Wielki strajk pielęgniarek. Jak będzie przebiegał?
W poniedziałek pielęgniarki i położne z około 40 szpitali w Polsce wezmą udział w proteście ostrzegawczym. Szefowa OZZPiP wskazała, jak będą wyglądały działania strajkujących i w których miastach się odbędą.
Szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok poinformowała dziennikarzy TVN24, że strajk ostrzegawczy będzie polegał na "powstrzymywaniu się od pracy".
Zapewniła jednocześnie, że protesty będą dotyczyły jedynie tych oddziałów, które można opuścić bez stwarzania zagrożenia dla życia i zdrowia pacjentów.
- Pielęgniarki na pewno nie opuszczą OIOM-ów i oddziałów, które wymagają intensywnej opieki. To jest dla nas oczywiste - powiedziała na antenie TVN24 Ptok.
Strajk pielęgniarek. W których miastach?
Szefowa OZZPiP wskazała, że pikiety zostaną zorganizowane na terenie szpitali, pod nimi oraz w urzędach.
Zobacz też: Nergal wskazał Szymona Hołownię. Lider Polska 2050 odniósł się do słów Adama Darskiego
Odbędą się one w Warszawie, w Białymstoku, w Bydgoszczy, w Katowicach, w Kielcach, w Krakowie, w Lublinie, w Łodzi, w Olsztynie, w Opolu, w Rzeszowie i w Szczecinie.
Ptok poinformowała też, że pierwsze szpitale rozpoczną protest o godzinie 9.
- Ten cały protest jest rozłożony do godziny 14, łącznie z pikietami pod szpitalami, bo nie każda zakładowa organizacja związkowa może przeprowadzić dwugodzinny strajk, w związku z tym, że miałyśmy utrudnioną procedurę przeprowadzania sporów zbiorowych - wyjaśniała w TVN24.
Co wywołało protest?
Powodem poniedziałkowego strajku ostrzegawczego jest tzw. "ustawa Niedzielskiego".
Dotyczy sposobu ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Jak wskazywała w oficjalnym komunikacie Ptok, "nie gwarantuje ona stabilnych zasad wzrostu wynagrodzeń zasadniczych pielęgniarek, pielęgniarzy i położnych, pomimo licznych sygnałów od członków naszej organizacji związkowej dotyczących rażącego pogorszenia warunków pracy i płacy, trwającego od wielu miesięcy stresu, przemęczenia i wypalenia zawodowego".
Ptok tłumaczyła na antenie TVN24, że związki nie walczą jedynie o wzrost wynagrodzeń.
- Uważamy, że ta ustawa jest potrzebna, niemniej jednak pracodawcy nie są zabezpieczeni w sposób właściwy w środki na pokrycie wynagrodzeń pracowników - stwierdziła.
Źródło: TVN24