Waszczykowski o reparacjach od Rosji
Lepiej byłoby usiąść do wspólnego stołu ws. reparacji wojennych i zastanowić się jak z tego wybrnąć - podkreślił szef MSZ Witold Waszczykowski. Zaapelował, żeby w Niemczech doszło w tej sprawie do refleksji i zastanowienia oraz przypomnienia okresu okupacji.
29.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 01:21
Waszczykowski w czwartek w Radiu Maryja przypomniał, że podczas lipcowego kongresu PiS "padła taka dyrektywa polityczna - przypomnienie, że sprawa jest niezakończona i zaniedbana."
Jak dodał, w kilku ośrodkach m.in. Biurze Analiz Sejmowych podjęto debatę na ten temat, która zakończyła się opinią.
- Ja również w MSZ poprosiłem o kwerendę, jakie przez lata - od lat 50. XX wieku - podejmowane były w tej sprawie decyzje, jak opiniowano, jak oceniano. Dokonaliśmy takiego zbioru analiz i informacji - zaznaczył minister.
- Przypomnę, że w 2004 roku była duża debata w Polsce, kiedy wchodziliśmy do UE, pod wpływem pewnego zamieszania wywołanego bardzo żywiołowym ruchem wypędzonych z terenów zachodniej Polski - w Niemczech podnoszono kwestie odszkodowań ze strony naszego kraju. Powstały również pewne prace dotyczące tego, czy Polska może się ubiegać o reparacje. Wtedy rząd premiera Marka Belki uznał, że sprawa jest zamknięta - powiedział Waszczykowski.
Szef MSZ dodał, że zbiór analiz i informacji poddawany jest ocenom prawników, a także specjalistów z różnych ośrodków prawa międzynarodowego. Nie wykluczył, że zostanie skierowana prośba w tej sprawie do prawników międzynarodowych, możliwe, że również niemieckich. - Jeżeli znajdziemy takich, którzy będą chcieli do sprawy podejść uczciwie i bezstronnie - zaznaczył.
- Trzeba się także zastanowić nad udziałem Rosji w procesie reparacji. Polska nie decydowała w 1945 r. o rozstrzygnięciach polityczno-prawnych wobec Niemiec, które przegrały II wojnę światową. Za nas, również w 1953 roku, decydował Związek Radziecki. Są to wszystko skomplikowane kwestie prawne, które muszą zostać poddane wielowątkowej analizie - z punktu widzenia polskiego, niemieckiego, a także rosyjskiego. To rola naszego resortu - wskazał Waszczykowski.
Jego zdaniem kolejnym aspektem w tej sprawie będzie stworzenie bilansu strat. Wyraził nadzieję, że w archiwach powinny być przynajmniej częściowe analizy strat.
- Jeżeli taki bilans zostanie równolegle dokonany, to trzecim elementem debaty o reparacjach będzie dyskusja polityczna, która uwzględni kontekst historyczny i bieżący. W tej dyskusji w kontekście bieżącym uwzględni się nasze obecne relacje z Niemcami, w Unii Europejskiej i Rosją. To wszystko jeszcze jest przed nami. Takich debat na forum rządu jeszcze nie było - dodał Waszczykowski.
Przypomniał, że do dziś na terenie Polski w wielu miejscach widać "gołym okiem" skutki II wojny światowej. Wskazał, że Polska straciła w tym okresie 6 mln obywateli, ale przecież po II wojnie światowej w porównaniu do okresu II RP mieszkało nad Wisłą od 10 do 12 mln ludzi mniej.
Zaapelował do swojego odpowiednika w Niemczech - szefa dyplomacji - żeby w tym kraju dokonano jednak pewnej refleksji i przypomniano sobie o tym, co się stało w czasie okupacji i zastanowienia, jak wybrnąć z tej sytuacji. - W społeczeństwie polskim nadal w tej sprawie istnieje trauma - dodał Waszczykowski.
- Lepiej byłoby usiąść do wspólnego stołu ws. reparacji wojennych i zastanowić się jak z tego wybrnąć - podkreślił.
- Oczywiście z jednej strony mamy analityków i polityków, którzy mówią o dużych liczbach, ale może są inne sposoby rozwiązania tego, w jaki sposób zrekompensować, zarówno materialnie, jak i politycznie to, co stało się przed siedemdziesięcioma laty - dodał.
- Na pewno trzeba się odnieść do tego, że olbrzymia większość społeczeństwa polskiego ciągle II wojnę światową pamięta i ciągle ma żal do tych wielkich strat. Do tego Niemcy powinni się odnieść. Lepiej usiąść w sposób kompromisowy zacząć rozmawiać na ten temat, a nie w sposób kategoryczny twierdzić, że sprawa jest przesądzona i nie można do niej wracać. (...) Problem polega na tym, że brak rozwiązania tej sprawy przez tyle lat powoduje, że ona wraca - ocenił minister Waszczykowski.
