Wiadomo, dlaczego zmarł samobójca z aresztu w Poznaniu
Sławomir M., którego ciało znaleziono w poniedziałek w celi Aresztu Śledczego w Poznaniu, zmarł wskutek wykrwawienia - wynika z przeprowadzonej sekcji zwłok. Mężczyzna został w sobotę aresztowany, gdy próbował napaść na bank.
08.09.2009 14:15
Jak powiedziała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus, sekcja zwłok potwierdziła wstępne ustalenia śledczych. Po oględzinach ustalono, że mężczyzna podciął sobie tętnicę pachwinową nożykiem wyciągniętym z jednorazowej maszynki do golenia.
- Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną zgonu był wstrząs krwotoczny spowodowany uszkodzeniem tętnicy udowej. Biegłemu okazano narzędzie, które miało posłużyć do przecięcia tętnicy i biegły nie miał wątpliwości, że do tego rodzaju obrażeń Sławomir M. posłużył się nożykiem - powiedziała Mazur-Prus.
Przesłuchany został już strażnik, który znalazł zwłoki Sławomira M., trwają dalsze przesłuchania. Jak powiedziała Mazur-Prus, mężczyzna ostatni raz był widziany w poniedziałek ok. godz. 6.10. O 7.45 nie odebrał śniadania.
Prokuratura potwierdza, że w celi znaleziono 7 listów napisanych przez Sławomira M. do bliskich oraz do różnych instytucji w tym do sądu. Według Mazur-Prus, w żadnym z listów nie zostały wyjaśnione przyczyny targnięcia się na życie.
Mężczyzna został ujęty w ubiegłym tygodniu. Według policji 37-latek miał na swoim koncie napady na trzy banki, zatrzymano go podczas czwartego napadu.
Sławomir M. został zauważony przez policjantów w siedzibie jednego z poznańskich banków. Miał na twarzy kominiarkę, w ręku trzymał przedmiot przypominający broń. Policjanci obezwładnili go, uniemożliwiając dokonanie napadu.
Mężczyźnie postawiono zarzuty dokonywania rozbojów. Broń używana przez niego okazała się atrapą. 37-letni Sławomir M. wcześniej był już karany za podobne przestępstwa. Od kilku lat mężczyzna przebywał w więzieniu, gdzie odbywał karę 10 lat pozbawienia wolności. Został zatrzymany w trakcie przerwy w odbywaniu kary.
Zatrzymany podejrzany był również o dokonanie trzech innych napadów w Poznaniu. W każdym z tych przypadków zamaskowany przestępca, wchodząc do siedziby banku terroryzował obsługę, po czym kradł pieniądze i uciekał.