Wiejas: "Kupiłem piwo, włączyłem pornografię. Niech żyje Jarosław Kaczyński" (Opinia)
Nie ma rzeczy, której Jarosław Kaczyński nie zrobiłby dla zdobycia głosów. Gdy trzeba, a właśnie zbliża się ten moment, prezes PiS każdemu przychyli nieba. Na celownik wziął internautów, którzy nie tak dawno jawili mu się niemal jako degeneraci żłopiący browca i oglądający w internecie pornosy.
01.04.2019 | aktual.: 01.04.2019 10:59
Marzec 2008 roku. Jarosław Kaczyński: "Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota”. (…) Wiadomo, kto ma przewagę w Internecie i kto się nim posługuje. Tą grupą najłatwiej manipulować, sugerować na kogo ma zagłosować".
Marzec 2019 roku. Jarosław Kaczyński: "W Parlamencie Europejskim zapadła decyzja, która w wolność godzi. Mówię o wolności w internecie, czyli tzw. ACTA 2. Prawo i Sprawiedliwość tak zaimplementuje to prawo, że wolność będzie zachowana. (…) Oni często o wolności mówią, nawet krzyczą, ale warto cytować ten fragment Tuwimowskich 'Kwiatów polskich', który mówi o słowach zmienionych przez krętaczy. Krętacze ciągle działają, także w naszym kraju".
Ewolucja prezesa Kaczyńskiego
Jest takie mało eleganckie powiedzenie: "tylko krowa nie zmienia poglądów". Prezes PiS, jak widać przeszedł długą drogę – od tego, który dyskredytuje internautów, do tego, który najzagorzalej broni ich praw.
Niezmienne jest tylko to, że i w 2008 roku, i w 2019, prezes Kaczyński dostrzega bliżej nieokreślone siły, które chcą ludźmi manipulować. Jak to u Kaczyńskiego, czają się nienazwane gdzieś w mroku i stamtąd niecnie pociągają za sznurki.
Nasuwa się pytanie, czy prezes PiS przypadkiem sam nie manipuluje? Dla kogoś, kto systematycznie ogranicza wolność demokratycznych instytucji w kraju, strojenie się w skórę owieczki to dość ryzykowne posunięcie. Jakby Jarosław Kaczyński tej skóry nie naciągał, to zawsze wyjdzie spod niej wilczy ogonek, albo błyśnie groźny kieł.
Nawet gdyby powtórzył tysiąc razy, że "Polska w dzisiejszym świecie, gdzie wolność się cofa - trzeba tak to sobie jasno powiedzieć - w Europie pozostanie wyspą wolności. Dzięki komu? Dzięki Polakom i dzięki PiS".
Na nieszczęście dla prezesa internet pamięta wszystko lub prawie wszystko, co zostało powiedziane przez polityków. Jeszcze raz cofnę się do marca 2008 roku.
"W moim prywatnym przekonaniu, przed wojną, w ramach tradycyjnej kultury istniało wiele kanałów komunikacyjnych, które nawet tym często bardzo prostym ludziom były w stanie coś przekazać. Na przykład przemówienia na jarmarku były takim kanałem informacyjnym" – mówił Kaczyński.
Internet - jarmark XXI wieku
Dla prezesa byłoby chyba lepiej, gdyby ten jarmarczny kanał informacyjny trwał, bo ten internetowy bez litości przypomni mu wystąpienia, o których chciałby pewnie zapomnieć (części niewygodnych, z dzisiejszego punktu wiedzenia przemówień prezesa, nie sposób odnaleźć na stronie partii. Tyle że strona PiS to nie cały internet).
Żeby daleko nie szukać sprzeczności w słowach i czynach Kaczyńskiego. Ciekawe, jak do jego deklaracji ma się niewymagająca zgody sadów inwigilacja w sieci? Może załatwi jej cofnięcie?
Dzięki temu odpowiednie służby bez problemu wydobędą informacje o tym, który z internautów waśnie ogląda pornosa. A przy beztrosce buszującego w sieci, służby zobaczą nawet czy pije browca.
To niewybaczalne, chyba że żłopie za zdrowie Jarosława Kaczyńskiego i wolności w jego rozumieniu.