Waszczykowski o zwrocie wraku: Rosjanie traktują to jako instrument irytujący nas
Strona rosyjska odmawia współpracy ws. katastrofy smoleńskiej, nie mówiąc o oddaniu wraku, argumentując, że trwa śledztwo; z rozmów dyplomatycznych wiemy, że to wymówka - podkreśla szef MSZ Witold Waszczykowski. Oceniamy, że Rosjanie traktują to jako instrument irytujący nas - zaznaczył.
O sprawę zwrotu wraku TU-134M szef MSZ był pytany w czwartek w Radiu Maryja, Jak zauważył minister kwestię te obóz Zjednoczonej Prawicy podjął natychmiast po dojściu do władzy.
- Ja osobiście rozmawiałam z naszymi sojusznikami, głównie z sekretarzem stanu USA Johnem Johnem Kerrym, później z Rexem Tillersonem. Amerykanie jednoznacznie stwierdzili, że wszystko, co wiedzieli na ten temat zostało przekazane poprzednim władzom Polski. Przekazane komisji, która badała katastrofę smoleńską, jak i prokuratorom. Taką informację otrzymałem z Departamentu Stanu - zaznaczył.
Waszczykowski dodał, że podjął również rozmowę z sekretarzem generalnym NATO, który stwierdził, że NATO, jako Kwatera Główna Sojuszu nigdy nie miało zdolności badania katastrofy. - Ale też wiedziałem, że nikt z poprzednich władz polskich tej sprawy nie podjął - zauważył.
- Nie podejmowano jej też na forum UE. Jedyny ślad, jaki jest, to kilka lat temu minister SZ Radosław Sikorski apelował do Catherine Ashton, aby w ewentualnych rozmowach z Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ, upomniała się o to. I to wszystko - zaznaczył minister.
- Dzisiaj mamy problem polegający na tym, że przez sześć lat zanim myśmy doszli do władzy, ta sprawa nie była de facto podejmowana w sposób istotny na wysokich szczeblach przez poprzednie rządy. Nie była wprowadzana do agendy instytucji międzynarodowych, bądź też do rozmów z ważnymi naszymi sojusznikami, aby wywrzeć presję na Rosję, aby ten wrak zwrócić. A jednocześnie, aby pomóc nam w śledztwie - podkreślił.
- Po drugie przez lata nie wnoszono tej sprawy bezpośrednio w rozmowach z Rosjanami" - dodał. "Ja osobiście przejrzałem dokumentu w MSZ z 2010 roku i we wszystkich kontaktach z Rosjanami, jakie prowadziło MSZ, tej sprawy w ogóle nie podnoszono - mówił minister.
- Dlaczego? W 2010 r. po katastrofie smoleńskiej i po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego i po śmierci wielu polityków były wybory prezydenckie, a potem wybory do samorządów. W związku z tym ówczesnym władzom polskim, które natychmiast wypełniły te wakaty, było nie na rękę, aby prowadzić poważne rozmowy z Rosjanami, prowadzić rozmowy wyjaśniające katastrofę. Ponieważ było wygodnie, aby tłumaczyć społeczeństwu polskiemu, że trzeba czekać na rezultaty śledztwa rosyjskiego - mówił Waszczykowski.
- Umyto ręce, ucieknięto od odpowiedzialności, ponieważ były dwie kampanie wyborcze, nie chciano by sprawa smoleńska i brak rezultatu śledztwa w jakikolwiek sposób rzutowały na te kampanie polityczne. Potem stracono zainteresowanie, aby o to zabiegać - dodał.
- Dziś, kiedy przypominam swoim kolegom zagranicznym o tym, oni ze zdziwieniem odbierają to: jak to, ta sprawa przez wiele lat nie została załatwiona, nikt im o tym nie wspominał. Zakładają, że sprawa jest załatwiona lub przedawniona. Ze zdziwieniem odbierają to, że myśmy tego wraku nie mogli odzyskać - dodał szef dyplomacji.
- Strona rosyjska uporczywie odmawia jakiejkolwiek współpracy, już nie mówiąc o oddaniu wraku argumentując, że trwa śledztwo. Z rozmów dyplomatycznych wiemy, że to jest wymówka, że Rosjanie po prostu chcieliby na nas wymusić, żebyśmy śledztwo zamknęli i nie wnosili potem żadnych zastrzeżeń do śledztwa rosyjskiego - podkreślił. - Oceniamy też, że Rosjanie traktują to, jako taki instrument irytujący nas - zaznaczył.
- Nasza odpowiedź jest jednoznaczna. Od kilku lat mówimy: im dłużej trzymacie wrak, im dłużej odmawiacie współpracy w śledztwie, tym bardziej utwierdzacie nas w niepewności, bądź podejrzliwości, że chcecie coś ukryć, że ta katastrofa wyglądała inaczej, niż przedstawiliście na ten temat opinie, analizy, i nie chcecie dopuścić do odkrycia prawdziwych powodów tej katastrofy - mówił Waszczykowski.
- Po drugie, zapewne dokonaliście wielu błędów przy sprawdzaniu, w śledztwie w tej katastrofie i również nie oddając nam tego wraku, nie współpracując, chcecie ukryć te błędy, które popełniliście przy śledztwie. Innego wytłumaczenia nie ma - dodał minister spraw zagranicznych.