Wielki Głód na Ukrainie - miliony ofiar polityki Józefa Stalina
Józef Stalin celowo spowodował klęskę głodu, aby zdobyć środki niezbędne do zbudowania silnej armii, która miała wprowadzić sowiecki porządek na całym świecie. Według różnych szacunków, Wielki Głód na Ukrainie doprowadził do śmierci od 3,89 do 10 mln ludzi. - Najbardziej przerażający był kanibalizm i to wcale nie dlatego, że ludzie jedli ludzi, ale dlatego, że był on tak powszechny, że niemal wszyscy do niego przywykli. Oburzenie wywoływało często dopiero to, że rodzice mordowali swoje dzieci. Ponad 2,5 tys. osób zostało skazanych w 1933 roku za akty kanibalizmu - pisze w artykule dla WP.PL dr Tymoteusz Pawłowski.
27.03.2014 16:23
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwsza wojna światowa była dla imperium rosyjskiego straszliwą klęską. Zginęły miliony ludzi. Ilu dokładnie - nie wiadomo, gdyż krwawa wojna zamieniła się w jeszcze bardziej krwawą wojnę domową. Szacuje się, że w latach 1914-1921 śmierć poniosło kilkanaście milionów ludzi. Sytuacja gospodarcza nowo powstałego państwa - zwanego od końca 1922 roku Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich - była tak zła, że jego komunistyczni włodarze porzucili komunistyczny model ekonomii. W 1921 roku ogłoszono NEP - Nową Politykę Ekonomiczną - opartą na gospodarce wolnorynkowej. NEP trwał do 1929 roku, a przez tych kilka lat nastąpił niespotykany wcześniej w Rosji - ani później w ZSRS - rozwój gospodarczy. Brał w tym udział - na masową skalę - kapitał zagraniczny. Na Zachodzie powszechnie wierzono, że w ten sposób państwo bolszewickie stanie się państwem kapitalistycznym (a więc przejdzie takie zmiany, które od ćwierć wieku przechodzą Chiny).
Najsilniejsza armia świata
NEP był jednak tylko krótkim epizodem, wynikający zarówno z kryzysu gospodarczego, jak i kryzysu władzy. Pod koniec lat 20. XX wieku poprawiła się ekonomia ZSRS i wyjaśniła sytuacja polityczna: pełnię władzy zdobył Józef Stalin. W 1928 roku ogłosił zakończenie NEP-u, odejście od zasad wolnego rynku, likwidację własności prywatnej i zainicjowanie "pięciolatki" - programu gospodarczego, który miał doprowadzić do przekształcenia Armii Czerwonej w najliczniejsze i najlepiej uzbrojone siły zbrojne świata. Wnet okazało się jednak, że przemysł sowiecki jest zbyt słaby, żeby produkować czołgi, samoloty i okręty, których licencje zakupiono w Niemczech, Włoszech, Ameryce czy Wielkiej Brytanii. Całą energię państwa należało skoncentrować na stworzeniu przemysłu zbrojeniowego. Obywatele ZSRS ponieśli straszliwą cenę tej decyzji.
Za przemianę Armii Czerwonej w najsilniejszą armię świata zapłacić mieli chłopi. Nie tylko dlatego, że stanowili 80 proc. ludności ZSRS, ale także dlatego, że - dzięki NEP-owi - ich kondycja ekonomiczna była bardzo dobra, a na wsi produkowano duże ilości zboża. W latach 20. XX wieku chłopi sprzedawali jednak tylko 15-20 proc. produkcji rolnej, całą resztę pozostawiając sobie: połowę przeznaczając do wykarmienia inwentarza i kolejnych zasiewów, a połowę - konsumując.
Józef Stalin wraz ze swoimi towarzyszami doszedł do wniosku, że ludzie nie muszą jeść, natomiast państwo musi eksportować produkty rolne. W Moskwie uznano, że najlepszym środkiem do osiągnięcia tego celu będzie kolektywizacja rolnictwa: indywidualne gospodarstwa miały być zabrane ich właścicielom, a na stworzonych w ten sposób sowchozach (gospodarstwach państwowych) i kołchozach (gospodarstwach spółdzielczych) pracować mieli jako robotnicy rolni dawni właściciele ziem. Przyniosło to oczekiwane przez komunistów rezultaty: w 1930 roku państwo skupiło 30 proc. produkcji rolnej, a w 1931 - 50 proc.. W ten sposób w spichlerzach pozostało bardzo niewiele zboża i chłopi musieli podjąć tragiczny wybór: albo ich rodziny nie dostaną jedzenia, albo nie będzie czym wykarmić trzody i nie będzie czym obsiać pól.
