"Washington Times" krytycznie o UE
"Washington Times" skrytykował Unię Europejską, że chce być supermocarstwem równym USA, podczas gdy jej kraje członkowskie nie przeprowadzają niezbędnych w tym celu reform gospodarczych.
"Jeżeli Unia Europejska naprawdę zamierza rzucić wyzwanie 'jednobiegunowej' globalnej potędze Ameryki, ma jeszcze wiele do zrobienia. Kraje Unii muszą przede wszystkim uporządkować swoje budżety. Potem powinny się zastanowić czym właściwie jest Unia Europejska. O ile biurokraci w Brukseli widzą przyszłość Unii w pewien sposób, ludność Europy jasno zademonstrowała, że ma inne koncepcje" - pisze prawicowy dziennik w komentarzu redakcyjnym.
Zwraca następnie uwagę, że pięć spośród sześciu największych krajów UE, w tym Polska, przekroczyło limity deficytu budżetowego nakazujące, by nie był on większy niż 3% PKB.
"Główny problem polega na tym, że ekonomiczne cele Unii Europejskiej są nie do pogodzenia z finansowaniem przez jej kraje członkowskie systemu osłony socjalnej od kołyski do grobu" - czytamy w "Washington Times".
"Chociaż członkowie UE ograniczyli niektóre wydatki budżetowe, znaczna część europejskich wyborców uważa, że suwerennym prawem kraju jest ustalać swój narodowy budżet. Ta zrozumiała ochrona suwerenności narodowej stoi w bezpośrednim konflikcie z eksperymentem unijnym" - uważa dziennik.
"Jeżeli dyrektywy Brukseli mają być ignorowane, co ma utrzymywać Unię w całości? Z pewnością nie konstytucja UE, której referenda we Francji i Holandii zadały śmiertelny cios. (...) Unia otrzymuje cios za ciosem. Jej kraje członkowskie powinny najpierw skupić się na wynikach swojej gospodarki, zanim spróbują przekształcić Unię w superpaństwo" - konkluduje "Washington Times".
Tomasz Zalewski