Zbrojne powstanie w Wenezueli. Juan Guaido zapowiada "Operację Wolność"
Uznawany przez Zachód tymczasowy prezydent Wenezueli Juan Guaido oznajmił, że uzyskał poparcie wenezuelskiej armii i ogłosił rozpoczęcie "Operacji Wolność", mającej położyć kres rządom prezydenta Maduro.
Rozpoczęcie powstania Guaido ogłosił nad ranem czasu wenezuelskiego w wideo opublikowanym na Twitterze.
- Definitywny koniec uzurpacji zaczyna się dzisiaj. Dzisiaj, odważni żołnierze, odważni patrioci, odważni mężczyźni przywiązani do konstytucji przyszli na nasze zawołanie - powiedział Guaido w bazie lotniczej La Carlota w Caracas w otoczeniu żołnierzy.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Guaido stwierdził, że dowódcy wenezuelskiej armii zdecydowali się przejść na jego stronę. Razem z Guaido w nagraniu wystąpił lider opozycji wobec reżimu Nicolasa Maduro Leopoldo Lopez, który od 2014 roku był pod aresztem domowym.
Wsparcie z USA
Wsparcia Guaido udzielił amerykański senator Marco Rubio, znany z zaangażowania w sprawy Wenezueli.
"Dla tych oficerów to moment, aby wypełnić swój konstytucyjny obowiązek i obronić prawowitego tymczasowego prezydenta Guaido w jego wysiłku przywracania demokracji" - napisał Rubio na Twitterze. I zaapelował do ludzi reżimu, by przeszli na "właściwą" stronę.
"Dziś nie może być żadnych neutralnych obserwatorów w Wenezueli. Armio, policjo, przywódcy sądowi i polityczni: albo wesprzecie przywrócenie konstytucyjnej demokracji, albo jesteście pomagierami wspierającymi kubańskie wysiłki, by skolonizować Wenezuelę. Wybór zdefiniuje was na resztę życia" - stwierdził polityk o kubańskich korzeniach.
Choć dezercje żołnierzy wenezuelskiej armii i przechodzenie oficerów na stronę Guaido zdarzały się przez cały czas trwania kryzysu, dotąd większość wojskowych trwała przy prezydencie Maduro. Teraz Guaido zdaje się sugerować, że sytuacja się zmieniła.
Władze przyznają: doszło do buntu
Administracja popieranego m.in. przez Rosję i Chiny Maduro zareagowała oświadczeniem, że rebelii dopuściła się "mała grupa żołnierzy". Minister obrony Vladimir Padrino Lopez zapewnił, że władza poradzi sobie z buntem. Przyznał jednocześnie, że zbuntowała się część oficerów służby specjalnej SEBIN, którzy to pozwolili na wyjście z aresztu Leopoldo Lopeza.
Zaś Diosdado Cabello, przewodniczący wenezuelskiej Konstytuanty - stworzonego przez Maduro ciała, za pomocą którego prezydent omija zdominowany przez opozycję parlament - wezwał ludność, żołnierzy i wierne reżimowi bojówki "colectivos" do zebrania się pod pałacem prezydenta, by obronić go przed "puczystami".
Zdaniem niektórych komentatorów, jest to znak, że sytuacja jest poważna.
- Reżim będący pewny swojej kontroli nad armią od razu wysłałby wojsko, by stłamsić bunt w bazach. Nie wzywałby zwolenników do obrony własnego ośrodka władzy - mówi dr Alexander Clarkson, politolog z King's College w Londynie.
Reporterzy będący na miejscu mówili o sporadycznych strzałach oraz granatach z gazem łzawiącym w okolicy bazy Carlota. Poważniejszych walk jak dotąd nie odnotowano.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Na skraju wojny domowej
Dwuwładza w Wenezueli trwa od stycznia, kiedy Juan Guaido, dotychczas przewodniczący wenezuelskiego parlamentu i lider opozycji ogłosił się tymczasowym prezydentem z misją przywrócenia konstytucyjnego porządku w kraju. Był to kolejny akt w trwającym od 2014 kryzysie. W kraju panuje hiperinflacja, pojawił się głód, a instytucje państwa przestały działać. Od tego czasu zubożały kraj balansował na krawędzi wojny domowej.
Choć antyreżimowe protesty były dotąd pokojowe, obie strony korzystały ze wsparcia paramilitarnych bojówek. "Operacja wolność" może być jednak prawdziwym początkiem prawdziwej wojny. Od marca w kraju znajduje się ponad setka rosyjskich żołnierzy oraz najemników z tzw. Grupy Wagnera. Rosja, która zainwestowała w Wenezueli wiele miliardów dolarów, jest obok Chin głównym sojusznikiem Maduro.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przeczytaj również: Rosja nie "odpuści sobie" Wenezueli. Protesty USA nic nie dadzą
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl