Więcej lekcji, więcej kłopotów
Od przyszłego roku w gimnazjach będzie czwarta godzina wf. Nauczyciele dwoją się i troją, by pomieścić dzieci w salach gimnastycznych.
30.04.2005 | aktual.: 30.04.2005 08:50
We wrocławskich szkołach sale są średniej wielkości. Dzieci się w nich nie mieszczą. Czwarta godzina powoduje, że plan musiałby być dwu- lub nawet trzyzmianowy. Dlatego dyrektorzy zdecydowali, że ta lekcja wf. będzie inna. – Zorganizujemy zajęcia z siatkówki, koszykówki, piłki ręcznej i aerobiku. Dzieci zdeklarują, że w tym semestrze chcą chodzić na przykład na kosza. Zostaną po lekcjach i będą ćwiczyć – tłumaczy Teresa Bartnicka-Romanowska, dyrektor Gimnazjum nr 4 przy ulicy Paulińskiej. To jest zgodne z rozporządzeniem ministra, które mówi, że czwarta godzina może być realizowana w różnych formach: mogą być to zajęcia rekreacyjne, gry i zabawy ruchowe, aktywne formy turystyki, imprezy i rozgrywki sportowe.
W Gimnazjum nr 29 przy ulicy Kraińskiego uczniowie dostaną specjalne kartki, na których nauczyciele zaznaczać będą ich obecność. Bo czwarta godzina, choć w większości szkół będzie miała lekką formę i nie będzie oceniana – jest obowiązkowa. W szkole zatrudniony będzie dodatkowy nauczyciel. – Specjalizuję się w walkach Wschodu. Myślę, że czwarta lekcja wf., na której dzieci poznawać będą sztukę walki, to bardzo atrakcyjna forma dla uczniów – mówi Marianna Boberska, dyrektor szkoły.
W Gimnazjum nr 16 przy ulicy Jemiołowej wuefiści właśnie układają plan, w którym uwzględniają czwartą godzinę wf. – Chcę poznać dzieci z mniej znanymi dyscyplinami sportowymi, na które normalnie, realizując program, nie ma czasu: snowboard, windsurfing, wspinaczka – tłumaczy Beata Matras, nauczycielka wf. w Gimnazjum nr 16. Za małe sale – Idea jest dobra i piękna, bo dla naszych dzieci, w dobie komputerów, ruch jest niezbędny. Ale nikt nie pomyślał, jakie zaplecze techniczne mają szkoły. Te sale są małe i trudno zorganizować w nich dodatkowe lekcje – tłumaczy Ewa Wolak, przewodnicząca komisji edukacji Urzędu Miejskiego.
Z pomieszczeniem dzieci w sali od roku borykają się szkoły podstawowe. – Zrobiliśmy zajęcia fakultatywne. Dzieci zapisywały się, w zależności od swoich zainteresowań, na koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną – tłumaczy Grażyna Szternel-Orzech, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 17 przy ulicy Wieczystej. – Jesteśmy dużą szkołą. Pracujemy na trzy zmiany. Sala gimnastyczna zwalnia się o godzinie 17. Czwarta, fakultatywna lekcja wf. kończy się więc o godzinie 19. Skutek jest taki, że dzieci, które kończą lekcje o 13, na 18 przychodzą na wf. I na początku nawet im się to podobało, ale potem kolidowało z lekcjami angielskiego, z zajęciami w młodzieżowych domach kultury.
Idea była piękna, gorzej z realizacją – tłumaczy dyrektor siedemnastki. Skoro zajęcia fakultatywne nie zdały egzaminu, dyrektor włączyła w tym roku czwartą lekcje wf. do planu lekcji. – Jest to o tyle możliwe, że jest niż i w szkole uczyć się będzie 500 uczniów, a nie, jak w latach ubiegłych, 700. I tak pracujemy długo, więc powinno się to udać – dodaje Grażyna Szternel-Orzech. Pieniądze są Żeby sfinansować czwartą lekcję wf., miasto musi zapłacić przynajmniej za jedną czwartą etatu w tygodniu. – Wyliczyliśmy, że o tyle zwiększy się zapotrzebowanie na wuefistów – mówi Lilla Jaroń, dyrektor wydziału edukacji Urzędu Miejskiego. – I to minimum, ten kawałek etatu, gwarantujemy każdej szkole. Zależy nam jednak na tym, żeby czwarta godzina była inna od zwyczajnych lekcji. Takie pomysły będziemy doceniać. Mamy możliwości, żeby nie oszczędzać na etatach – deklaruje Jaroń. Zmiana liczby godzin lekcyjnych powinna zmienić też współczynnik, który pozwala wyliczyć, ile etatów jest potrzebnych w szkole. Ale choć doszła
jedna godzina – współczynnik się nie zmienił. Szkoły sfinansują wf. z pieniędzy, które mają na zajęcia pozalekcyjne: kółka teatralne, plastyczne, matematyczne i szkolne kluby sportowe.
– Dla mnie rozwiązanie jest jedno. Skoro dzieci mają dodatkowy wf., zrezygnowałam z sks-ów– tłumaczy Izabela Bobowska, dyrektor Gimnazjum nr 16 przy ulicy Jemiołowej. Zdaniem Lilli Jaroń można tę sprawę rozwiązać zupełnie inaczej. – Wystarczy, że w arkuszu organizacyjnym uwzględni się zajęcia pozalekcyjne i zawnioskuje dofinansowanie dla wuefistów. Każdy arkusz będzie rozpatrywany indywidualnie. To od pomysłu nauczycieli i dyrektorów zależy, ile pieniędzy dostanie szkoła – tłumaczy dyrektor wydziału edukacji.
To nie spacer d dr Marek Lewandowski z katedry dydaktyki wychowania fizycznego na wrocławskim AWF-ie Czwarta godzina wf. powstała z myślą o tym, żeby wykształcić w dzieciach, a tym samym w społeczeństwie, inne myślenie o kulturze fizycznej. Zmobilizować je do aktywnej rekreacji, realizować zajęcia, na które nie pozwala program i dotychczasowe trzy godziny zajęć. Dlatego z założenia miały to być zajęcia fakultatywne. Uczniowie powinni móc wybrać sobie dyscyplinę, którą się interesują, którą chcą trenować. Pod żadnym pozorem nie powinien być to spacer po mieście.
Małgorzata Agaciak