Ochrona pól uprawnych w kołchozie w rejonie rejon Połtawy, 1932 rok fot. Wikimedia Commons
Chłopi zaczęli więc chować zboże przed państwem sowieckim. Jednak połączone siły działaczy partii komunistycznej i oprawców z NKWD sprawiły, że bardzo niewiele zboża mogło pozostać ukryte. Jakie były "metody poszukiwań"? Oddajmy na chwilę głos Michaiłowi Szołochowowi, wielkiemu pisarzowi i autorowi "Cichego Donu", który tak opisywał je w swoim liście do Stalina z 4 kwietnia 1933 roku: "Metoda chłodu... Rozbiera się kołchoźnika i nago 'wystawia się na chłód' w jakiejś szopie. Kołchoźników często 'wystawiano na chłód' całymi brygadami. Metoda gorąca: Skrapia się stopy i brzegi sukien kołchoźnic naftą i podpala. Potem się je gasi i zaczyna od nowa. W kołchozie Nałowskim niejaki Płotkin, 'pełnomocnik' komitetu rejonowego [NKWD], zmuszał przesłuchiwanych kołchoźników do kładzenia się na rozgrzanym do białości piecyku, a następnie ich ochładzał, zamykając nago w szopie."
Czołgi zamiast chleba
7 sierpnia 1932 roku ogłoszono złowieszcze "prawo 5 kłosów": wszelka kradzież lub roztrwonienie "socjalistycznej własności - nawet 5 kłosów zboża - była karana 10-letnim więzieniem lub śmiercią. Do końca 1933 roku na podstawie tego paragrafu skazano 125 tys. ludzi, w tym 5,4 tys. na karę śmierci. W tym samym czasie do łagrów trafiło także ćwierć miliona kułaków - nazywano w ten sposób każdego chłopa, który pozwalał sobie na jakikolwiek - nawet czysto symboliczny - opór.
Kupno jedzenia i zboża na wolnym rynku za waluty i złoto było zgodne z prawem tylko w specjalnych sklepach, tzw. torgsinach ("torgowych sindikatach"). Dzięki temu państwo sowieckie pozyskało walutę zarobioną przez społeczeństwo podczas trwania tzw. NEP-u i mogło pozwolić sobie na zakup uzbrojenia. Koszt licencji brytyjskiego czołgu średniego wnosił 20 tys. funtów, ok. 250 kg złota. Nie było na nią stać rządu Rzeczypospolitej, który też starał się wzmocnić Wojsko Polskie. Tymczasem do Sowietów była to drobna suma, miesięczny utarg jednego tylko "torgsina". W 1932 roku takich torgsinów było w ZSRS 263!
Kolejka po chleb przed torgsinem w Charkowie, rok 1932 fot. Wikimedia Commons/Państwowe Archiwum Ukrainy
Klęska głodu z całą siłą wybuchła w 1933 roku. Opanowała południowo-zachodnią część ZSRS, a przede wszystkim - Ukrainę. Dziś historycy są pewni, że głód wywołano świadomie. Spierają się jednak, czy było to zaplanowane przez Moskwę ludobójstwo na narodzie ukraińskim. Wiele na to wskazuje: na Ukrainę nałożono największe kontyngenty, na Ukrainę skierowano najbrutalniejszych enkawudzistów, jednocześnie mordując przedstawicieli ukraińskiej elity, nie tylko prawdziwych i wydumanych wrogów Związku Sowieckiego (jak Mychajło Hruszewskiego, pierwszego premiera niepodległej Ukrainy), ale także ukraińskich komunistów. Warto zwrócić uwagę na dane statystyczne: pomiędzy 1926 a 1939 rokiem ludność Rosji wzrosła o 16,9 proc., a ludność Ukrainy o 6,6 proc.
