RegionalneWarszawaZostał zwolniony za wpis na profilu. "Czy Gandhi pracował na czarno?"

Został zwolniony za wpis na profilu. "Czy Gandhi pracował na czarno?"

Internauci oburzeni postępowaniem Fundacji

Został zwolniony za wpis na profilu. "Czy Gandhi pracował na czarno?"

09.09.2015 08:02

Pracownik warszawskiej Fundacji Bęc Zmiana został zwolniony, ponieważ opisał na swoim profilu w jaki sposób traktuje się w niej pracowników: chodziło m.in. o zmianę stawki godzinowej po wykonanej pracy. Poszło też o formę zatrudnienia – młody mężczyzna pracował na tzw. "śmieciówce".

Bęc Zmiana jest organizacją non for profit, wspierającą działania na styku sztuki, architektury i życia społecznego. Środki pozyskuje głównie z grantów, jakie przyznaje m.in. Miasto Stołeczne Warszawa, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego lub prywatni sponsorzy. Mieści się przy ul. Mokotowskiej, gdzie oprócz biur znajduje się również założona przez fundację specjalistyczna księgarnia. Można w niej nabyć m.in. publikacje dotyczące pracowniczych praw, w tym do niedawna słynny "Prekariat" Guya Standinga, opisujący losy ludzi pozbawionych podstawowych zabezpieczeń socjalnych, zatrudnianych na umowach "śmieciowych".

"O 300 zł nie będzie się kłócić"

26-letni Paweł przez blisko dwa tygodnie czekał na odpowiedź pracodawcy, ile właściwie będzie zarabiał. - Na początku mówiono mi o 10 zł na godzinę, potem ustalono, że dostanę 1500 zł na rękę - opowiada WawaLove.pl. Rzeczywiście, początkowo tyle dostawał, jednak po jakimś czasie powiedziano mu, że dostanie 300 zł mniej. Chłopak pracował 8 godzin dziennie, czasem dłużej, więc nagła zmiana stawki go oburzyła. Postanowił walczyć o swoje. - Dla kogoś, kto zarabia tyle pieniędzy co ja, każdy grosz się liczy - wyjaśnia. - Mam swoje plany finansowe, są bardzo konkretne, zacząłem się domagać stawki, jaką mi zaproponowano wcześniej. Ostatecznie wyszło na moje – mówi. - Założycielka fundacji, Bogna Świątkowska powiedziała, że "o 300 zł nie będzie się kłócić" - dodaje Paweł

26-latek całą sytuację opisał na swoim profilu. "W witrynie Bęca (...) cytat przypisywany Mahatmie Gandhiemu z odwróconym logiem McDonaldsa w tle. Praca naiwnie ochrzczona sytuacjonistycznym przechwyceniem. Zamiast zachwytów nad wątpliwymi strategiami walki z kapitalizmem wolałbym spytać co ma wspólnego Gandhi z Bęcem? Czy też pracował na umowę o dzieło? Czy może pracował na czarno, bo umowę zawsze podpisywał dopiero po wykonanej pracy? A może dowiadywał się ile wyniesie jego pensja dopiero pod koniec przepracowanego miesiąca? Naprawdę inspirujące są te wszystkie nawiązania, transgresje i przechwycenia" - możemy przeczytać.

Efekt wpisu - następnego dnia został zwolniony. Jako powód podano brak porozumienia z pracodawcą. "Obowiązujące teraz prekarne warunki pracy są wszakże wynikiem konsensualnej zgody i dialogu pomiędzy pracodawcą a pracownikami, w której nie muszę uczestniczyć - jestem przecież wolnym człowiekiem i mogę znaleźć inną robotę, która będzie mi odpowiadać" – skomentował uzasadnienie Paweł.

"Praca w kulturze to bieg z przeszkodami"

Na profilu Fundacji natychmiast pojawiły się wpisy krytykujące zwolnienie chłopaka. "Muszę wyrazić swoje rozczarowanie waszą działalnością. Zwolnić pracownika za to, że krytykował prekaryjne warunki pracy? Spodziewałam się akurat po was lepszych rozwiązań. Zaprawdę, bardzo to przykre" – czytamy wśród wielu komentarzy. Założycielka fundacji, Bogna Świątkowska odniosła się do sprawy w następujący sposób: "Praktykujemy prekariat jak większość organizacji pozarządowych. Jest to problem systemowy i bardzo chcielibyśmy, żeby zniknął. Niestety nie jesteśmy w stanie wytworzyć etatów i nigdy ich u nas nie było. Mam więc nadzieję, że Paweł znajdzie pracodawcę, który tym oczekiwaniom sprosta”.

Poprosiliśmy Bęc Zmianę o komentarz. - Działamy w określonych ramach prawnych, ale nie jesteśmy bezpiecznym pracodawcą - powiedziała WawaLove.pl Świątkowska. - Prawo w tej chwili mocno ogranicza nasze możliwości, Paweł miał oczekiwania, których my nie potrafimy sprostać - dodała. Zapytaliśmy również o zmianę warunków pracy podczas jej wykonywania, co zarzucał fundacji Paweł. Zdaniem Świątkowskiej "to było nieporozumienie na linii pracownik i jego bezpośredni przełożony". - Po wyjaśnieniu, dlaczego nie otrzymał informacji, że jego wynagrodzenie w sierpniu zmniejszy się w związku z dniami nieobecności w pracy, zostało to naprawione - wyjaśnia założycielka Fundacji i dodaje: - Ja go po ludzku rozumiem, jego dążenie do zdobycia pracodawcy, który zabezpiecza. Niestety, taka jest specyfika sektora kultury. Ta praca to bieg z przeszkodami, wymaga zaparcia, zwłaszcza w fundacjach, gdzie wymaga się większego zaangażowania - wyjaśnia Świątkowska i podkreśla, że zaproponowała Pawłowi odprawę finansową "choć wcale nie
musiała". Dla szefowej Fundacji cała sprawa wydaje się "prozaiczna".

Tyle znaków, a nie udało się człowieka przeprosić

Na profilu Bęc Zmiany zamieszczono długie oświadczenie dotyczący tej sprawy. Możemy w nim przeczytać m.in.: „Fundacja Bęc Zmiana nie jest po prostu pracodawcą – ma misję, którą realizuje, ma cel, którym nie jest zysk. Do zarzutów Pawła dotyczących przyczyn i sposobu zakończenia współpracy fundacja odnosić się nie chciała. - Uważamy, że takich spraw nie załatwia się publicznie – poinformowała Świątkowska i w dodała, iż ma nadzieję, że nie spotka go, ani nikogo innego to, co fundację spotkało ze strony Pawła. „Tyle znaków, a nie udało się człowieka przeprosić” – skomentował obszerne oświadczenie jeden z internautów.

We wtorek na profilu Pawła ukazał się następujący wpis: 'Udałem się wczoraj do Fundacja Bęc Zmiana podpisać umowę za odprawę i czas przepracowany we wrześniu. Dowiedziałem się, że jeśli nie podpiszę porozumienia, w którym deklaruję, że „wynagrodzenie, o którym mowa w ust. 2 powyżej wyczerpuje wszelkie roszczenia Wykonawcy względem Zamawiającego w związku z Umową' to pieniędzy nie dostanę, bo te dwa dokumenty - umowa i porozumienie - "idą w parze".

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)