Wenezuela. Masowe demonstracje w centrum Caracas
Centrum wenezuelskiej stolicy przeżywa oblężenie. Demonstranci popierający opozycjonistę Juana Guaido starli się z Gwardią Narodową. - Pojazd wenezuelskiej armii wjechał w grupę ludzi - informuje agencja Reuters. Na razie nie ma żadnych informacji o ewentualnych ofiarach.
Starcia w Caracas między żołnierzami a protestującymi trwają już od kilku godzin. Demonstranci rzucają w żołnierzy kamieniami, ci odpowiadają gazem łzawiącym. Juan Guaido poprosił manifestantów, aby nadal pozostawali na ulicach wenezuelskiej stolicy. - Nadszedł czas, by prezydent Nicolas Maduro oddał władzę - powiedział amerykańskim dziennikarzom Carlos Vecchio, przedstawiciel wenezuelskiej opozycji w Waszyngtonie.
Agencja Reuters informowała, że jeden z pojazdów wenezuelskiej armii wjechał w protestujących. Na nagraniu udostępnionym przez amerykańską stację NBC widać jak opancerzony wóz taranuje kilkanaście osób, jedna z nich nie może się podnieść z jezdni.
Na wtorkowe zamieszki w centrum Caracas odpowiedział prezydent Wenezueli. "Wzywam do maksymalnej mobilizacji ludowej, by zapewnić wygraną pokojowi. Zwyciężymy" - pisał na Twitterze Nicolas Maduro. Wenezuelski dyktator poinformował także o "całkowitej lojalności" jaką mieli wyrazić wenezuelscy wojskowi.
"Operacja wolność"
"Operacja wolność" - pod taką nazwą rozpoczęło się ogólnokrajowe powstanie przeciwko dyktaturze Maduro. Akcję ogłosił na Twitterze we wtorek nad ranem czasu wenezuelskiego Juan Guaido. - Definitywny koniec uzurpacji zaczyna się dzisiaj. Dzisiaj, odważni żołnierze, odważni patrioci, odważni mężczyźni przywiązani do konstytucji przyszli na nasze zawołanie - powiedział Guaido w bazie lotniczej La Carlota w Caracas w otoczeniu żołnierzy.
Lider opozycji stwierdził, że dowódcy wenezuelskiej armii zdecydowali się przejść na jego stronę. Razem z Guaido w nagraniu wystąpił lider opozycji wobec reżimu Nicolasa Maduro Leopoldo Lopez, który od 2014 roku był pod aresztem domowym.
Świat patrzy na Wenezuelę
Biały Dom monitoruje sytuację w południowoamerykańskim państwie. Prezydent Trump ma być informowany na bieżąco. Jego zastępca, wiceprezydent Mike Pence zwrócił się bezpośrednio do Wenezuelczyków oraz prezydenta Guaido. "Ameryka będzie stać z Wami ramię w ramię do czasu przywrócenia wolności i demokracji" - napisał republikański polityk na Twitterze.
Sytuacji w Caracas bacznie przygląda się także ONZ. Sekretarz Generalny Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres wezwał obie strony konfliktu do powstrzymania się od przemocy oraz podjęcia natychmiastowych kroków w celu przywrócenia spokoju.
Wenezuelskie zawirowania
Wenezuela rządzona przez socjalistyczny rząd Nicolasa Maduro od dłuższego czasu chyli się ku upadkowi. Na połkach sklepowych próżno szukać towarów, na ulicach miast ludzie umierają z głodu. Boliwar (wenezuelska waluta) za sprawą gigantycznej inflacji nie ma praktycznie już żadnej wartości. W ciągu roku kraj opuściło blisko 3 miliony osób.
Przeciwko dyktaturze Maduro wystąpili obywatele. Od lat za nawet próbę buntu wtrącani są do więzień. W kraju nie ma ani wolności mediów, ani wolności słowa. Z tego powodu na czele opozycji stanął Juan Guaido, który ogłosił się tymczasowym prezydentem. Jego zwierzchność nad Wenezuelą uznali m.in. Parlament Europejski, Stany Zjednoczone, Kanada, Izrael, Australia, a także Polska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: gazeta.pl