Wciąż nie wiadomo czy Polacy pojadą do Czadu
Unijni ministrowie spraw zagranicznych i obrony mają podjąć ostateczną decyzję o wysłaniu w grudniu misji pokojowej UE do Czadu, w której wezmą udział polscy żołnierze. Tymczasem wciąż brakuje dla niej helikopterów i wsparcia medycznego - ostrzegł szef Komitetu Wojskowego UE gen. Henri Bentegeat.
15.11.2007 | aktual.: 15.11.2007 19:04
Nie brakuje nam zasobów ludzkich, brakuje natomiast środków transportu i wsparcia medycznego - powiedział francuski generał na konferencji prasowej w Brukseli po spotkaniu Komitetu Wojskowego, złożonego z szefów sztabów krajów członkowskich UE.
Wyjaśnił, że brakuje helikopterów, "których brak, ze względu na koszty, jest bolączką wszystkich tego rodzaju operacji", a także jednego z trzech zaplanowanych wojskowych szpitali polowych. Rozpatrujemy różne możliwości, jak temu zaradzić - dodał, odmawiając podania szczegółów.
Nie chciał też podać informacji o ostatecznym składzie misji. Poinformował tylko, że będzie ona liczyła 3,6 tys. osób, a z batalionem rezerwy strategicznej - w sumie 4,3 tys.
Źródła w Radzie UE informują, powołując się na deklaracje poszczególnych krajów, że w misji weźmie udział 1500 Francuzów, 400 Polaków (w tym 350 żandarmów), 350 Irlandczyków, a mniejsze kontyngenty wyślą Szwecja, Rumunia, Belgia, Holandia i Finlandia. Dodatkowo wparcie samolotami (z obsługą) zapewniły Grecja i Hiszpania.
Decyzja o unijnej operacji w Czadzie zapadła 15 października; w poniedziałek ministrowie ją ostatecznie potwierdzą, ustalając datę rozpoczęcia misji na początek grudnia. Osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej zaplanowano na koniec bieżącego roku. Trzon misji będą stanowić Francuzi, którzy na miejscu obejmą dowodzenie. Dowództwo całej operacji będzie znajdować się we Francji, a jego szefem został irlandzki generał Patrick Nash.
Koszt misji szacuje się na 99,2 mln euro. Rezolucja ONZ z września 2007 roku, która jest jej podstawą, przewiduje 12- miesięczny mandat misji.
Na mocy mandatu ONZ siły UE w Czadzie mają zajmować się ochroną ludności cywilnej i uchodźców z ogarniętego konfliktem Darfuru - sąsiadującej z Czadem prowincji Sudanu. W 2006 roku wojna w Darfurze przelała się przez zachodnią granicę do Czadu. We wschodnim Czadzie, przypominającym etnicznie Darfur, arabskie bojówki zaczęły najeżdżać i palić murzyńskie wioski, mordując ich mieszkańców.
Początkowo planowano, że skład polskiego kontyngentu w Czadzie będzie podobny do tego, który Polska wysłała do Konga na czas wyborów w tym kraju, czyli ok. 150 żołnierzy oraz zabezpieczenie logistyczne. Do zadań Polaków w Kongu należała wtedy m.in. ochrona dowództwa sił międzynarodowych i lotnisk.
Niespodziewanie 15 października francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner ogłosił, że Polska zgłosiła do misji w Czadzie 350 żołnierzy. 18 października szef MON Aleksander Szczygło pytany o liczebność polskiego kontyngentu powiedział, że do wyjazdu do Czadu przygotowanych jest 150 osób: 146 żołnierzy, głównie żandarmów, i 4 cywilów. Minister ocenił wówczas, że Polska, "jeśli będzie taka potrzeba", zwiększy kontyngent o kolejnych 200 żołnierzy.
Michał Kot