec polonijny klub piłkarski.
Uczestniczę w każdych wyborach. Wierzę w to, że mój głos ma znaczenie i jest w stanie coś zmienić w Polsce - powiedział. Przecież o wolne wybory walczyliśmy wtedy w sierpniu 1980 roku - dodał. Niziński był w latach 80. pracownikiem gdańskiego Budimoru i uczestniczył w sierpniowych strajkach.
Polacy mieszkający na stałe w Niemczech lub przebywający czasowo w tym kraju mogą głosować w pięciu lokalach wyborczych - w Berlinie, Monachium, Kolonii, Hamburgu i Lipsku.
W całych Niemczech na wybory prezydenckie zgłosiło się ponad 7 tys. osób, dwukrotnie więcej niż na wybory parlamentarne 25 września. Podobnie jak w kraju, wszystkie punkty wyborcze na terenie Niemiec będą czynne od godz. 6 do godz. 20.
Jacek Lepiarz