Mocny reportaż WP. Jest reakcja z rządu
Wirtualna Polska ujawniła, że na fermie świń w Wodzinie Majorackim stosowano makabryczne metody. "Oburzający materiał" - skomentował wiceminister rolnictwa Krzysztof Ciecióra. Zwrócił się też do aktywistki, która pod przykrywką nakręciła materiał o dziejącym się na fermie dramacie zwierząt.
Aktywistka stowarzyszenia Otwarte Klatki przez trzy miesiące pracowała na fermach w Bukowiu Dolnym i Wodzinie Majorackim, gdzie nagrywała skandaliczne zachowania pracowników. Rzucali m.in. zwierzętami o beton. Sprawę opisali dziennikarze Wirtualnej Polski.
"Oburzający materiał" - napisał na Twitterze wiceminister rolnictwa Krzysztof Ciecióra. "Okrucieństwo wobec zwierząt zawsze będzie ścigane, bo dobrostan zwierząt w Polsce jest absolutnym priorytetem" - podkreślił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koszmar zwierząt na fermie. WP dotarła do zatrważającego nagrania [+18]
Wiceminister atakuje wolontariuszy
Minister oskarżył także wolontariuszkę stowarzyszenia Otwarte Klatki "oburzające" zachowanie. "Natychmiastowa reakcja ograniczyłaby cierpienia. Nie tak wygląda branża hodowli w Polsce" - napisał.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Weronika była tam zatrudniona, musiała wykonywać swoje obowiązki i zachować zimną krew mimo tego, co zobaczyła. Inaczej materiały by nie powstały i nadużycia na tej fermie nie ujrzałyby światła dziennego. W doniesieniu zawarliśmy szczegóły i okoliczności opisywanych nadużyć" - odpisało stowarzyszenie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Co więcej, z tekstu wynika, że pracodawca wiedział, że z pracownikiem są problemy, a mimo to dopuszczał go do pracy. Obarczanie winą aktywistki, która weszła w układ, który już na tej fermie wcześniej funkcjonował, to odwracanie uwagi od sedna problemu" - podkreśliło stowarzyszenie.
"Z artykułu wynika, że wolontariuszka dokonywała kastracji w okrutny dla zwierząt sposób. Czyli brała udział w procedurze. Wstydu nie macie" - odpisał Ciecióra. Stwierdził, że aktywistka "mogła odmówić wykonania obowiązków i rozwiązać umowę". "W każdej chwili mogła zawiadomić odpowiednie służby. Wstyd" - przekonuje.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
"Wstydem jest taka próba odwrócenia kota ogonem - dzięki temu, że została, udało się pozyskać materiał dowodowy, na podstawie którego złożone zostało zawiadomienie do prokuratury" - napisała Anna Iżyńska z Otwartych Klatek. "Ale dla Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi wygodniej byłoby, gdyby zrezygnowała i nie było tej dyskusji, tak?" - dodała.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wydarzeniami na fermie zajmuje się prokuratura
Sprawa zabójstwa świń w Wodzinie Majorackim trafiła do Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim. Obie strony - Otwarte Klatki i dzierżawca fermy - podkreślają swoją troskę o zwierzęta. - Całą swoją karierę uważałem, że zwierzęta dobrze traktowane odwdzięczają się dobrą produkcją - mówi dzierżawca Michał Bajkowski.
Pracownik, który stosował przemoc, już stracił pracę. Umowa z nim została rozwiązana ostatniego dnia kwietnia.
Czytaj więcej: