Wiejas: "Kaczyński żyje w swoim świecie. Druga możliwość niepokoi" (Opinia)
Jarosław Kaczyński osiągnął mistrzowski level. Kiwa się już sam ze sobą. Rolnikom obiecuje pieniądze, których nie ma. Polaków straszy euro, którego wprowadzenia nikt w ostatnim czasie nie zapowiadał. Zapomniał o tym, co wyborców niepokoi najbardziej – strajku nauczycieli i rewolucji w OFE.
18.04.2019 | aktual.: 18.04.2019 15:53
Od początku konfliktu rząd – nauczycielskie związki zawodowe problem wydaje się dla Jarosława Kaczyńskiego zbyt mały, aby najważniejszy człowiek w państwie się nad nim pochylił. Możliwe, że prezes PiS realizuje w ten sposób plan przygotowany przez spin doktorów.
Na podstawie obserwacji z ostatnich dwóch tygodni, plan ten – w ogólnych założeniach - wyglądał następująco: strajk, choć uciążliwy, to wkrótce wygaśnie; weźmiemy nauczycieli głodem (niewypłacanie pensji); sami będą szybko mieli dość; wyborcy nie będą z nimi sympatyzować.
I w swoich kalkulacjach PiS się nie pomylił. Udało się przeprowadzić egzaminy ósmoklasistów i gimnazjalne. Kwestia matur nie jest jeszcze przsądzona, ale pewnie znajdzie się sposób, żeby sklasyfikować uczniów maturalnych klas bez udziału strajkujących nauczycieli.
Kolejny element pacyfikacji nauczycieli, czyli oświatowy "Okrągły stół", który ma odbyć się po świętach, załatwi sprawę do końca. Przecież w imię przyszłości dzieci belfrzy do niego usiądą. A jak już usiądą, to rząd pochwali się, że wypracuje doskonałe rozwiązania systemowe na przyszłość.
Będzie przy tym liczył - zapewne nie przeliczy się w tych rachubach – na krótką pamięć Polaków, którzy szybko zapomną, że to "reforma" minister Anny Zalewskiej była przyczyną protestu nauczycieli. Ot, pani Zalewska zapomniała, że w szkołach jest ktoś taki jak nauczyciele.
Zobacz także
Programy sypią się z rękawa
Czas wracać jednak do prezesa PiS i jego samodoskonalenia w kiwaniu się z samym sobą. Dosłownie w przeddzień strajku nauczycieli w Kadzidle odbywała się konwencja PiS, na której prezes Kaczyński przedstawił swoje priorytety. Polityk wymyślił sobie, że obieca pieniądze polskim rolnikom. Mówił z zapałem i przekonaniem, jak to prezes. A że obiecywał pieniadze, których Polska jeszcze nie ma?
Program Obora + (po stówce na każdą świnię i pięć stów na krowę) ma być finansowany z unijnego budżetu, którego wciąż nie ma, a jak już wreszcie będzie uchwalony, to ma być niższy niż obecny.
Nie przeszkadzało to roztoczyć przez rolnikami świetlanej wizji, która zrodziła się w głowie Kaczyńskiego, który wystąpienie zakończył "a może być jeszcze więcej [niż 100 i 500 zł - red]".
O nauczycielach Jarosław Kaczyński nawet się nie zająknął, choć już właściwie było przesądzone, że dojdzie do strajku. Wypomniał mu to szef ZNP Sławomir Broniarz: "A ile dla nauczycieli? W Polsce lepiej być świnią niż nauczycielem". Odpowiedzi oczywiście się nie doczekał.
Wydawać by się mogło, że nie może być większego dowodu – niż ten dostarczony w Kadzidle - na oderwanie się prezesa Kaczyńskiego od rzeczywistości. O naiwności ludzka.
Minął kolejny tydzień, a prezes wymyślił nowego smoka, z którym będzie walczył, a może raczej byka, którego będzie ujeżdżał (jak wiecie prezes uwielbia rodeo).
Choć nikt w ostatnim czasie nie wspominał o wprowadzeniu w Polsce euro, Jarosław Kaczyński ogłosił, że euro nie będzie, dopóki "nie osiągniemy rozwoju państw Zachodu". Kiedy to nastąpi, ten rozwój znaczy, prezes nie był łaskaw powiedzieć. Możemy się tylko domyślać, że nieprędko, bo polityka socjalna kosztuje, a drenowani kolejnym zapowiadanymi podatkami przedsiębiorcy będą myśleć raczej o przetrwaniu, a nie rozwoju.
Te swojej strachy przed euro prezes przelał na papier i rozesłał projekt odpowiedniej deklaracji "Nie dla euro" do liderów innych partii.
Żeby było jasne – o nauczycielach nadal nic nie mówił. Tak jak o rewolucji w OFE, która przygotował nam rząd. Przy jej realizacji skasują od nas 15 proc. podatku od sum, które uciułaliśmy dotychczas. W ten sposób PiS może pozyskać ponad 20 mld złotych.
Super. Dysponując kolejną kasą od Polaków prezes będzie mógł snuć kolejne wizje. Program "Coś tam +" na pewno zakiełkuje w jego głowie. A, że Jarosław Kaczyński w tym swoim kiwaniu coraz mniej zauważa realne problemy Polaków? Jednego dnia obiecuje odbudowę połączeń PKS, a następnego dnia pieniądze na ten cel są obcinane. A kogo to obchodzi? Na pewno nie jego.
Nie wierzę, że to cynizm
A gdzie druga ewentualność, ta, o której napisałem w tytule?
Możliwe, że Jarosław Kaczyński prowadzi świadomą, cyniczna grę spychając na margines tak ważną grupę zawodową, jak nauczyciele. Przy okazji z rozmysłem igra z uczuciami rodziców i uczniów, bo wie, że siła i czas są po jego stronie.
Ale to chyba niemożliwe. Dlatego odsuwam od siebie tę myśl.