Obostrzenia. Wesela zakazane w czerwonej strefie. Ślub miał być w piątek. "Jesteśmy załamani"
Brak czasu, straty finansowe, nieprzespane noce, telefony od gości - tak przyszłe pary, które na ostatnią chwilę muszą odwoływać wesela po wprowadzonych obostrzeniach opisuje swoją rzeczywistość. - Jesteśmy załamani. To miał być najpiękniejszy dzień w naszym życiu - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Ewelina, której wesele miało odbyć się w przyszły piątek.
Bezwzględny zakaz wesel - jak poinformował w czwartek premier Mateusz Morawiecki - obowiązuje od 19 października w czerwonej strefie. Maksymalnie 25 osób (bez możliwości zabawy tanecznej) będzie mogło z kolei uczestniczyć w wydarzeniach, które zostaną zorganizowane w strefie żółtej.
Nowe zakazy i obostrzenia zostały wprowadzone z powodu pandemii koronawirusa i rosnącej liczby nowych zakażeń. W czwartek został pobity rekord dziennych przypadków zakażeń. Było ich ponad 8 tysięcy.
Ogłoszone przez rząd restrykcje wywołały oburzenie m.in. wśród par, których wesela miały odbyć się jeszcze w październiku. Wiele z nich, przez to, że znajdzie się w czerwonej lub żółtej strefie, musi je odwołać. A jednocześnie liczyć się ze stratami finansowymi i niepewnością co do tego, czy uroczystości będą mogły zostać zorganizowane w innym terminie.
Zakaz wesel i nowe obostrzenia. "Ślubu nie będzie, straty ogromne"
- Ograniczenie liczby gości i brak orkiestry to dla nas szok. Ponad rok przygotowań, a tu nagle na tydzień przed ślubem dowiadujemy się, że wesele musimy odwołać - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Katarzyna, mieszkanka Warszawy, która wesele z narzeczonym planowała w niewielkiej wsi Podgórze, w powiecie radomskim. Miało odbyć się w sobotę 24 października. Z narzeczonym najpierw zaprosiła na nie 260 osób, potem liczbę gości wspólnie ograniczyli do 150, a jeszcze później do 75. Teraz para już wie, że wesele się nie odbędzie.
Jak wyjaśnia Katarzyna, razem z narzeczonym poniosą ogromne straty finansowe. - Suknia ślubna, smoking, zaliczki, pamiątki, klip dla rodziców, prezenty w podziękowaniu, wódka, bimber. Łącze to pewnie 30 tys. zł - wylicza. - Większość prawdopodobnie jeszcze wykorzystamy. Straty moralne są jednak nie do opisania - dodaje.
W podobnej sytuacji znalazła się mieszkanka Wyszkowa (żółta strefa). - Mamy wszystko dopięte na ostatni guzik, zaprosiliśmy 40 osób, ale niestety wesele się nie odbędzie. Straty będą ogromne, przygotowania trwały rok - mówi nam Wiktoria Kozon, której wesele miało odbyć się za dwa tygodnie.
Wesela zakazane. "Dowiedzieliśmy się za późno"
- Jesteśmy załamani - mówi Ewelina, której wesele miało odbyć się w przyszły piątek. Musimy wszystko odwołać, a w umowach mamy kary za zerwanie umowy. - Stracimy około 12 tys. zł. Bez pracy zostanie kamerzysta, fotograf. To miał być najpiękniejszy dzień w naszym życiu - dodaje.
Wiele par uważa, że obostrzenia dotyczące wesel lub informacja o planach ich wprowadzenia, powinna zostać podana przez rząd wcześniej. - Myślę, że dowiedzieliśmy się trochę za późno. Wiele par czeka na ten wyjątkowy wymarzony dzień. Jest żal i to duży - mówi Wiktoria Kozon.
Podobnego zdania jest przyszły pan młody, którego wesele miało odbyć się 24 października w Czechowicach: - Liczyliśmy na to, że rząd da nam chociaż chwilę na to, aby się przygotować. Myśleliśmy, że wydarzenia, które zostały zaplanowane w najbliższym czasie będą mogły się odbyć. Minimum dwa tygodnie to czas, który powinniśmy mieć przed wprowadzeniem obostrzeń. Zrezygnowaliśmy zarówno z wesela, jak i ze ślubu.
Koronawirus w Polsce. "Ślubu nie odwołujemy, świętować będziemy w rocznicę"
Pojawiają się również głosy par młodych, które na nowe obostrzenia i zakazy czekali, a te pomogły im podjąć trudną decyzję.
- Zakaz wesel to dobre rozwiązanie, sytuacja jest jasna, a my sami nie musimy się tłumaczyć gościom z decyzji, którą w innym wypadku podejmować musielibyśmy sami. Do końca upierałam się, aby zorganizować wesele na 50 osób, mój narzeczony chciał je natomiast przełożyć. Obawiał się o zdrowie i życie m.in. naszych dziadków - mówi Justyna, mieszkanka Strzelna, której wesele miało odbyć się w sobotę 24 października.
Mieszkanka Strzelna opowiada nam, że ślub odbędzie się za niecałe dwa tygodnie, ale mimo to nie planują z narzeczonym przekładać wesela. - Nie wiemy, kiedy odpuści koronawirus. Zdecydowaliśmy, że świętować będziemy w jedną z rocznic, kiedy sytuacja stanie się stabilna - dodaje.
Do tej pory na organizację ślubu para młoda wydała 10 tys. zł, m.in. na suknię ślubną, obrączki czy dekoracje. - Te elementy wykorzystamy w przyszłości - mówi Justyna. - Realna strata to koszty napojów, które się przeterminują, albo które będzie trzeba wypić - dodaje.
Zakaz wesel i nowe obostrzenia. Cierpi branża
Jak wyjaśniają nasi rozmówcy, zakaz wesel to problem nie tylko dla par młodych, ale dla całej branży weselnej, która traci możliwość zarobku. Dodatkowo dobijają zadatki, które firmy często muszą zwracać parom młodym.
- Wpłaciliśmy zadatki barmanowi, DJ-owi i fotografowi, ale nie chcemy, aby zostały nam zwrócone. Umówiliśmy się, że wykorzystamy je w przyszłości - mówi Justyna.
- To wielki problem zarówno dla pary młodej, jak i dla firm, które organizują wesela. Październik to straszny miesiąc w tym roku, mam ogromne straty, cierpi cała branża weselna, zespoły muzyczne, DJ-e, fotografowie - mówi nam Aneta Kaczmarek, która prowadzi firmę animacyjną. Jak wyjaśnia, zwraca zaliczki parom młodym, ale zdarzają się firmy, które tego nie robią. - Została nam odebrana możliwość zarobku, dlatego przydałoby się chociaż trochę wsparcia od rządu - dodaje.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w niedzielę o 8536 nowych i potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarło 5 osób. Natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 44 osoby.
Od soboty, 17 października, poszerza się lista powiatów, które wejdą do strefy czerwonej. Łącznie zakwalifikowały się na nią 152 powiaty, w tym 11 z 16 miast wojewódzkich. Reszta Polski pozostaje strefą żółtą.