Śmierć z głodu poniosły miliony ludzi. Od stycznia do czerwca 1933 roku, w najtragiczniejszym półroczu "Hołodomoru" - tak tragedia ta nazywana jest w języku ukraińskim - w obwodzie charkowskim zmarło 100 tys. ludzi (dla porównania: rok wcześniej zmarło 5 tys.). Ludzie umierali także w miastach. Dorośli nie mogli przenosić się do miast, zabraniało im tego - pod groźbą więzienia lub śmierci - prawo wprowadzone w grudniu 1932 roku. Do miast przybywały dzieci, niektóre samodzielnie, w poszukiwaniu żywności, inne były przywożone przez umierających z głodu rodziców, w nadziei, że państwo sowieckie zaopiekuje się nimi. Konsul włoski w Charkowie tak opisywał ową opiekę: "Tam [na dworcu towarowym] gromadzi się dzieci znalezione na dworcach i w pociągach, a także rodziny chłopów i samotne starsze osoby schwytane w mieście w ciągu dnia. Jest tam też personel medyczny, który dokonuje "selekcji". Ci, którzy jeszcze nie spuchli i mają szansę na przeżycie, kierowani są do baraków w Chołodnej Gorze, gdzie kona na słomie
prawie 8000 ludzkich dusz, w większości dzieci. [...] Osoby opuchnięte przewozi się pociągami towarowymi na wieś, żeby nie umierały na widoku. Po dotarciu na miejsce wyładunku kopie się wielkie rowy, do których wrzuca się zwłoki zebrane za wszystkich wagonów."
Fotografia wykonana na Ukrainie między 1932 a 1933 rokiem fot. Wikimedia Commons/Gareth Richard Vaughan Jones
Żniwo zabierał nie tylko głód, ale także choroby atakujące osłabione organizmy: tyfus, dur brzuszny, ospa. Najbardziej przerażający był jednak kanibalizm i to wcale nie dlatego, że ludzie jedli ludzi, ale dlatego, że był on tak powszechny, że niemal wszyscy do niego przywykli. Oburzenie wywoływało często dopiero to, że rodzice mordowali swoje dzieci. Ponad 2,5 tys. osób zostało skazanych w 1933 roku za akty kanibalizmu.
Nie wiadomo dziś dokładnie, ile było ofiar głodu. Trudno jest je policzyć, ze względu na brak precyzyjnych kryteriów, migracje ludności, częste zmiany granic i wojny światowe - zarówno pierwszą, jak i drugą. Warto przy tym zauważyć, że obie wojny światowe toczyły się przede wszystkim na terenie Białorusi i Ukrainy. Na ziemie etnicznie rosyjskie pierwsza wojna światowa nie dotarła wcale, a druga - jedynie na krótki czas i na niewielki obszar. W dodatku w latach 1946-1947 na Ukrainie wybuchła kolejna klęska głodu. Dziś liczbę ofiar głodu wywołanego przez Stalina szacuje się na 10 milionów ludzi. Dokumenty - niepełne, nierzetelne i bardzo często fałszowane - pozwoliły doliczyć się 3,89 mln zagłodzonych na śmierć mieszkańców Ukrainy (w tym także kilkudziesięciu tysięcy Polaków). Na innych ziemiach Związku Sowieckiego głód zabrał życie kolejnemu milionowi ludzi, z których 200 tys. stanowili Ukraińcy.
Hołodomor jest dla współczesnej Ukrainy tym, czym byłyby dla Polaków połączone zbrodnie katyńska i oświęcimska. Głód jest wielką tragedią, a możliwość mówienia o nim - symbolem wolności (dopóki Związek Sowiecki istniał, problem Wielkiego Głodu w ogóle nie był poruszany, nie dyskutowano o nim także na Zachodzie).
Konsekwencje demograficzne Hołodomoru widać do dzisiejszego dnia. Najstraszniej ucierpiał chyba Kubań, czyli terytorium na wschód od Krymu. Był on zasiedlony przede wszystkim przez Ukraińców i w latach rewolucji bolszewickiej skłaniał się ku zjednoczeniu z Ukrainą. Tego Moskwa nie wybaczyła: chłopów, którzy nie zmarli z głodu, wywieziono na Syberię, dlatego dziś na Kubaniu próżno szukać śladów ukraińskiej mowy. Wielki Głód pomógł także Moskwie w rusyfikacji wschodniej Ukrainy, która obecnie pozostaje w dużej mierze zamieszkana przez ludność rosyjskojęzyczną.
Należy też mieć na uwadze to, że siła Armii Czerwonej, rozwój przemysłowy Rosji, a nawet piękne stacje metra w Moskwie - są wybudowane na trupach ukraińskich chłopów. I koniecznie pamiętać o polskich bohaterach wojny z bolszewikami w 1920 roku. Gdybyśmy wówczas nie obronili niepodległości, Moskwa zgotowałaby nam ten sam los, co Ukraińcom.
dr Tymoteusz Pawłowski dla Wirtualnej Polski