Wielki protest w Tbilisi. Podpalili kukłę oligarchy, ogień w parlamencie
Trzeci dzień z rzędu tysiące osób zgromadziły się wieczorem przed parlamentem w stolicy Gruzji - Tbilisi. Tłum został otoczony kordonem policjantów, którzy przyjechali na miejsce kilkoma autobusami. Podpalono budynek parlamentu oraz kukłę oligarchy Bidziny Iwaniszwilego.
Na alei Rustawelego słychać gwizdy, a fasada parlamentu jest oświetlona zielonym światłem laserów. Najbliżej stojący uderzają rytmicznie w blachy osłaniające budynek, niektórzy wybili okna w gmachu.
Uczestnicy twierdzą, że to największe zgromadzenie w Tbilisi od początku protestów antyrządowych po wyborach parlamentarnych 26 października.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozszerzenie UE. Jakie kraje powinny dołączyć? Ekspert wskazał dwa państwa
Manifestujący spalili m.in. kukłę Bidziny Iwaniszwilego - oligarchy wspierającego rządzące Gruzińskie Marzenie, uważanego za "prawdziwego władcę" Gruzji. Inni nazywają go wręcz "właścicielem" kraju, gdyż jego majątek był swego czasu szacowany nawet na 1/3 PKB kraju. Podpalono też flagę Gruzińskiego Marzenia.
Manifestujący wdarli się także do gmachu parlamentu i coś podpalili. Na filmach widać ogień w jednym z pomieszczeń - nie wiadomo jednak, na ile poważny jest pożar.
Protestujący postawili także barykady, by uniemożliwić dotarcie na miejsce uzbrojonej policji. Protestujący nazywają ich "robocopami". Manifestujących biją dłońmi z ciężkimi rękawicami.
W sobotę wieczorem antyrządowe protesty odbyły się także w innym miastach Gruzji, w tym w Batumi, Ozurgeti, Lanczchuti, Gori, Zugdidi i Poti.
Wielki sprzeciw Gruzinów
W czwartek premier Gruzji Irakli Kobachidze niespodziewanie ogłosił, że Gruzja zawiesza do 2028 r. rozmowy o członkostwie w Unii Europejskiej. - Podjęliśmy decyzję, by nie zajmować się kwestią otwarcia rozmów z UE do końca 2028 r. Również do końca 2028 r. rezygnujemy ze wszelkich budżetowych grantów UE - stwierdził.
Ta nieoczekiwana deklaracja wywołała szok wśród Gruzinów. Kraj ten złożył wniosek o członkostwo w 2022 roku, a rok później uzyskał status kraju kandydującego. Od kilku dni w Gruzji trwają protesty.
Do sytuacji doszło w okresie powyborczym. W październikowych wyborach parlamentarnych miażdżącą liczbą głosów zwyciężyło Gruzińskie Marzenie. Obserwatorzy mówią jednak, że dochodziło do licznych oszustw. Prezydent Salome Zurabiszwili zaskarżyła decyzję o uznaniu wyborów do Trybunału Konstytucyjnego.
Parlament już jednak rozpoczął prace, co według wielu jest złamaniem konstytucji. Na grudzień przewidywany jest wybór nowego prezydenta - po raz pierwszy nie poprzez wybory powszechne, ale Kolegium Wyborców, w skład którego wchodzą m.in. deputowani.
Salome Zurabiszwili zapowiedziała, że nie zamierza ustąpić, gdyż prezydenta powinien wybrać legalny parlament, a ten, który teraz funkcjonuje, takowym nie jest.
Czytaj więcej:
Źródło: WP/PAP