"Wielki ocalony" walczy o konstytucję UE
Polska nie blokuje przyjęcia konstytucji UE - zapewnił premier Leszek Miller w wystąpieniu podczas pierwszej sesji Rady Europejskiej w Brukseli. "Jesteśmy gotowi do przyjęcia Traktatu Konstytucyjnego, z wyjątkiem jednej kwestii, której ten Traktat nie miał dotyczyć" - powiedział premier, apelując
o rzetelną dyskusję. "Premier jest w centrum zainteresowania na unijnym szczycie w Brukseli. Mówią o nim "nasz bohater" i "wielki ocalony"" - poinformował tymczasem rzecznik rządu Marcin Kaszuba.
Premier Leszek Miller wjechał na wózku inwalidzkim na salę, gdzie szefowie państw i rządów Unii Europejskiej oraz 10 nowo przyjmowanych krajów rozpoczęli obrady nad projektem unijnej konstytucji.
Premier podkreślił, że po dwóch miesiącach intensywnych prac konferencji międzyrządowej "pierwsza w historii konstytucja Unii Europejskiej jest w zasięgu ręki". "Jest nam ona potrzebna nie tylko jako podstawa naszego współdziałania w rozszerzonej Unii. Jest niezbędna jako dowód naszej zbiorowej mądrości i umiejętności znalezienia skutecznej odpowiedzi na wyzwania, stojące przed Europą w nadchodzących latach" - powiedział Miller.
Pokonać ostatnią milę
Zaznaczył, że zgromadzeni w Brukseli szefowie państw i rządów muszą "pokonać ostatnią milę, znaleźć akceptowalne rozwiązania we wszystkich otwartych jeszcze sprawach". "To nasza historyczna odpowiedzialność. Ze swej strony deklaruję konstruktywne i nacechowane elastycznością podejście. Chcę naszego wspólnego sukcesu. Przykład Polski jest dowodem, że to, co niemożliwe staje się możliwe" - powiedział premier, według przekazanego dziennikarzom wystąpienia.
Wskazując na możliwość kompromisu w takich ważnych sprawach, jak polityka obronna, skład Komisji Europejskiej oraz model przewodnictwa w UE, Miller podkreślił, że nie dopuszcza myśli, iż w dwóch najbardziej spornych kwestiach - systemu głosowania w Radzie UE i odniesienia do tradycji chrześcijańskiej - różnice okażą się nie do pokonania, "a którakolwiek z tych kwestii udaremni uchwalenie całej konstytucji".
Polska niezmienna
Premier podkreślił, iż Polska nie zmieniła swego stanowiska w sprawie nicejskiego systemu głosowania "nie tylko dlatego, że jest przywiązana do swoich 27 głosów". Stanowisko to wynika także z "głębokiego przekonania, że system głosów ważonych lepiej niż system podwójnej większości służy spójności, solidarności i demokracji w UE; służy właściwej pozycji dużych, średnich i małych państw".
Zdaniem premiera, nicejski system głosowania powinien najpierw zacząć obowiązywać i sprawdzić się w praktyce. Dopiero wówczas można podjąć decyzję o jego zmianie. Miller ocenił też, że nowy system głosowania, zaproponowany przez Konwent Europejski (system podwójnej większości), zmienia układ sił wśród państw członkowskich UE, a sposób wprowadzenia przez Konwent zapisu o podwójnej większości nie był w pełnej zgodzie z zasadami demokratycznej debaty.
Premier nie zgodził się z tezą, że Konwent stworzył równowagę instytucjonalną. Jak argumentował, w rezultacie wzmocnienia pozycji Parlamentu Europejskiego, zaproponowanego w projekcie konstytucji, "rośnie wpływ niektórych państw na procesy decyzyjne w Unii Europejskiej". "Powstaje w związku z tym pytanie, dlaczego wpływ tych samych państw ma zostać wzmocniony także w Radzie" -zastanawiał się Miller. Pytał też, po co Konwent w ogóle otwierał "pakiet nicejski".
Odnosząc się do drugiej kwestii spornej, czyli odniesienia do tradycji chrześcijańskiej w preambule unijnej konstytucji, Miller podkreślił, że ten postulat Polski "w żadnym wypadku nie zmierza do narzucenia Unii Europejskiej jednego punktu widzenia w sprawach religijnych".
"Polska sama jest krajem przestrzegającym rozdziału państwa od Kościoła, w którym od wieków funkcjonują obok siebie w najlepszej harmonii różne religie świata. Chodzi jedynie o potwierdzenie prawdy historycznej, która jest obecna w naszej świadomości i w naszej kulturze materialnej, widocznej w każdym mieście i w każdej wsi naszych państw, w każdym muzeum sztuki europejskiej" -przekonywał Miller.
"Jesteśmy otwarci na inne istotne z punktu widzenia historii Europy wydarzenia i symbole" - zapewnił.
"Wielki ocalony"
"Premier jest w centrum zainteresowania na unijnym szczycie w Brukseli. Mówią o nim "nasz bohater" i "wielki ocalony"" - poinformował rzecznik rządu Marcin Kaszuba.
Associated Press pisze, że przybycie Millera to znak determinacji, z jaką Polska podchodzi do budzącej spory sprawy głosowania w rozszerzonej Unii. Premier wybrał się do Brukseli, mimo że ucierpiał w wypadku rządowego śmigłowca w ubiegły czwartek i od tego czasu przebywał w szpitalu. Rano wyszedł na przepustkę.
Miller został powitany przed siedzibą UE przez premiera Luksemburga Jean-Claude'a Junckera i szefową luksemburskiej dyplomacji Lydie Polfer. Oboje, wraz z ochroniarzami, pomogli Millerowi wyjść z mikrobusa, którym przyjechał z lotniska - pisze AP.
Agencja dodaje, że mimo uśmiechu na twarzy premier sprawiał wrażenie osłabionego, a idąc, wspierał się na towarzyszących mu osobach.