Polska"Wiedziałem o 'liście Wildsteina' - jasne było, że nie będziemy jej publikować"

"Wiedziałem o 'liście Wildsteina' - jasne było, że nie będziemy jej publikować"

Wiedziałem, że lista z archiwum Instytutu Pamięci Narodowej istnieje i jest w naszej dyspozycji. Z mojej strony było wszystko jasne: nie będziemy jej publikować ani upowszechniać. Bronisław Wildstein zrobił to bez mojej wiedzy, na własną rękę - powiedział redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Grzegorz Gauden.

01.02.2005 | aktual.: 01.02.2005 15:07

Rozmawiałem z panem Wildsteinem i on powiedział wyraźnie, że będzie sam ustalał swój sposób postępowania i nie widzi potrzeby podporządkowywania się decyzjom przełożonych. Uważam to za nie do zaakceptowania w jakiejkolwiek redakcji - tłumaczył Gauden. Jego zdaniem, jest to wyraz nielojalności dziennikarza.

Pytany, czy brał pod uwagę możliwość zawieszenia, a nie zwolnienia Wildsteina, Gauden powiedział, że nie. Podkreślił, że decyzja o rozstaniu się z Wildsteinem była jego osobistą decyzją, choć dyskutowano nad nią wcześniej na kolegium redakcyjnym. Również sformułowane tam wnioski kazały mi tak postąpić - zaznaczył.

Gauden zamierza spotkać się z dziennikarzami każdego z działów "Rz" i rozmawiać o sytuacji związanej ze zwolnieniem Wildsteina.

Odejście Wildsteina ma związek z faktem, że publicysta udostępnił znajomym dziennikarzom, skopiowaną z komputera IPN listę około 240 tysięcy nazwisk tajnych współpracowników SB, funkcjonariuszy SB, osób pokrzywdzonych i tych, które SB wytypowała do ewentualnej współpracy.

Na pewno te dokumenty nie znalazły się w rękach pana Wildsteina w związku z określonymi procedurami obowiązującymi w Instytucie Pamięci Narodowej; zostało nadużyte zaufanie do Instytutu - oświadczył prezes IPN Leon Kieres po ujawnieniu listy.

Pięcioosobowy zespół w IPN bada okoliczności, w jakich publicysta uzyskał listę nazwisk osób, których akta przechowuje IPN.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)